PATRONAT SZUFLADY: Dzięki za tę podróż – Tommy Wallach: Od pierwszej do ostatniej strony przesyca ją magiczna atmosfera.

Dzieki-za-te-podroz-okl-wst-2000-671x1024W dzisiejszych czasach książki zawierające zbiór opowiadań sprzedają się o wiele gorzej niż powieści. Ludzie wolą dłuższe historie, a jeśli wierzyć propagandzie wydawców – nawet bardzo długie, tak zwane „cegły”. Mimo to są jeszcze autorzy, którzy sprawdzają się jako mistrzowie krótszych form. Jednym z nich jest Tommy Wallach, z którego twórczością zetknęłam się po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Jego książka, „Dzięki za tę podróż” to jakby zbiór krótkich obserwacji, prowadzonych przez zawiedzionego życiem mężczyznę, zapijającego w barze swą frustrację. Tyle tylko, że te obserwacje nie dotyczą naszego świata.

Była sobie raz piękna dziewczyna… To znaczy, nie wiadomo, czy naprawdę piękna, wiadomo jednak, że niezwykła. Pojawiła się ze smutnej i okrutnej bajki, po to tylko, żeby zawrócić siedemnastoletniego Petera z drogi prowadzącej donikąd. Młody człowiek należy do tych nastolatków, którzy po przeżyciu jednej poważnej traumy nie potrafią się już samodzielnie pozbierać. Nigdy nie był gadatliwy, ale po wypadku, któremu uległ, przestaje mówić w ogóle. Sfrustrowany zaniedbuje naukę i spędza czas, popełniając drobne przestępstwa lub pijąc w barach. Jednak chwila, gdy okrada Zeldę, zmienia jego życie. Nie jest w stanie odejść od dziewczyny, której reakcja na kradzież jest zupełnie inna, niż się spodziewał. Razem ruszają w coś, co można by nazwać sentymentalną podróżą…

Opowiadania zawarte w książce „Dzięki za tę podróż” przypominają mi nieco „13 bajek z królestwa Lailonii” Leszka Kołakowskiego. Charakteryzuje je te sama psychodeliczna metafizyka. Właściwie nie jest to typowy „zbiór bajek”, bo łączy je postać i wspomnienia człowieka, przed którego oczami przesuwają się opisywane wizje. Piękny, literacki język współgra z baśniowym tonem opowiadania, które było niejako punktem wyjścia znajomości z tajemniczą Zeldą, oraz innych opowiadań obecnych w książce. Na pewno nie jest to książka dla ludzi przyziemnych, nie nieumiejących dostrzec poezji w życiu i niepotrzebujących jej. Dla ludzi zdecydowanie odrzucających możliwość, że magia istnieje i może pojawić się nagle w ich życiu. Od pierwszej do ostatniej strony przesyca ją magiczna atmosfera. To niewątpliwie jedna z najdziwniejszych i najniezwyklejszych książek, jakie dotąd czytałam. W odróżnieniu od wielu innych, których autorzy silą się na oryginalność, ta ma sens – swój własny, nierealistyczny, ale mimo to jest spójna pod względem logicznym. Jak młody pisarz to osiągnął, nie mam pojęcia, ale udało mu się rewelacyjnie.

Wydawnictwo Bukowy Las mądrze wybrało promowanego autora. Zaoferowało mu też bardzo ładne, eleganckie wydanie, a w dzisiejszych czasach to znaczy wiele. Nie oszukujmy się – ładnie oprawiona książka, prawidłowo opracowana, cieszy oczy nie tylko swą treścią. Sama jestem zdania, że najważniejsza jest treść, ale czytając wiele egzemplarzy recenzenckich, nauczyłam się zwracać uwagę na jakość wydania i złości mnie, gdy wydawnictwo o nią nie dba wystarczająco. Tutaj nie mam na co narzekać.

Luiza Dobrzyńska

Tytuł: „Dzięki za tę podróż”
Autor: Tommy Wallach
Gatunek: fantasy
Język oryginału: angielski
Przekład: Nina Wum
Okładka: miękka, ze skrzydełkami
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 270

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *