Poezja Anny Biegańskiej

Coraz więcej po1380740_725324304162391_2022825030_n (1)etów-amatorów zdobywa odwagę, by pokazać większemu gronu odbiorców swoją twórczość. I słusznie! Bo nawet wśród gąszcza wierszy i nie-wierszy można odnaleźć autora z wielkim potencjałem, którego utwory stanowią czystą przyjemność dla odbiorcy. Nie bójcie się więc ujawniać swojego talentu, bo niemal każdy wiersz znajdzie swojego zwolennika, wszak wszyscy szukamy w poezji różnych wrażeń, myśli, emocji, drugiego człowieka, innego sposobu postrzegania świata.
Pani Anna Biegańska uchyliła przed nami rąbek swojej pasji, a że warto, dzielimy się nią z Wami.

Poezja Anny Biegańskiej to przede wszystkim próba uszeregowania własnych myśli. Są tu pytania, prośby, apostrofy, skierowane nie tylko do ludzi. Podmiot liryczny często wspomina o ucieczce w głąb siebie, zamykaniu się na bodźce zewnętrzne:

Umykam na ostrzu życia
W piwnice zamkniętej duszy

Czy w innym miejscu:
Zasłaniam kotarą duszę
otwartą dotąd na oścież

lub:
Muru słodkie ściany budowałam długo

Można wyczuć bezbrzeżną samotność, mimo iż „ja” liryczne jest głęboko osadzone w konkretnym świecie, otaczają go znajomi, przyjaciele, rodzina, posiada silne poczucie wyobcowania. Ale i króluje jakiś smutek w tych wierszach, rozczarowanie ludźmi (lub tym jednym konkretnym człowiekiem), rany, które nie chcą się goić, wspomniana dojmująca samotność. W jednym z wierszy doskonale posługuje się synestezją na określenie swojego cierpienia:

Oczyma myśli gładzisz jej włosy
W ornament ciała zanurzasz ducha
Bardziej, mocniej, inaczej dla innej
Jesteś…

Bólem spojrzenia spoglądasz na mnie
Dotykiem półmroku spowitym milczeniem
Odchodzę powoli z granic Twych myśli
Inna już tańczy dla Ciebie sukienka

Słów nie ma już w naszym obrazie
Nie ma milczenia i nie ma Ciebie
Sukienka inna otula woalem
Okruchy ciała zbierane ukradkiem

W szkatułce marzeń została pustka
Zmazane gumką nasze rozmowy
I cisza w ciszy ogłucha dla niej
Odchodzę powoli nie raniąc powietrza

Ale to nie tylko zapis bólu, zawodu, przeszłości, w której tkwi ośrodek smutku. Podmiot zmaga się z własnymi stanami duszy, nie poddaje się. Jest aktywny i ciągle się rozwija, podejmuje się dokonywania zmian. Jest przy tym bardzo konsekwentny, zawsze wierny swoim zasadom. I mimo iż rozpamiętuje krzywdy mu wyrządzone, to nie sprawia sobie bólu tymi wspomnieniami, przeciwnie – myśli o nich, by się z nimi uporać, zostawić je w tyle, oczyścić wnętrze.

Zdaje się, że szukam
Zdaje się, że szukam…
może szkiełka, może oka,
może morza brzmienia,
może ciszy rzeki …?

Zdaje się, że szukam…
może kramu słońca,
może sklepu z cieniem,
może kropli deszczu … ?

Zdaje się, że szukam…
może wilgotnego nieba,
może taktów rytmu,
może nudnych pieśni…?

Zdaje się, że szukam…
może dłoni ciepła,
może smaków dziennych
może nocy brzmienia…?

Zdaje się, że szukam….
Czy szukać mi trzeba…?

Może tylko baczniej
dookoła siebie
dać wejść obrazom
w kadrach każdych oczu
w nieboskłony duszy
bez bagażu uczuć
Szukać już nie trzeba
patrzeć się nauczyć
tak jak dziecię patrzy
gdy doznań odkrycie
każde wręcz jak nowe
nie znane portrety
stają się aplauzem
dla poczucia duszy…

Jest tu też wiele subtelności, emocji zwiewnie ubranych. Widać wielką wrażliwość poetki w kreowaniu świata podmiotu literackiego, w którym może się wydawać, że wszystko jest na niby lub że jest bardzo nietrwałe. Ale i tu pierwszy głos należy do uczuć:

Nieśmiało podążam ku Tobie
Palcem rysuję twarze
W powietrzu, na chmurze i słońcu
Spojrzeniem buduje Twój obraz

Cieniem i wiatrem tkam wizję
z promieni szkicuję węglem
obłokiem rzeźbię w przestrzeni
szukając zapachu Twej treści

Nie ma Cię w ciszy, nie ma Cię w głosie
W zapachu kawy porannej
Okruchy chwytam łapczywie
Z pamięci odtwarzam obrazy

Poezja pani Ani niewątpliwie wypływa z jej wrażliwego wnętrza, co nie znaczy (nie musi znaczyć), że wszystkie liryki są jej osobistym wołaniem. Niewątpliwie poetka i jej liryczna kreacja to istoty czujące podobnie, myślące w zbliżony sposób, o czym świadczy wrażliwość, którą można odczuwać na kilku etapach (twórca -> podmiot-> przekaz). Jednym z utworów, w którym można doszukać się tych osobowościowych paraleli jest wiersz, w którym interesujące znaczenie zyskuje kropla deszczu:

W kropli deszczu umyję Ci włosy
Zmyję popiół z twarzy
Myśli wczorajszych, jutrzejszych
Nie będzie i dziś i jutro

W kropli deszczu zaspokoję pragnienie
Nie rozumienia otaczającego powietrza
Dziecinnie proste marzenia
spadną z gałęzią złamaną

W kropli deszczu jak w szklanej kuli
przemijają kinowe obrazy
Kadry wycięte z niewiedzy
I wiedzy o ludzkim morale

W kropli deszczu upiję się niebywale
Wyostrzę zmysły naćpane tlenem
Chwiejnym krokiem odwiedzę poetów
jak ja zgubionych w ulewie

Motyw przewodni tego utworu – deszcz można interpretować na wiele sposobów. Jako symbol połączenia tego, co niemożliwe z tym, co może być realne, jako płacz, niespełnione szanse, inspirację czy pomoc. Być może jest to także metafora czasu lub pragnień podmiotu. Może być też wewnętrzną siłą, które pozwoli urzeczywistnić marzenia. Każde z tych rozwiązań wydaje się w taki sam sposób prawdopodobne, co i niepełne. Autorka pozostawiła szeroki margines na własną interpretację czytelnika, choć w moim przekonaniu każda z nich będzie w jakiś sposób mijała się z głównym zamysłem poetki…

Z całą pewnością poetka obnażyła się w wierszu „Pytania”:

Jak liter dobrać znaczenie
by słowo właściwe ułożyć ?

Jak słowem ubrać zdanie
by wypowiedź zrozumieniem tchnęła ?

Jak zdania układać w domino
by obraz mogły stworzyć ?

Jak złożyć z obrazów całość
by oczu nie zranić kolorem ?

Jak kolor dobierać odcieniem
by z cienia życie wybudzić ?

Jak rankiem sny otulać
by dniem nie drgały bólem ?

Jak ból pieścić dotykiem
by odszedł szybciej w niepamięć ?

Jak pamięć karmić wspomnieniem
by dobro tylko wracało ?

Jak wracać gdy się odchodzi
codziennie bardziej niż kiedyś ?

Jak kiedyś o to zapytasz
odpowiedzi poszukaj w sobie…

W poezji pani Ani wiele miejsca zajmuje człowiek widziany jej oczyma. Nie portretuje pojedynczych ludzi. Ona gromadzi pewne cechy każdego z nich, by utrwalić je w jednej sylwetce. Niekiedy wybiera tylko jeden przymiot, który staje się pretekstem do rozważań o kondycji człowieka w ogóle.
Przejmujący, z nieco pesymistycznym wydźwiękiem, jest wiersz „Kamienne”:

Kamienne twarze nijakie
budują mury obrazów
bezwonne, chłodne,
teoretycznie właściwe

Piaskowe skały na ustach
kamieniem wpływają w przestrzeń
zatopić powietrze umysłu
tak prosto w wapiennym uśmiechu

Dłutem wyryte mimiki
w kamiennym obrazie duszy
sączą słodkie igraszki
w percepcji rzeźbionego ducha

Idylliczny posąg z reklamy
w perle bieli, brązu, karminu
przysiądzie w marmurze kuchennym
smakując okruchy grzechu

Powiewem wiatru z pustyni
zatrą się wszystkie ślady
Nie będzie niczego po nas
nawet kamiennej twarzy.

W granicach zainteresowań podmiotu leży człowiek, ale także jego bliski kontakt z historią, „ja” liryczne swą postawą wyraża patriotyzm, bolą go współczesne czasy, brak poszanowania tradycji, wartości, które młode pokolenia dziedziczyły po swych przodkach.

Niektóre wiersze są zabawami, „rymowankami” na potrzeby chwili, są improwizacjami-komentarzami „na temat”, najczęściej dotyczą współczesnego świata i biegającego w nim po szczeblach kariery człowieka, który gubi po drodze wszystko, co tak naprawdę jest ważne, co nadaje sens. Utwory te mają charakter żartobliwy, satyryczny, kabaretowy. Ale pod powłoką humoru gromadzą się czarne chmury przerażająco trafnej oceny rzeczywistości.

„Wiadomości”

Potok słów wiadomością płynie
tu biją, tam gonią, gdzieś się bratają
kaszanką mieszanką na głowę spadają
przepisy, irysy i inne maliny

Sieczka się mieli od prawa do lewa
tam dziura, tam górka
z tasakiem z kolei
kibice, ministry i rządu nierządy

Absurdy, andruty, druty i koguty
Ustawy, urazy, umysłu wymysły
i kręci się mogel nie kogel niestety
bez cukru, zbyt kwaśny i cholernie niewyraźny!

Są też wiersze, które wiele mówią samą już swoją formą, w poniższym liryku budowa ściśle koresponduje z treścią, czyniąc utwór bardziej plastycznym:

„Zapadam odpadam”

Zapadam się czasem w sobie
głęboko w dół lecę bezwiednie,
w głowie przyjęcie towaru
czy inne przerwy w pracy.
Trybów nie potrafię poruszyć
co myśli napędzają linię
pusto i głucho tam w środku
jak w pustostanie straszy.
Zapadam się dalej próbując
oliwić zardzewiałe tryby
co znów zaczną poruszać
szeregiem kolorów myśli
przyćmionych tak
nagle, po cichu
bez wiedzy mojej osoby
wypadam
zapadam
odpadam
padam
dadam
dam
leżę

Więcej wierszy pani Ani Biegańskiej można poczytać na jej blogu:

http://poukladanaglowa.blox.pl/html

Serdecznie życzę autorce papierowego debiutu i mam nadzieję, że kiedyś zaszczyci nas wydrukowanym zbiorkiem, a najlepiej zbiorkami, bo materiału jest pod dostatkiem. Zachęcam Was do śledzenia strony pani Ani, bo jest to miejsce magiczne. Kto kocha poezję – poczuje się tam jak w domu. U pani Ani nawet komentarze są wierszowaną formą wypowiedzi.

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

komentarz

  1. Pingback: Gwiazdkowy prezent

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *