Kategoria: Opowiadania

Kolor pieniędzy

1  Nic nie wskazywało na to, że ten zimny, deszczowy dzień zakończy się w sposób tak potworny. Nic. A jednak tak się stało. Zaraz za głównym skrzyżowaniem siedemnastej i czterdziestej drugiej (obie ulice krzyżowały się raz jeszcze, jakieś sto metrów dalej), tuż obok niedawno otwartego domu handlowego „Melbox”, skąd Mark Koshitzki miałby już tylko dziesięć […]

Przypadek Schulzera

W wielkim pomieszczeniu o długości kilkudziesięciu metrów poprzedzielanym półkami, dwóch ludzi przechodząc pomiędzy jasno oświetlonymi regałami rozgląda się po pustych półkach… – No, to już koniec tutaj. Wszystko zapakowane w tym archiwum. – powiedział jeden z nich. – Tak, idziemy. – odrzekł drugi, spoglądając poprzez puste regały. – Okay Frank, idziemy. – Ty, a na tamtym regale sprawdziłeś? – […]

Czereśnie

To było ostatnie lato nieskazitelnych czereśni, promienie wstrzykiwały się w ich miąższ, pompując i rozpychając im brzegi, w późniejszych latach trzeba było je pryskać, bo w przeciwnym razie drążyły je robaki. Podczas gotowania kompotu wypływały na powierzchnie niczym prażony ryż, śmiano się, że to dodatkowa porcja białka. Wtedy, jako gówniarz, myślałem, że to przez Leona […]

Cud Bezczasu

Najwyższy kapłan świątyni Siły, wzniesionej nad najpotężniejszą Emanacją na Bezczasie, nie mógł spać. Zamiast tego przechadzał się po swoich komnatach ze wzrokiem wbitym w posadzkę i splecionymi na plecach rękami. Służba wiedziała, że może tak wędrować godzinami. Powolnymi krokami przemierzał obwieszone dywanami korytarze, zdobione mozaikami sale reprezentacyjne, tonące w pluszu i złocie prywatne pokoje, zimne […]

Kilroy City

ROZDZIAŁ I – Maxwell Street (2 Lata temu)  [I] Na schodach letniego domku przy Maxwell Street dało się słyszeć miarowe stukanie obcasów o powierzchnię paneli pokrywających schody prowadzące na drugie piętro. Dosyć już stare, ciemnoszare mokasyny były własnością Josha Pique, który dzierżąc w dłoni puste opakowanie po czekoladkach marki Charvey Sweets zmierzał w kierunku swojej […]

Ślęża

Drzewa szumiały, śpiewając swą uroczystą pieśń. Wiatr świstał w ich koronach, nadając ogólnemu klimatowi dość posępny nastój. Wysokie i cienkie niczym włócznie, pnie sosen kołysały się w jego porywach. Gdzieniegdzie stęknęła z lamentem sosna, uginając się pod naporem powietrznego przeciwnika. Ścieżka pogrążona była w mroku, gdyż księżyc był zasłonięty całunem chmur. Lasy w puszczach miały […]