Mówię pochyloną cambrią – Elżbieta Musiał

cambria-okladka500pxJak napisać o książce, która skradła nam duszę? Czy są słowa, które oddadzą wszystkie emocje, gonitwę myśli, podziw, wewnętrzne drżenie oraz ogromną przyjemność i satysfakcję z lektury? Mówię pochyloną cambrią” to wyjątkowa pozycja, najwyższej jakości arcypoezja.

W tym tomie człowiek spotyka się sam ze sobą w sztuce. W tej niebanalnej formie lirycznego wyznania Elżbieta Musiał po pierwsze opowiada o artystkach, po drugie interpretuje ich dzieła oraz życiowe losy, po trzecie zanurza swoje liryczne „ja” w tym świecie sztuki – czyni je kreatorem, obserwatorem, materiałem i wytworem.

Ważną kwestią są dla niej ciało i kobiecość. Podmiot wnika w intymność swoich bohaterek, w ich stosunki partnerskie, bardzo osobiste doświadczenia oraz w ich sztukę – w jej najbardziej indywidualny i prywatny aspekt – w proces twórczy, relację autor – dzieło.

Musiał tworzy przejmujące liryczne biografie, oddaje liryczny hołd czterem artystkom. Wszystkie je widzi nie tylko przez pryzmat ich dokonań twórczych, ale przede wszystkim jako kobiety niespełnione, nieszczęśliwe, pozostające w cieniu. Prowadzi osobistą rozmowę z Katarzyną Kobro, Fridą Kahlo, Camille Claudel i Elinor Morton. Poetka skupia się na tych najbardziej emocjonalnych momentach w ich życiu i pracy artystycznej. Wspomina chwile, które rzutowały na późniejsze losy kobiet, próby zaistnienia, zaznaczenia siebie, zyskanie samoświadomości artystycznej.

Autorka używa niezwykłych środków obrazowania, które idealnie podkreślają uczucia bohaterek, komentują i opisują poruszane kwestie, być może sekret Musiał tkwi w wyznaniu jej podmiotu:

nie wiem, gdzie ty się kończysz,

a gdzie ja zaczynam.

Musiał przenika swoje bohaterki, czuje ich ból, usiłuje zrozumieć pewne sprawy, zadaje pytania.

Wybrała cztery na pozór bardzo silne osobowości, wielkie artystki, niedocenione za życia, jak należałoby. Ale ta poezja je obnaża, zdziera zasłony, zrzuca maski – przedstawia je nagie, bezbronne, nieszczęśliwe.

Każda fraza Musiał elektryzuje, zatrzymuje i wwierca się w czytelnika. Jeśli czekacie na książkę poetycką, która was obezwładni, pochłonie, ale przede wszystkim bardzo wzbogaci i do głębi poruszy waszą wrażliwość, to nie znajdziecie lepszej niż „Mówię pochyloną cambrią”. Bardzo emocjonalny tomik, tak kobiecy, ale w ogólnym, ludzkim, wymiarze. Jaka tu wrażliwość, jakie poczucie estetyki, intuicja i wiedza, doskonale rozwinięty zmysł obserwacji i umiejętność dotarcia za pomocą słów do sedna, nie tylko dzieła sztuki (czy procesu jego powstawania), ale i do istoty człowieczeństwa.

Czyta się jednym tchem, po policzku płyną łzy, podczas lektury coś zaczyna nas wypełniać i domaga się ujścia. Absolutnie jest to poezja do przeżywania.

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *