„Stramer” Mikołaj Łoziński

Mikołaj Łoziński w swojej najnowszej książce portretuje nieistniejący już świat tarnowskich Żydów. „Stramer” to w istocie rodzinna saga z wielką i małą historią w tle. Gdzieś obok unoszą się delikatne opary wszystkich dwudziestowiecznych izmów.

Głowa rodziny, Nathan, po powrocie z paroletniego pobytu w Ameryce nie jest na nie uwrażliwiony, ale już jego żonie Rywce wyrywa się westchnienie o „trudnym dwudziestym wieku”. Dzieci Nathana i Rywki lgną do obiecującego lepszy i bardziej sprawiedliwy świat komunizmu, ale ich aspiracje tłumi narastający polski nacjonalizm. Rena musi zapomnieć o studiach medycznych z powodu „numerus clausus” dla Żydów, a polska armia, jak się okazuje, nie potrzebuje żydowskich rekrutów. Wśród całego tego prowadzącego do katastrofy zapętlenia Stramerowie próbują poradzić sobie z ubóstwem, kryzysem, wiecznie nieudanymi interesami Nathana i jego depresją.

Łoziński skrupulatnie portretuje codzienne życie ubogiej rodziny w międzywojennym Tarnowie. Kłótnie, małe porażki, młodzieńcze miłości, ale i wzajemne wspieranie się w kłopotach. W tej opowieści dominuje perspektywa prywatna. Polityka pojawia się na marginesie lub jako swoisty wymiar wspólnotowy. Fascynacja komunizmem młodych Stramerów jest typowa dla ich pokolenia. Idealistyczne światopoglądowe interludium kończy się dość przykro dla Salka w Hiszpanii, a dla reszty rodzeństwa w okupowanym przez Sowietów Lwowie. Dopiero tam okazuje się, że przyszło im żyć w epoce mającej „jadowy kolec” (według określenia Nabokowa), a wiara w lepszy świat była z góry skazana na porażkę w starciu z rzeczywistością i praktykami totalitarnych gigantów.

Rozczarowałby się jednak ten, kto oczekiwałby po tej powieści studium socjologicznego lub psychologicznego. Nie znajdziemy tu wiele o przyczynach i motywacji flirtu braci Stramerów z partią komunistyczną. Być może słusznie. Takie były czasy, można by stwierdzić. „Na Górze Świętego Marcina powtarzano, że to właśnie najlepszy dowód, że widmo komunizmu krąży nad Europą. Klasa dominująca reaguje nerwowo i ze strachu ucieka się do przemocy, bo wie już, co ją czeka. Nieuchronnie. To po prostu dialektyka”. Mimo jednak wszystkich teorii, zaklęć i nadziei niedaleko czekał już przerażający upiór nazizmu, który miał zniszczyć wszystko, co zastał na swojej drodze. Komunizm dzieci Nathana był jedyną dostępną im formą protestu albo zagłuszenia złych przeczuć. Na końcu i tak okazał się fałszywym kołem ratunkowym.

Być może dlatego Łoziński więcej wagi przykłada do starannej rekonstrukcji przedwojennego Tarnowa i życia jego mieszkańców; realiów ogarniętego falą nacjonalizmu uniwersytetu czy rozczarowującej rzeczywistości sowieckiego Lwowa. Reszta pozostaje gdzieś na marginesie, niedopowiedziana, choć wyczuwa się nadchodzący koniec starych czasów, gdy ważniejszy był człowiek niż jego pochodzenie i wyznawana ideologia. To zapewne powód, dla którego „Stramer” wydaje się tak nostalgiczną narracją.

Ewa Glubińska

Tytuł: Stramer
Autor: Mikołaj Łoziński
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 440
Rok wydania: 2019

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *