PATRONAT SZUFLADY: Michaił Bułhakow „Fatalne jaja”, „Diaboliada”

659779-352x500

Michaił Bułhakow jest znany przede wszystkim jako autor „Mistrza i Małgorzaty”. Nic w tym dziwnego, bo moim zdaniem to jedna z najlepszych powieści, jakie czytałam. Na jego życiu i twórczości cieniem położył się sowiecki totalitaryzm. Bułhakow jak żaden inny pisarz potrafił uchwycić w swoich dziełach absurdy sowieckiej rzeczywistości oraz ożenić je z groteską i szczyptą fantastyki. Wynikało to po części z chęci przechytrzenia cenzury, stało się jednak także znakiem rozpoznawczym jego utworów. Wydawnictwo MG przypomniało dwa z nich napisane przed „Mistrzem i Małgorzatą”, „Fatalne jaja” oraz „Diaboliadę”. Oba przyniosły Bułhakowowi rozgłos, zarówno ten pożądany, jak i niepożądany. Pisarz znalazł się na liście twórców zakazanych, co uniemożliwiło mu publikację kolejnych dzieł.

„Fatalne jaja” to historia genialnego odkrycia profesora Piersikowa. Otóż wynalazł on tajemniczy czerwony promień, przez media szybko ochrzczony „promieniem życia”, dzięki któremu żywe stworzenia rozwijały się i rozmnażały w błyskawicznym tempie. A że ów wynalazek zbiegł się w czasie z tajemniczym pomorem kur w ZSRR, pewien przedsiębiorczy obywatel, Aleksander Siemienowicz Rokk, postanowił go wykorzystać do odtworzenia kurzej hodowli. Tyle że wskutek fatalnej pomyłki kurze jaja trafiły do Piersikowa, a zamówione przez niego próbki jaj różnych gatunków (w tym groźnych węży) znalazły się w sowchozie. A to, jak łatwo się domyślić, doprowadziło do katastrofy.

Można odczytywać „Fatalne jaja” jako odpowiedź na „Wojnę światów” Herberta George’a Wellsa. Ale to tylko jedna warstwa tekstu. W drugiej znajdziemy obraz sowieckiej rzeczywistości totalitarnej, rozbudowanej biurokracji, która koniec końców omal nie doprowadza do zagłady. Bo to właśnie pomyłka jakiegoś urzędnika sprawiła, że transport kurzych jaj zamiast do Rokka trafił do Piersikowa. Bułhakow umieścił w tekście wzmianki o wojnie z Polską, kryzysie mieszkaniowym, niedoborach produktów, odbieraniu dóbr arystokracji czy walce z prywatną przedsiębiorczością. A także sposobach wyprowadzania w pole wszechpotężnej władzy. Na przykład wdowa Drozdowa prywatny biznes zamieniła na robotniczą kooperatywę, by uniknąć ogromnych podatków. W rzeczywistości oprócz nazwy nic się nie zmieniło. Ale dla systemu mało co jest ważniejsze niż papier. No może poza kontrolą obywateli. Tajnym służbom nic nie umyka. Wiedzą wszystko o wszystkich.
I choć druga warstwa „Fatalnych jaj” dotycząca obrazu funkcjonowania totalitarnego państwa jest nadal aktualna, to jednak najbardziej zdumiewa trafność Bułhakowa w opisaniu roli mediów i psychologii tłumu. Wciskana ludziom propaganda kształtuje rzeczywistość, a strach i nienawiść zawsze okazują się silniejsze od głosu rozsądku.
Interpretacji „Fatalnych jaj” jest mnóstwo. Choćby i taka, że wynaleziony przez profesora Piersikowa promień nie przez przypadek ma barwę czerwoną. Wszyscy wiemy, do jakiej armii się to odnosi. A że potraktowane tym promieniem stworzenia są złe i krwiożercze, a przy tym pożerają się nawzajem, nie należy się dziwić, że cenzura nie patrzyła na dzieło Bułhakowa łaskawym okiem. Ale to właśnie głębia tego niewielkiego objętościowo utworu świadczy o jego wielkiej wartości.

„Diaboliada” to satyra na sowiecką biurokrację, z zacięciem fantastycznym, jednak o wiele bardziej oczywista w swej wymowie niż „Fatalne jaja”. Z tego względu pisarz miał spore problemy z publikacją. Historia referenta Korotkowa, który wpadł w szpony biurokratycznej machiny, jest ponurym dowodem na to, że jednostka nie ma szans w starciu z systemem. Czy Korotkow popadł w obłęd, zatruł się siarką, czy wywołał złego ducha (zapach siarki to znak obecności demona) – nie wiemy. Być może cała historia wydarzyła się tylko w głowie bohatera, ale każdy obywatel ZSRR wiedział, że lepiej nie mieć do czynienia z biurokratyczną machiną.
Korotkow, zwolniony przez nowego szefa, który w jego oczach dwoi się i troi, podejmuje rozpaczliwą wędrówkę po kolejnych biurach i instytucjach. W międzyczasie gubi dokumenty, a wraz z nimi tożsamość. W pracy nikt go nie poznaje, nieznajome kobiety oświadczają, że miały z nim romans. Referent nie potrafi rozróżnić, co jest prawdą, a co nie. W pielgrzymce między urzędami zgubił wszystko, co czyniło z niego człowieka. I sam już nie wie, czy rzeczywiście nie jest sobowtórem jakiegoś innego Korotkowa i które jego życie jest prawdziwe. To utrwalone we wspomnieniach czy opowiadane mu przez innych?

W „Fatalnych jajach” i „Diaboliadzie” znajdziemy elementy charakterystyczne dla twórczości Michaiła Bułhakowa, jakie w pełnej krasie możemy podziwiać w jego słynnej powieści „Mistrzu i Małgorzacie”: wyczulenie na absurdy sowieckiej rzeczywistości połączone z elementami fantastycznymi. A przede wszystkim pokazanie skrawka ludzkiej natury i bezwzględności totalitaryzmu.

Barbara Augustyn

Autor: Michaił Bułhakow
Tytuł: „Fatalne jaja”, “Diaboliada”
Tytuł oryginalny: „Rokovye jajca”, „Diawoliada”
Tłumaczenie: Edmund Jezierski
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 160
Data wydania: 2018

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *