Wschód – Andrzej Stasiuk

wsch_d„To była kraina duchów” – niczym memento brzmi jedno ze zdań monumentalnego eseju podróżniczego „Wschód” Andrzeja Stasiuka. To nie tylko imponująca opowieść o wyprawach autora na Wschód, ten metaforyczny i prawdziwy, wiodących go aż do kolebki złowrogiego imperium Dżyngis Chana, ale i próba opisania naszej zbiorowej pamięci. „Duchy przeszłości” i „genius loci” przeplatają się wzajemnie i za ich pomocą Stasiuk stara się opisać unikalność dramatycznych doświadczeń Europy Wschodniej i Euroazji.

Ogromna przestrzeń, liczona w tysiącach kilometrów, była świadkiem i obiektem gigantycznych wędrówek ludów, ideologicznych eksperymentów, wojen i zbrodni. Wewnątrz tego całego wiru historycznego znaleźli się, wraz z milionami innych, nadbużańscy chłopi, uciekający do miast migranci, których komunizm potrzebował jako potwierdzenia dla tezy o triumfie sprawiedliwości społecznej, osadnicy w bieszczadzkich pegeerach – ci, którym ten sam ustrój zamiast wolności zafundował półfeudalną egzystencję. Wraz z nimi wspólną historyczną niedolę dzielili Rosjanie, zmagający się do dzisiaj z na wpół zmitologizowaną imperialną historią, Chińczycy pracowicie budujący mocarstwo, mające przyćmić swą skalą wszystko, co znaliśmy do tej pory, i Mongołowie będący prawdziwą nomadyczno-miejską hybrydą, otoczoną pustką. Wszyscy, którym obiecano nadejście wiecznej sprawiedliwości. Obietnica, która nigdy nie została wypełniona i paradoksalnie przeniosła się z rzeczywistości politycznej do sfery nostalgii.

To także gigantyczny fresk niekończącej się wędrówki plemion i narodów, zmiany miejsc, zajmowania i podbijania nowych terytoriów. Wagabundzi i byli żołnierze uciekający z Dalmacji, która z rubieży rzymskiego cesarstwa zamieniła się w krainę bez znaczenia. Osieroceni i wyzuci z własnej historii rzymscy obywatele zaczęli migrować w stronę nieznanych terytoriów, aby najpierw osiąść w Karpatach, a następnie po wiekach wylądować na polskim Pomorzu jako przymusowi wysiedleńcy, podobnie jak miliony innych. Gdzieś w mrokach czasu pojawiają się przerażające wojska mongolskie, podbijające świętą Ruś, a bliżej naszych czasów rewolucjoniści, pragnący zbudować nowy, wspaniały świat. To oni stworzyli mordercze Imperium, które przez dziesięciolecia rzucało swój cień na całą Eurazję, a na jego krańcach wychowywało się parę pokoleń Polaków. Obraz ten ostał w naszej pamięci z jednej strony jako niechciana cena zwycięstwa nad nie mniej krwawym nazizmem, jako potop ze Wschodu, a z drugiej strony jako pełen absurdów, dziwacznych kompromisów i materialnych niedoborów czas naszego dzieciństwa. Wszyscy wracamy do niego we wspomnieniach, bo innego nie podarowały nam świat i historia. Czy chcemy, czy nie, niechciany dar komunizmu wrósł w nas tak mocno, że już chyba do końca będzie określał nasz stosunek do rzeczywistości i wszelkie nasze życiowe wybory.

Książka Stasiuka może być także odczytywana jako narracja postkolonialna. Polska nigdy nie dorobiła się zamorskich kolonii, gdyż najzwyczajniej ich nie potrzebowała. Miała swoje wewnętrzne kolonie – Kresy Wschodnie i swoje podbite ludy: polskich i ruskich chłopów, którzy przez wieki nie byli traktowani wcale lepiej aniżeli Indianie w podbitym Nowym Świecie. Dlatego też pewnie ten głęboko niezrozumiały, lecz i osobliwy sojusz tradycyjnego wiejskiego katolicyzmu i tradycji z komunistyczną rzeczywistością. Stąd rozziew pomiędzy nostalgią za przedwojniem u starych elit a pojmowaniem przeszłości jako pasma udręk i niesprawiedliwości u potomków „rabów”, rdzennie polskich niewolników, nieobecnych w polskiej mitologii narodowej. Nigdy nieopisana historia wyzysku, nienawiści i chęci zemsty za wieki ucisku. Demony przeszłości, niespełnione obietnice lepszego świata i ezoteryka Wschodu. To wszystko gdzieś czai się, przykryte przez blask materii i zdyszaną rzeczywistość, a może skrywa się za ułudą jeszcze lepszego życia. Na razie nasza pamięć i pęd do przyszłości prowadzą ze sobą zimną wojnę, w której nam przypada rola obserwatorów.

Ewa Glubińska

Tytuł: Wschód
Autor: Andrzej Stasiuk
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 24 września 2014

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *