WIERSZE: Mateusz Połuszańczyk

SZUFLADA poleca:

21850390_1841655812530188_976395737_n

Korespondent

Przepraszam, tato, że się tak ośmielam

Przemawiać tęsknie skruchą niepojętą

Dziś list ten pisząc na plac Zbawiciela

Zawracam głowę, kiedy Twoje święto

 

Darujże, tatulku, bo nie bardzo wierzę

W pocztę zwrotną, ale znasz nadawcę

Ja nie wyklepuję pacierz za pacierzem

Tylko łzy topię w duchowej sadzawce

 

Odpuść, tatuniu, brak we mnie nadziei

W tę niby wyższość świtu od wieczora

Wszak noc gwiazdami całe niebo ścieli

A poranek niweczy to, co było wczoraj

 

Wybaczże, ojcze, posłaną moc życzeń

Że już nie wręczam kwiatów osobiście

W miejsce prezentu zapalam Ci znicze

Niech kto za mnie dłoń Twoją uściśnie

***

 

Sonet priorytetowy

Posępnej poezji pergamin, protokół

Do gry ryzykownej robi dobrą minę

W alfabet obłędu zlewają się klinem

Łzy piór łabędzich w kałamarza oku

 

Niższego rzędu jestem pielgrzymem

I budząc tylko niepewność, niepokój

Stałem się liryki osieroconym synem

Popadając w smutne ramiona amoku

 

Nie dla orderów i nie dla pomników

Papier zatruwam poetycznym jadem

Ale strapionych sławy przeciwników

 

Co urodziwym jest słowa przykładem

Że nie zginiemy w świata głuchy eter

Póki nam człowiek będzie priorytetem

***

 

Nieśmiertelność

Zabierz mi pióro, wylej atrament

Podpal pergamin, na którym piszę

Ja w duszach ludzi wywołam lament

Który to przerwie grobową ciszę

 

Wymaż alfabet z mego umysłu

Odrąb mi ręce, spal je na stosie

I gdy nie będziesz miał już pomysłów

Usłyszysz słowa me w ludzi głosie

 

Zniszcz moją twórczą formę kultury

Karty wierszami już zapisane

I swym plugawym wzrokiem patrz z góry

Jak się odradza słowo pisane

 

Wykop mogiłę na moje zwłoki

Zakop je tam, wpadnij w amnezję

Pewnego dnia usłyszysz kroki

Nadciągającą zewsząd poezję

***

 

Księga

 

W kurzach archiwów bibliotecznych

Wśród wielu zakłamanych ksiąg

Jeden prawdziwy tom odwieczny

Stworzony symbiotyczny krąg

 

Zwojów piśmiennych niebezpiecznych

Na szczyt, na chwałę, jeden tom

Słów poplątanych, niedorzecznych

Jaskrawy Zeusowy grom

 

Wersetów piętra z sobą sprzecznych

Jawiące proroctw masę, stos

Naczyń zupełnie niekoniecznych

Czary goryczy krwawy los

 

Prastarych manuskryptów wiecznych

Przemawia krzyk upadłych dusz:

„Pijemy wino z drzew jabłecznych!

Napij się z nami! Śmiało! Już!”

 

Zanim chwycony kielich grzesznych

Przechyli człek ostatni raz

Zanim się dusza odczłowieczy

I skończy się w klepsydrze piach

 

Zabije dzwon w alarm lat przeszłych

Zapłonie znicz Olimpu kresu

My póki co tej księgi strzeżmy

Nie tonąc w otchłani Hadesu

***

 

Oda do ciemności

 

Ciemności ukochana! Sukiennico nocy!

Wtop się w łaski, niczym wiersza strofa

Pozwól zmierzyć układ gwiazd proroczy

Postradanych zmysłów labirynt Cyklopa

 

Kochanko zmierzchu! Otul nieuczciwie!

Zakreśl szczyptę magii wrażliwości łuną

Ogniem przyświecaj wyprawie gorliwej

W Aresowym gaju daj skraść złote runo

 

Bezsenności damo! Finezjo księżycowa!

Zmieć pod dywan świat, który doskwiera

Jeno Twym obliczem butę swą zachowam

W prometejskie szlaki będę jak przechera

 

O, przeklęty świcie! Blask świecy dogasa!

Sprzecznymi uczucia, gdzie myśli zawiłe

Wiersz złoty pozostał! O, klątwo Midasa!

Nocy, nie odchodź, pobądź jeszcze chwilę

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *