Ostatnio coraz częściej debiutujące pisarki i debiutujący pisarze idą w swej twórczości bardziej w kierunku zabawy językiem, wyginaniem i przeżuwaniem, wykręcaniem słów, niż budowania fabuły w klasycznym tego słowa zrozumieniu. Pytanie tylko, na ile taka gra z językiem jest czymś więcej niż samą grą, na ile niesie ze sobą jeszcze treść, nie tylko formę.
Wyzwanie takie postawiła sobie Agata Porczyńska, debiutująca zbiorem „Wada wymowy”. To zbiór dwudziestu dziewięciu czasem krótszych, czasem dłuższych tekstów zróżnicowanych gatunkowo. Mamy tu bowiem i opowiadania, i monologi, formę dramatyczną, zapis rozmowy na czacie, a nawet stylizację archaiczną. Wszystko to krąży wokół relacji między kobietą i mężczyzną, ale i relacji między ludźmi w ogóle. Bohaterki to cały przekrój społeczny: kobiety sukcesu, nadopiekuńcze matki, prostytutki i są one dość wyraźnie u Porczyńskiej określone. Mężczyźni? Trudno jest o nich napisać coś konkretnego, łatwiej opisać ich zachowania. Są oni bowiem często sfrustrowani, niezadowoleni z życia, wulgarni (Ty, Edek, a twoja siostra to jeszcze marszczy Freda za czekoladę, ha, ha?). To raczej antybohaterowie i antybohaterki, ktoś, kogo nie chcielibyśmy/nie chciałybyśmy spotkać na swojej drodze.
Miłość także pokazana jest tutaj w krzywym zwierciadle: dziewczyna jest zazwyczaj słabsza, szukająca uczucia, tęskniąca za nim, a chłopak ucieka. Nieszczęśliwe małżeństwa, czatująca Vanessa G. i jej pytanie: Bo jeśli nie miłość, to co?, młodzieżowo – podwórkowe rozmowy pełne wulgaryzmów. Dość stereotypowo więc. Dodatkowo scenki te pozbawione zupełnie szerszego kontekstu, nie niosą ze sobą głębszego przekazu, nie otwierają na interpretację.
Przyznam, że zbiór ten zadziwia pod względem językowym i przez to właśnie skupiamy się nie na treści, ale na formie. Ona bowiem gra tu pierwsze skrzypce. I nie zawsze niesie ze sobą coś jeszcze. Dziś, gdy wszelkie podobieństwo do zabawy językiem, jakie zapoczątkowała we współczesnej prozie Masłowska, może budować podejrzenie o naśladownictwo, ciężko jest zaskoczyć czymś nowym. Podobnie jest w przypadku Porczyńskiej. Każde niemal zdanie to wygibasy słowne, nawiązania do popkutury, sztuki niskiej, języka zasłyszanego na ulicy i przetworzonego na wszelkie sposoby. Budzi to mój ogromny podziw, bo słuch i wyczucie ma autorka niesamowite. Jednak to pełne skupienie na języku nie pozwala nam odkryć treści. Śmiem nawet twierdzić, iż jej tu prawie nie ma. A jeśli coś znajdziemy, będzie to zapewne powtórzenie refleksji, które od co najmniej dekady są dość popularne w literaturze: pustka w relacjach między ludźmi, płaskość tych relacji, beznadzieja współczesnego pokolenia itp.
Jeśli więc ktoś uwielbia zabawy lingwistyczne, chętnie tropi w tekście nawiązania do otaczającej go kultury, programów telewizyjnych, piosenek, jest to tekst dla niej/niego. Jednak „Wada wymowy” nie jest na pewno bogatą fabularnie narracją, której treść jesteśmy w stanie odtworzyć w myślach po latach.
Anna Godzińska
Tytuł: „Wada wymowy”
Autorka: Agata Porczyńska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 287
Data premiery: styczeń 2013