Laurent Binet: „Siódma funkcja języka”

Binet_Siodma funkcja_mLaurent Binet, wschodząca gwiazda francuskiej literatury, w nowej książce „Siódma funkcja języka” konstruuje historię w oparciu o strategię i motywy znane nam już z bestsellerowego „HHhH”. Pachnie powtórką z rozrywki i grą ze znanymi patentami? Niby tak, ale autor szczęśliwie wychodzi z tego obronną ręką, a efektem jest pulsująca, hybrydalna powieść, która zadowoli zróżnicowane grono czytelników.

Podobnie jak w debiucie, Binet i tym razem za punkt wyjścia obiera autentyczne wydarzenia i postacie. 25 lutego 1980 roku na jednej z paryskich ulic zostaje potrącany Roland Barthes – pisarz, teoretyk semiologii i czołowy intelektualista francuski drugiej połowy XX wieku. Tragiczny wypadek? Nie tym razem, bo okazuje się, że ten cichy i niepozorny wykładowca Collège de France posiada bardzo cenną, a jeszcze bardziej niebezpieczną, rzecz, której wielu chce go pozbawić i przejąć na własny, nieograniczony użytek.

Na swoim pierwszym, podstawowym, poziomie „Siódma funkcja języka” jest zatem mieszanką kryminału i thrillera, z tym, że wypracowaną przez tego typu powieści konwencję autor traktuje z zaczepną przekorą i swobodą. W role protagonistów pełnej napięcia historii, a jednocześnie figur mających podjąć śledztwo w sprawie śmierci akademika, Binet wciela prawicowego komisarza Bayarda oraz błyskotliwego, reprezentującego środowiska naukowe młodego doktoranta Herzoga. W toku dochodzenia połączony na zasadzie przeciwieństw duet odwiedza wiele miejsc, przemierza miasta i kontynenty, a przede wszystkim spotyka szereg oryginalnych postaci, które gruntownie zrewidują dotychczasowe życie obu bohaterów. Szalony splot nadzwyczajnych wydarzeń jest dla zamkniętego w akademickich murach belfra Herzoga niczym sen: „W Bolonii śpi z Bianką w siedemnastowiecznym amfiteatrze i wychodzi cało z zamachu bombowego. Tutaj omal nie zostaje zasztyletowany nocą w bibliotece przez filozofa języka

(…) Spotkał Giscarda w Pałacu Elizejskim i Foucaulta w gejowskiej saunie, brał udział w gonitwie samochodowej, w trakcie której usiłowano go zamordować, widział człowieka zabijającego innego człowieka za pomocą zatrutego parasola, odkrył tajne stowarzyszenie, gdzie obcina się palce przegrywającym, pokonał Atlantyk, by zdobyć tajemniczy dokument”.

Dotarcie do dokumentu i rozwikłanie jego zagadki oznacza dla partnerów podjęcie wszelkich możliwych tropów związanych z osobą Rolanda Barthesa. Większość z nich prowadzi do najbliższego otoczenia autora „Mitologii” – intelektualnej elity rządzącej ówczesnym Paryżem. Binet daleki jest jednak od stawiania złotych cielców i budowania mitów wokół ikon French Theory. Czytelnicy otrzymują za to kąśliwy i przezabawny pamflet na zblazowany światek filozofów oraz nieczysto grających politycznych prominentów. I jak na porządny kryminał przystało, broń wystrzeliwuje w powieści kilkukrotnie, ale „Siódma funkcja języka” zbudowana jest przede wszystkim na starciach i pociskach słownych, których świadkami jesteśmy w niezliczonych scenach towarzyskich spotkań, gdzie Lacan, Kristeva, Althusser i wielu innych próbują postawić na swoim i znaleźć się w centrum piekielnie inteligentnej i cynicznej grupy pobratymców.
Gdzieś pomiędzy budowaniem kryminalnej intrygi a wbijaniem szpil w elity znad Sekwany autor umiejscawia samego siebie, by w nonszalancki sposób obserwować i komentować przebieg akcji. Ponadto, znając reguły pisarskiej gry i czytelniczych przyzwyczajeń, nieustannie kpi, burzy i miesza porządki, a wszystko po to, by bez sentymentalizmu i składania siebie na ołtarzu sztuki przedstawić całą machinę tworzącą literaturę. W tym kontekście „Siódma funkcja języka” staje się utworem autotematycznym i metaliterackim, w którym „głośno myślący” pisarz dokonuje wykładni i refleksji na temat budowania powieściowej fikcji.

Pomimo użycia tylu karkołomnych i ambitnie połączonych wątków Binet znajduje sposób na scalenie ich w potoczystą, intelektualną powieść, która jednocześnie skrzy się humorem i ironią. Humanistów i znawców tematu z pewnością usatysfakcjonują liczne egzegezy z pogranicza językoznawstwa i popkultury, a jeszcze większą frajdę sprawi im wychwytywanie intertekstualnych tropów podsuwanych przez autora. Z kolei zwykli zjadacze fikcji i zarywający noce fani opowieści z dreszczykiem otrzymają sprawnie napisaną i pełnokrwistą książkę, w której język – przy wykorzystaniu nieznanego dotąd potencjału – okazuje się niebezpiecznym i śmiercionośnym narzędziem panowania nad otoczeniem.

Paweł Krysztofowicz

Tytuł: „Siódma funkcja języka”
Autor: Laurent Binet
Przekład: Wiktor Dłuski
Wydawnictwo: Literackie
Premiera: maj 2018

About the author
Paweł Krysztofowicz
Absolwent polonistyki i kulturoznawstwa Uniwersytetu Szczecińskiego. Feminista szukający w tekstach kultury śladów historii i doświadczeń kobiet. Badacz polskich ruchów emancypacyjnych w XIX i XX wieku. Miłośnik kina. Dekorator w stanie spoczynku. Entuzjasta zwierząt. Weganin.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *