Sąd nieostateczny

2546a7514c26a590b4c7edd3755c.1000

Ave, drogi Glaukosie!

Nie wie pan tego, póki nie wycierpi – upomniał mnie pewnego dnia mój sługa Protagoras, gdy nie potrafiłem zrozumieć czyichś łez. Wtedy, jak zapewne się domyślasz, odpłaciłem mu pięknym za nadobne i skazałem na chłostę za brak poszanowania. Jakże byłem niepokorny, jeszcze do niedawna niegodny tego szacunku, jaki próbowałem sobie wyrobić twardą ręką. Teraz podejmę niezręczną próbę wytłumaczenia się ze swoich czynów, choć nie znajduję w tym rozgrzeszenia.


Ojciec nie szczędził mi razów, a matka schodziła mu z drogi, szczególnie gdy wpadał w gniew. Niewolnicy kłaniali się mu do stóp uniżenie i służyli z wielkim lękiem. Dziś dopiero potrafię to właściwie ocenić: nie był ani kochany, ani szanowany, niech mu jednak ziemia lekką będzie. Myślę, że nie wiedział, co czyni. Glaukosie, do niedawna nie wracałem do spraw dzieciństwa. Wszystko zmieniło się pół roku temu, gdy Semilla poważnie podupadła na zdrowiu. Nie domyślisz się, kto pomagał nam w jej chorobie najgorliwiej. Ten sam Protagoras. Zdumiony byłem jego postawą, pełną poświęcenia i troski najgorliwszej. Były noce, gdy czuwaliśmy przy niej obaj. Gorączka długo nie chciała jej opuścić. I wtedy właśnie, podczas tych nieprzespanych nocy, rewidowałem swoje wspomnienia.

Semilla jest aniołem. To dlatego niewolnicy otaczają moją małżonkę oddaniem i czcią. Proszę, nie martw się nadmiernie o jej zdrowie, siły bowiem jej prędko wracają, pomimo tego, że jeszcze niedawno drżeliśmy o jej życie. Gdy najgorsze minęło, poprosiłem Protagorasa, by opowiedział mi historię, która byłaby adekwatna do tego, przez co musieliśmy przejść. Sługa mój przypomniał treść dramatu, który pół wieku temu wystawił Eurypides.

***
– Tajemnica ma wiele kształtów, lecz to bogowie posiadają moc sprawczą. A koniec, którego człowiek jest pewien, jednak nie nadchodzi. Ścieżka prowadzi tam, gdzie nikt by się nie spodziewał.

– Protagorasie, Alkestis umarła. Takie są wyroki boskie. Zmarli nigdy nie powstaną.

– Nie to wynika z zakończenia tego utworu. Przecież zaliczono go do komedii. Pozwolę sobie przypomnieć panu, oby bogowie wybaczyli mi śmiałość, smutne wydarzenia, które dokonały się na dworze króla Admeta.

– Teraz sobie przeczysz, Protagorasie. Smutne czy wesołe?

– Ich wydźwięk, według mojego skromnego zdania, jest jak najbardziej radosny.

– Nie tak przecież jak w przypadku Semilli.

– Znajduję tu podobieństwo, mój panie. Alkestis pożegnała się ze światem bynajmniej nie z powodu choroby, jak panu wiadomo, lecz dlatego, że jej mąż sam pragnął uniknąć śmierci. Ani rodzice Admeta, ani jego dzieci, ani służba nie potrafili się zdobyć na tak heroiczny czyn. Tylko ona. Jedyna i ukochana żona. A przecież, nie zaprzeczy pan, była kobietą z krwi i kości. Odczuwała lęk przed spotkaniem z Hadesem i łodzią Charona i żal związany z porzuceniem najbliższych. Tamtego ranka, gdy odchodziła, odwracała jeszcze twarz ku wschodzącemu słońcu, jakby wcale nie chciała żegnać się ze światem.

– Po cóż mi o tym przypominasz, człowieku? – Nie potrafiłem ukryć zdumienia.

– Ponieważ jest jeszcze ciąg dalszy. Ten właśnie, którego nikt by się nie spodziewał. Żal Admeta po śmierci Alkestis był ogromy! Wcale nie cieszył się z darowanego życia, gdyż zyskał je kosztem ofiary żony. „Cierp i bądź mądry. Ona zbudzi się po trzech dniach oczyszczenia. Powróci do ciebie” – to słowa Heraklesa, który zlitował się nad rozdzielonymi kochankami i przyprowadził Alkestis z powrotem do domu. A Semilla powróciła do nas.

– Nie wierzę w to zakończenie. Moja żona, bogom niech będą dzięki, nadal żyje. Zmarli nigdy nie powstaną – powiedziałem z rozdrażnieniem.

– Ścieżka prowadzi tam, gdzie nikt by się nie spodziewał!

***
Glaukosie, nagła choroba Semilli, jej ozdrowienie i opowieść Protagorasa – to wszystko wydarzyło się tak niedawno.

Czy wiesz, jaki jest prawdziwy powód, dla którego napisałem ten list? Jesteś jedyną osobą, przed którą nie wstydzę się przyznać do mojej największej słabości! Otóż… boję się. Czy domyślasz się czego? Że ją stracę. Semilla jest moją prawdziwą przyjaciółką, powiernicą, opiekunką, kochanką, siostrą i matką! Czy wiesz, o czym mówię? Czy jesteś wdzięczny niebiosom za swoją połowicę?

Życie, mój drogi, roziskrzyło się na nowo po naszej niedawnej konfrontacji z groźbą całkowitej utraty i opuszczenia. Od kiedy bogowie zwrócili mi ukochaną, wszystkie wschody słońca są bezcenne! Protagoras przeniósł nasze łoże do wschodniego skrzydła, by ze snu wybudzały nas palce Jutrzenki. Zabieg godny polecenia. Wypróbuj go, a przekonasz się, że Wasze dni się wydłużą.

Odwiedźcie nas rychło, Glaukosie. Póki jeszcze mamy czas na wspólne świętowanie zwycięstwa światła nad ciemnością.

Ave, drogi przyjacielu!

Serdeczności,
Twój Serenus

W ramach podsumowania składam podziękowanie na ręce C.S. Lewisa za pomysł na ten tekst ( jego książka Smutek w wielu miejscach nawiązuje do dramatu Admeta i Alkestis, choć nie ma tam o nich ani słowa; dramat żałoby jest czymś absolutnie wspólnym) i zapraszam cię, drogi Czytelniku, do wsłuchania się w słowa, które nuci Annie Lennox.

https://www.youtube.com/watch?v=shdiTRxTJb4

Zdjęcie zamieszczone w tekście jest kadrem z filmu Cienista dolina.

Przy pisaniu korzystałam z dramatu Eurypidesa Alkestis.

Maria Peszt

About the author
Maria Peszt
przede wszystkim mama małej czwórki (Martynki, Miry, Michałka i Maksa); absolwentka iberystyki na UJ i studentka Studium Literacko-Artystycznego UJ. Uwielbia góry, las i łąkę. W wolnym czasie pisze baśnie, wiersze i opowiadania, śpiewa, maluje i szuka natchnienia w spotkaniach z przyjaciółmi i w historiach wyczytanych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *