Kull, banita z Atlantydy – Robert E. Howard

kullRobert E. Howard znany jest przede wszystkim ze swej sagi o Conanie z Cimmerii. Jednak nie był to jedyny bohater, którego ten młodo zmarły pisarz stworzył. Innych − Solomana Kane’a i Kulla z Atlantydy − nie zdążył tak dokładnie opisać i zostawił nam zaledwie wstęp do ich przygód. Jednak nawet książka, którą można uznać jedynie za pierwszy szkic czegoś, co miało być wielkie, jest wspaniałą opowieścią w niezwykły sposób stymulującą wyobraźnię. Nie jest to tylko prosta bajka typu „z chłopa król”, ale wielowątkowa fantasy, rozgrywająca się w świecie posiadającym własną geografię i rozbudowaną historię. Ktoś, kto raz pozna scenerię, w której rozgrywa się akcja książki „Kull, banita z Atlantydy”, nigdy tego nie zapomni.

Kull jest sierotą, przygarniętym przez plemię górali z Atlantydy. Wyrasta na wojownika, szkolonego przez mądrego Gorn’a. Jednak mimo udzielanych mu nauk, pozostaje nieokiełznanym, gwałtownym człowiekiem myślącym samodzielnie i analizującym świat w sposób niezależny od przekazywanych mu dogmatów. Marzy o podróży do królestwa Valusii, jednego z Siedmiu Imperiów, których Atlantyda jest zaprzysięgłym wrogiem od wieków. Niebawem ma okazję zrealizować swe marzenia, gdy przeciwstawiwszy się barbarzyńskiemu kodeksowi moralnemu Atlantydów, zostaje zmuszony do ucieczki z wyspy. Podróżując po nowym dla niego świecie, dowiaduje się, że niezłomne przekonanie Atlantydów o własnej wyższości nad wszystkimi innymi ludźmi to tylko iluzja, a zdobycie tronu Valusji, którą straszono go od dziecka, jest łatwiejsze niż można by pomyśleć. Dopiero gdy zdobywa swym mieczem najwyższy zaszczyt, przekonuje się jak trudno być królem. W pałacu, gdzie zawsze będą widzieć w przybyszu z Atlantydy jedynie barbarzyńcę, Kull będzie musiał wykazać się odwagą i inteligencją, ale również przebiegłością, a nade wszystko instynktem władcy. Nie może okazać lęku przed straszliwą rasą Ludzi-Węży, zdolnych przybrać każdą postać i musi znaleźć sposób, by ich ostatecznie pokonać. A w dodatku to wszystko może zdać się na nic, gdy w nieodpowiedniej chwili okaże litość niewłaściwym ludziom…

Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Kull bardzo przypomina Conana Cimmeryjczyka, ale dokładniejsza analiza tekstu ujawnia, że ci dwaj bohaterowie, choć obaj pochodzą z głębokiej przeszłości, bardzo różnią się od siebie. Kull jest przede wszystkim nieco mniej prymitywny niż Conan, i dumny z tego, że jest barbarzyńcą. Przybysz z Atlantydy również nie jest postrzegany jako cywilizowany przez kraje, które przemierza. Jednak sposób jego myślenia jest, można rzec, lepszej próby niż umysł Cimmeryjczyka. Zwykle postrzega się go jako pierwszą próbę zderzenia postaci prostolinijnego, honorowego barbarzyńcy z cywilizowanymi łajdakami, ale Kull nie jest pre-Conanem. Jest postacią odrębną, samą w sobie, czyli dumnym wojownikiem, kierującym się zawsze zasadami, które uważa za słuszne, nawet wtedy, gdy jest to dla niego szkodliwe. To cecha wspólna z Conanem, ale też z setkami innych „rycerzy bez skazy”, znanych z legend. Podkreślając to, Robert E. Howard wyraża jednocześnie własną myśl, że kodeks honorowy jest po to, by go przestrzegać niezależnie od sytuacji − innymi słowy nie jest tarczą, która można odłożyć, gdy zaczyna człowiekowi zawadzać. W dzisiejszych czasach, gdy bohaterowie pozytywni są w filmach, książkach i serialach często niejednoznaczni moralnie, a czasem wręcz powinni być postrzegani jako negatywni (vide „Dexter”), sposób tworzenia postaci przez Howarda może się wydać zbyt uproszczony. Przemawia jednak za nim to, w co pisarz sam wierzył − że zło jest zawsze złem, a podłość zawsze podłością, niezależnie od wykrętów i wymówek, którymi człowiek stara się je usprawiedliwić. Howard chciał, żeby jego bohaterowie byli twardzi i gotowi na śmierć w obronie tego, co uważają za słuszne. Tylko taka postawa gwarantuje prawdziwą szlachetność, która nie ugina się przed przeciwnościami losu i nie kandyduje do Nagrody Gumowego Kręgosłupa.

„Kull, banita z Atlantydy” został napisany charakterystycznym dla Howarda stylem, przypominającym średniowieczną narrację i podobnie jak cykl o Conanie obfituje w sceny walki i akcenty grozy. To co zdecydowanie różni jedną opowieść od drugiej, to przedstawienie Piktów. Ci, którzy pojawiają się u boku Kulla, są nie prymitywnymi małpoludami, a ludem dumnym i mądrym, który nie przyjmuje cywilizacji, by nie ulec rozmiękczeniu i korupcji. W tej opowieści nie ma też kobiet przy boku herosa – Kull jest samotnikiem i można mieć wrażenie, że bohater nie ma potrzeb erotycznych. Pamiętajmy jednak, że nie jest to opowieść ukończona. W przedstawionym tomie znajdują się oprócz zamkniętych opowiadań również szkice, fragmenty, zaledwie nakreślone wątki. Prawdopodobnie autor zamierzał wrócić do stworzonej przez siebie Atlantydy. Nigdy jednak tego nie zrealizował. Jego plany przerwała samobójcza śmierć w wieku niespełna trzydziestu trzech lat.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska
Ocena: 5/5

Tytuł: „Kull, banita z Atlantydy”
Autor: Robert E. Howard
Ilość stron: 412
Okładka: miękka, ze skrzydełkami
Wydawnictwo: REBIS

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *