SZUFLADA poleca:
Korespondent
Przepraszam, tato, że się tak ośmielam
Przemawiać tęsknie skruchą niepojętą
Dziś list ten pisząc na plac Zbawiciela
Zawracam głowę, kiedy Twoje święto
Darujże, tatulku, bo nie bardzo wierzę
W pocztę zwrotną, ale znasz nadawcę
Ja nie wyklepuję pacierz za pacierzem
Tylko łzy topię w duchowej sadzawce
Odpuść, tatuniu, brak we mnie nadziei
W tę niby wyższość świtu od wieczora
Wszak noc gwiazdami całe niebo ścieli
A poranek niweczy to, co było wczoraj
Wybaczże, ojcze, posłaną moc życzeń
Że już nie wręczam kwiatów osobiście
W miejsce prezentu zapalam Ci znicze
Niech kto za mnie dłoń Twoją uściśnie
***
Sonet priorytetowy
Posępnej poezji pergamin, protokół
Do gry ryzykownej robi dobrą minę
W alfabet obłędu zlewają się klinem
Łzy piór łabędzich w kałamarza oku
Niższego rzędu jestem pielgrzymem
I budząc tylko niepewność, niepokój
Stałem się liryki osieroconym synem
Popadając w smutne ramiona amoku
Nie dla orderów i nie dla pomników
Papier zatruwam poetycznym jadem
Ale strapionych sławy przeciwników
Co urodziwym jest słowa przykładem
Że nie zginiemy w świata głuchy eter
Póki nam człowiek będzie priorytetem
***
Nieśmiertelność
Zabierz mi pióro, wylej atrament
Podpal pergamin, na którym piszę
Ja w duszach ludzi wywołam lament
Który to przerwie grobową ciszę
Wymaż alfabet z mego umysłu
Odrąb mi ręce, spal je na stosie
I gdy nie będziesz miał już pomysłów
Usłyszysz słowa me w ludzi głosie
Zniszcz moją twórczą formę kultury
Karty wierszami już zapisane
I swym plugawym wzrokiem patrz z góry
Jak się odradza słowo pisane
Wykop mogiłę na moje zwłoki
Zakop je tam, wpadnij w amnezję
Pewnego dnia usłyszysz kroki
Nadciągającą zewsząd poezję
***
Księga
W kurzach archiwów bibliotecznych
Wśród wielu zakłamanych ksiąg
Jeden prawdziwy tom odwieczny
Stworzony symbiotyczny krąg
Zwojów piśmiennych niebezpiecznych
Na szczyt, na chwałę, jeden tom
Słów poplątanych, niedorzecznych
Jaskrawy Zeusowy grom
Wersetów piętra z sobą sprzecznych
Jawiące proroctw masę, stos
Naczyń zupełnie niekoniecznych
Czary goryczy krwawy los
Prastarych manuskryptów wiecznych
Przemawia krzyk upadłych dusz:
„Pijemy wino z drzew jabłecznych!
Napij się z nami! Śmiało! Już!”
Zanim chwycony kielich grzesznych
Przechyli człek ostatni raz
Zanim się dusza odczłowieczy
I skończy się w klepsydrze piach
Zabije dzwon w alarm lat przeszłych
Zapłonie znicz Olimpu kresu
My póki co tej księgi strzeżmy
Nie tonąc w otchłani Hadesu
***
Oda do ciemności
Ciemności ukochana! Sukiennico nocy!
Wtop się w łaski, niczym wiersza strofa
Pozwól zmierzyć układ gwiazd proroczy
Postradanych zmysłów labirynt Cyklopa
Kochanko zmierzchu! Otul nieuczciwie!
Zakreśl szczyptę magii wrażliwości łuną
Ogniem przyświecaj wyprawie gorliwej
W Aresowym gaju daj skraść złote runo
Bezsenności damo! Finezjo księżycowa!
Zmieć pod dywan świat, który doskwiera
Jeno Twym obliczem butę swą zachowam
W prometejskie szlaki będę jak przechera
O, przeklęty świcie! Blask świecy dogasa!
Sprzecznymi uczucia, gdzie myśli zawiłe
Wiersz złoty pozostał! O, klątwo Midasa!
Nocy, nie odchodź, pobądź jeszcze chwilę
Z wielkim i zachłannym „apetytem ” na tak niecodzienny klimat przeczytałam poezję Mateusza jeszcze raz. 🙂
bardzo nam miło 🙂
Zawsze wiedziałem,
Że pisać to ty umisz 😀
Pokładowego 🍻