Drodzy Czytelnicy,
okres świąteczny sprzyja rozdawaniu prezentów 🙂
Z tej okazji Dział Poezji przygotował dla Was specjalny prezent:
Ośmioro Poetów zgodziło się przesłać swoje utwory o tematyce okołoświątecznej, traktując wyzwanie bardzo swobodnie. Dzięki nim powstał bardzo różnorodny zbiór, podkreślający indywidualność każdego z twórców oraz możliwości, jakie daje poezja.
Serdecznie dziękuję Poetom, którzy zgodzili się uczestniczyć w tym projekcie. To prawdziwa przyjemność pracować z Wami.
Życzę przyjemnej lektury, mnóstwa rozmaitych emocji oraz inspiracji!
Kinga Młynarska
Anna Biegańska „Święta gonią mnie!”
Święta gonią mnie,
tracę oddech, jest już źle!
Piernik w śledziu sobie leży,
mak w kapuście daje znak,
SOS wysyła w świat –
groch w rodzynki się wpakował,
szynka zapuściła korzeń,
co korzenne z karpiem pływa,
łosoś w kutii dogorywa,
śliwka w barszczu się już topi!
Matko!!!
Dziecię do mnie coś tam plecie,
jodła w kuchni z grzybkiem siedzi,
o jemiole coś tam bredzi,
bombka pękła – wybuch srogi –
susz poleciał aż pod nogi!
Boże jeszcze ktoś tam puka,
dzwonek dzwoni…
Co?!
Sylwester, Wigilię goni?!
Biało wszędzie już od mąki,
stroik! Jaki stroik!?
Toż to strąki!!!
Sypie wszystko się na głowę,
chyba pada mi na mowę
warkocz plotę trzem makowcom!
Mamo!!! Co ja plotę!?
Resztę Wam opowiem potem!
Damian Dawid Nowak „Śnieg w mieście”
Gdy czasem przypomnę sobie,
jak ratowałem się ucieczką
w zimowe poranki, przez
zaśnieżone łąki
prosto w serce
serca
gwiazd
to żal wzbiera,
że pierwszy śnieg
w moim mieście topnieje
w czerń, pod butami
depczącymi nocne niebo.
Eliza Segiet „Wędrowiec”
Czy słyszycie
szmery lasu ?
Jesienią drzewa śpiewają
zimą
rozświetlone
zapraszają do wspomnień.
Choć już ścięte
– nadal patrzą w górę
nie kładą się na mchu.
Wypatrują.
Światełka mrugają marzeniami.
A one nadal czekają…
Może kiedyś
w szmerach lasu
samotny wędrowiec usłyszy wołanie ?
Może kiedyś
poczuje smak świąt ?
Anna Buchalska „Cudowny czas”
Świat oprószony zmarzniętymi kruszynkami
oczekuje cudu w stajence
Tańczą śnieżne płatki
z nimi dzieci małe i duże
dają krok do przodu
podają dłonie bliźniemu
a w nich najpiękniejszy dar – miłość
Czekamy
by wraz z dzwonem bicia serc
kolędą ogłosić
Bóg się rodzi
Tuląc się do snu w uszach jeszcze brzmi
Cicha noc
Święta nieprzespana noc
ciepłe brązowe palto między chłodny grudniowy akapit
neony wloką brukiem strugi światła maleńkie
arkusz próśb i oczekiwań na czas wiązany choinką
melancholii nuta w czyimś zabłysła oku
dobrowolna wersja instrumentalna o nas tycząca i między mieszkająca nami
chcemy być bliżej a tyle nam do nieba
autobusowy przystanek pachnie bezkarnie modlitwą żebraka
w kobiety portfelu za mało miłości
wydaje nam się zbyt monotonne o bliskości szemranie
lecz nic bardziej snu z powiek nie znosi
dedykacja jest prosta dla Pani i Pana
w rzędzie obok
co stykamy się co dzień ukradkiem i tych samych jesteśmy błędów autorem
w pogoni za szczęściem tracąc 1 kilogram siebie
a przed północą jeszcze Nadzieja ulicę rozjaśni
jeszcze kielich Wiary jeden
kiedy Miłość się zbudzi
…struchlejemy w stajni
Za szybą szpetną od kłamstw zarysowań
Spadają duszę ubrane w płatki bieli
Od dogmatów i rytuałów ołowiu
Od ksiąg, których papier syci się atramentu czerwienią
A we mnie krzyk niemy jak dzwon bez serca
Bo słów żadnych moc nie jest w stanie
Od wieków wielu poruszyć umysłów
By w opiekę wzięły istnienia człowiecze
Nie pokłony zaś biły niekoherentnemu
I gdy na sklepieniu ciemnym poczyna błyszczeć gwiazda pierwsza
Mrok dusząc mą duszę wydziera jej ostatnie jaśniejące tchnienie
Roman Pastuszuk ***
wigilia już gotowa
na moim spranym obrusie
kiedyś śnieżnobiałym
(ach plamy po barszczu zasłonię wachlarzem serwetek)
czekam tylko na Ciebie
ale Ty spóźniasz się jak zwykle
jedno zerknięcie za okno
dwie kolędy w telewizji
trzy pierogi z grzybami
zimne już prawie wszystko
znów coś Cię zatrzymało
kolejka przy kasie albo kałuża na jezdni przed którą nikt nie zwalnia
a wszystko już gotowe
makowiec (trochę spalony z jednej strony)
sałatka (nie wiem czy nie przesolona)
kompot z suszonych jabłek
zegar – oszust o dwu krawatach
wciąż wskazuje wpół do siódmej
i co z tego że nie nakręcany
a gdy spoglądam na puste krzesło
Twoja twarz wyłania się nagle z niepamięci
głupiec ze mnie wiem już dlaczego się spóźniasz
jutro Cię odwiedzę
śpiącą pod bezlistnym kasztanem
bez słowa brnąc pod wiatr
klęknę głowę skłonię w lodowatym blasku
ucałuję granit opal marmur czarny
całun śniegu zgrabiałą dłonią odgarnę
(znów rękawic pewno zapomnę)
i światu w nos się roześmieję
lub zapłaczę
i wyszepczę słowa epitafium
wybacz mi Livonio
przecież to ja wciąż spóźniam się
na Ciebie
w moim spranym życiu
Daniel Czepiński ***
moje betlejem to nie ziemia święta
ale gród stary w ramionach prosny
–
tu Matka Boska Józef i malutki Jezus
schronili się w bramie muru – przy baszcie dorotce
–
nie było pasterzy – tylko garstka księży i sióstr –
i anioł od historii lekko zamyślony –
przyniósł Panu książkę z kanału babinka
miast trzech króli – Kazimierz Wielki
księżna Jolanta i Jan Paweł II
niosą dary Dziecięciu – pokój kaliski – krwi strumień przerwany
kościoły klasztory habit klaryski
i Życia orędzie
–
przybyli też artyści poeci pisarze
których Bóg w kalisz wpisał – za talenty dziękować
Tetmajer Balukiewicz i Rubens barwami chwalą Pana –
Konopnicka i Asnyk już zeszli w pomników
by słowa złożyć u stóp –
Bogusławski niesie swój teatr na dłoni
Dąbrowska – kaliniec
Karczewska – swój powrót
ja zaś przyklękam w ich cieniu – oddaję co Twoje
wersy w serce wlane – dzięki Ci –
na białym składam papierze
i już umykam przed Chopina wspomnieniem
kaliskiego mazura –
– i ostatnim na polskiej ziemi westchnieniem oczu
Klaudiusz Ptolomeusz też pochyla głowę
potwierdzając żeś kalisię najstarszą uczynił –
że to wszystko Twoje –
to miasto
serca
i łzy które tu przelano –
że wyciągając ręce dziecinne
obejmujesz to wszystko –
– Miłością
Kalisz, 24–26 grudnia 2012
Kraków, 2 grudnia 2013
Pani Kingo,
to ja dziękuję pięknie za propozycję dołączenia mojego wiersza…
Życzę aby te Święta oddaliły Panią od wszystkich trosk, i by mogła je Pani spędzić w gronie najbliższych.
Korzystając z okazji wszystkim sympatykom Szuflady życzę , aby Święta rozświetlone były miłością i radością 🙂
Pozdrawiam serdecznie Eliza Segiet
PS. Uwielbiam czytać Pani artykuły 🙂
To dla mnie zaszczyt znaleźć się w tak szacownym gronie, zwłaszcza, że wszystkie wiersze są takie piękne. Wszystkim czytelnikom SZUFLADY życzę spokojnych, rodzinnych świąt.