Tanio i dobrze z Jamie Oliverem

Jamie Oliver Gotuj sprytnie jak JamieJamie Oliver to wyjątkowo barwna postać. Kucharz, który mimo ogromnego talentu, jaki niewątpliwie posiada, potrafi z najłatwiejszych przepisów wyciągnąć coś, co zmieni dania w wykwintne potrawy. Nie inaczej jest w „Gotuj sprytnie jak Jamie”, kolejnej pozycji w ogromnym dorobku Anglika.

Trudno zrecenzować pozycję, która nie posiada fabuły – tak mogłaby się zaczynać recenzja gniota, a uwierzcie, takie „cudeńka” trafiają na moje biurko częściej, niż można to sobie wyobrazić. Tym razem jednak brak fabuły jest czymś idealnym. Dorabianie filozofii do gotowania nigdy do mnie nie przemawiało. Slow food czy jakiekolwiek udziwnienia raczej odpychały mnie od kuchenki i sprawiały, że zamiast noża w mojej dłoni lądował telefon, a na stole żarcie na wynos. Takie życie pociąga za sobą pewne negatywne skutki. Pierwszy to oczywiście odchudzenie portfela, a drugi to pogrubienie samego siebie. Żadna z tych dwóch opcji nie wygląda zachęcająco, prawda?

Chociaż nie przepadam za gotowaniem i nie boję się do tego przyznać, to książka „Gotuj sprytnie jak Jamie” ujęła mnie swoją prostotą. Oliver nękany prośbami od fanów stworzył pozycję, która nie dość, że zachęca do gotowania, to jeszcze robi to – jak w tytule – sprytnie. Dlaczego? Ano dlatego, iż przedstawione w niej przepisy nie naruszają naszego i tak nadwerężonego już portfela. Jamie dopasował wprawdzie przepisy do swojego rodzinnego kraju, gdzie niektóre produkty są znacznie tańsze niż u nas, ale nie oznacza to, że książka jest nieprzydatna.

Całość prezentuje się bardzo pokaźnie. Podzielona na sześć głównych działów (warzywa, kurczak, wołowina, wieprzowina, jagnięcina, ryby) plus wstęp i kilka dodatkowych przepisów liczy łącznie prawie trzysta stron. Wszystko w dużym formacie i na grubym papierze, który – co ważne – nie jest błyszczący. Trzeba więc uważać podczas gotowania, by przypadkiem nie ubrudzić białych kartek umoczonymi w sosie palcami. Za to format jest odpowiedni do kuchni. Ciężka okładka pozwala na rozłożenie pozycji na blacie niemal bez konieczności rozginania jej na siłę. Uwierzcie takiemu laikowi jak ja – to znacznie ułatwia sprawę.

Dobór przepisów jest bardzo zróżnicowany. Znajdziemy tu dania, które można przygotować praktycznie ze wszystkiego, co zawsze mamy w lodówce, jak i takie, które będą od nas wymagały odrobiny trudu przy zdobywaniu składników. „Grillowane mule z czosnkiem”, „Chrupiące bastele z jagnięciną” czy „Wołowina z tofu po chińsku” – to tylko część z bogatego w przepisy kompendium, które przygotował Jamie. W książce znalazło się również miejsce na szereg porad o oszczędzaniu. Co zrobić z tłuszczem z gotowania czy jak zarządzać resztkami warzyw. Coś, co wydawało się zbędne w kuchni, nagle zyskuje drugie życie.

„Gotuj sprytnie jak Jamie” to nie pierwsza pozycja kucharza wydana w Polsce. Cieszy więc fakt, że wydawnictwo zdecydowało się na utrzymanie tego samego formatu co przy wszystkich poprzednich wydaniach. Całość prezentuje się wyśmienicie, a jak wygląda na talerzu! Cóż, musicie mi wybaczyć, ale przekieruję was tam, gdzie zobaczycie, jak gotowanie wyglądało w praktyce! Smacznego!

Przykłady na stronie Kredowe Menu 🙂 Zapiekanka „Bij i Wiej”

Bartosz Szczygielski
Ocena: 5/5

Tytuł: Gotuj sprytnie jak Jamie
Autor: Jamie Oliver
Format: 195×253 mm
Liczba stron: 285
Okładka: twarda
Wydawnictwo: Insignis

About the author
Bartosz Szczygielski
- surowy i marudny redaktor, który oglądałby świat najchętniej z perspektywy dachu psiej budy, oparty o maszynę do pisania. Czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce i ogląda wszystko, co wpadnie mu w oko. Chciałby kiedyś przytulić koalę i zobaczyć zorzę polarną – niekoniecznie w tym samym czasie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *