No trudno, trzeba, to trzeba. Wystające ze zlewu naczynia tak dobitnie wołały o litość, że zabrałem się za zmywanie. Kubki, szklanki, talerze i… pająk. Ogromny. Musiał wpaść w pułapkę zlewu i nie potrafił się wydostać. Łyżką pomogłem mu wyjść.
– Idź i przynieś mi bogactwo i sławę – powiedziałem do niego z uśmiechem, lecz pająk nie ruszał się. – Chyba za dużo nie oczekuję za uratowanie życia?
Nie było mnie w nocy w domu, więc może biedak siedział w zlewie już dwie doby! I jeszcze teraz tak gorąca woda! Stał niepewnie na brzegu zlewu i chwiał się na chudych nogach. Pomyślałem, że chciałbym zobaczyć jego spojrzenie, bo może bym z niego wyczytał, jak się zapatrywał na realizację mojej prośby.
– Jesteś podły i tyle – powiedziała Madmu Łazel. ̶ Przecież widzisz, że pajęczak ledwo żyje, a ty o kasie i sławie ̶ prychnęła.
̶ Boję się, że nie dożyje wieczora ̶ zadrżała Pani Ka.
̶ Też się bardzo boję, ale nie martw się, kochanie, wszystko będzie dobrze ̶ Pan Fobia objął żonę i przytulił.
̶ Musisz zrzucać swój los na taką chudzinę? No chyba że sam zarobić nie umiesz? ̶ Pan Ek miał okazję przywalić, więc przywalił.
̶ Nie przejmuj się nimi ̶ szepnął mi do ucha Pan Egiryk, który zawsze mnie wspiera. ̶ Pająk zaraz dojdzie do siebie, a oczekiwać wdzięczności to ludzka rzecz.
̶ Wdzięczności?! To się nazywa wdzięczność? ̶ Pan Logizm nie posiadał się ze wzburzenia.
̶ Najlepiej będzie, jak go zostawicie w spokoju ̶ odezwał się Pan Aceum. ̶ Niech sobie pójdzie w ciemny kąt i dojdzie do siebie.
̶ Racja. ̶ Pani Uchna kiwnęła głową z przekonaniem.
̶ A jak mnie ugryzie? ̶ zapiszczała Pani Usia.
̶ Blondynek pająki nie gryzą. ̶ Pan Demonium wyszczerzył zęby.
̶ Ja to bym taką kreaturę raz walnął pięścią i by było po sprawie ̶ odezwał się zniesmaczony Pan Polski. ̶ Jak wygramy wybory, to wszystkim wam pokażemy, jak macie żyć i myśleć, o! Trzeba być twardym w życiu.
̶ Nie tacy jak ty próbowali! ̶ burknął Pan Teon. ̶ I na szczęście odchodzili w niesławie.
̶ Co wy z tą sławą? ̶ wybuchła Madmu Łazel.
̶ Będziesz sławny i bogaty ̶ pocieszał mnie Pan Egiryk. ̶ Na pewno. Zobaczysz. ̶ Puścił do mnie oko i uśmiechnął się.
̶ Ciemnej strony mocy się strzeż ̶ powiedział Yoda.
Pająk stał w tym samym miejscu i kiwał się łagodnie. Trąciłem go lekko. Ruszył i wszedł za zlew. Zmywając, myślałem o tym, czy naprawdę uratowałem mu życie. Nie jestem fanem pajęczaków, ale takie stworzenie pomaga mi w walce z cowieczornym bzykandem komarów, więc może to nie miłość do stworzeń wszelakich mną kierowała?
̶ Wyrachowana szowinistyczna mężczyzna ̶ pokiwał głową Pan Ewka.
̶ Wszyscy tacy jesteście ̶ skwitowała Madmu Łazel.
̶ O, wypraszam sobie! ̶ Pan Ewka był dotknięty do żywego.
̶ Ja ci zaraz pokażę! ̶ ryknął na Ewkę Pan Polski i już zaczął podwijać rękawy, ale dostał cios w plecy od Pana Demonium i się rozpłakał.
̶ Pan Jezus na ciebie patrzy, Facecie ̶ odezwała się Siostra Ewelina. ̶ Cały czas! Nawet gdy tego sobie nie uświadamiasz. Zasmucasz Pana Jezusa, bo takie interesowne traktowanie pająka to…
Pan Demonium nie wytrzymał po raz drugi. Siostra z zaklejonymi taśmą ustami zdawała się wydawać infernalne dźwięki. W jej oczach pojawił się ogień.
̶ Nad czym ty się, kurwa, zastanawiasz? ̶ nie wytrzymał Pan Ek. ̶ Prawdziwy facet depcze gady!
̶ To jest pająk, rząd pajęczaków ̶ starał się spokojnie prostować Pan Logizm.
A może powinienem był powiedzieć: sława i chwała? Oczywiście nie ta Iwaszkiewicza. Raczej ta bliska starożytności: dla sławy, chwały i bogactwa! Jednak zmywałem, myśląc o sławie i bogactwie.
̶ Chciałbyś się ukrywać albo jeść obiad w przebraniu? ̶̶ Pan Tałyk spojrzał na mnie jak Columbo.
̶ Sława na pstrym koniu jeździ ̶ powiedział Pan Chreston. ̶ Kapryśna jest, złośliwa często i koniec końców trudno z nią żyć.
̶ Sporo daje i jeszcze więcej odbiera ̶ powiedział kiwając się w fotelu Mójboże.
Pomyślałem więc o bogactwie.
̶ Żadnych przeciwwskazań ̶ odezwał się Pan Ek.
̶ Oj tak, oj tak! ̶ Pan Ewka klaskał w dłonie.
̶ Pan Jezus cię widzi. ̶ Jak słychać, Siostra Ewelina uwolniła się z ograniczeń plastra. ̶ To grzech pragnąć bogactwa. Ale jeśli będziesz bogaty, to za odpowiednią ofiarę będą odpuszczone winy twoje.
Skończyłem zmywać w momencie, gdy podeszła wiekiem i wodą sława powiedziała:
̶ Bierz mnie. Będę ci służyć, jak umiem najlepiej.
Rano znalazłem na podłodze w kuchni martwego pająka. Kucnąłem i przyjrzałem się mu, ale nie mogłem stwierdzić z całą pewnością, czy to ten sam. Jeśli to on, to co zadało mu śmierć: ciężar mojej prośby czy wyczerpanie? Taka prośba, nawet żartem rzucona, może zadać śmiertelny cios. Smutno mi się zrobiło, bo pająk stracił życie, a ja nadzieję na sławę i bogactwo.
A może zdążył na ostatnich nogach któremuś z braci przekazać moje życzenie?
– Jesteś podły – z niedowierzaniem pokręciła głową Madmu Łazel.
– Za przyszłość! – Mójboże i Pan Egiryk stuknęli się kielichami i wypili do dna.