PATRONAT SZUFLADY: Zawisza Czarny. Aragonia – Szymon Jędrusiak

Zawisza Czarny. Aragonia-okl. wst. 2-2000Nie jest tajemnicą, że mamy w historii naszego kraju wiele ciekawych postaci, bardzo słabo lub wcale nie wykorzystanych przez pisarzy jako pierwowzory bohaterów literackich. Powieść historyczna jako taka dopiero odradza się na polskiej scenie literackiej po latach zapaści, przy czym nie wiem, czy to źle, czy dobrze, bo nie wszystkie z tych powieści przekazują prawdę historyczną, choćby nawet w otoczce awanturniczej. Wiem, że styl Sienkiewicza – ku pokrzepieniu serc – jest dziś przez wielu odbierany jako zakłamywanie historii. Dzisiejsi pisarze stawiają raczej na pełny realizm. Czy tak postąpił Szymon Jędrusiak, tworząc trylogię „Zawisza Czarny”?

 

Czasy wojny stuletniej. Dręczony przez szkolnych kolegów Aaron Abnarrabi w przypływie rozpaczy niechcący zabija jednego z nich. Chociaż dzięki bogactwu swego wuja unika więzienia i szubienicy, wypadek ten kładzie kres jego karierze akademickiej. Wuj postanawia, że chłopak musi nauczyć się jakiegoś rzemiosła, by móc zarabiać na życie. Jednak Aaron nie bardzo garnie się do nauki zawodu. Ma inne aspiracje, choć brakuje mu odwagi, by je spełnić. Osamotniony wskutek złej sławy przyjaźni się jedynie z niewolnicą wuja, Mauretanką Ayhe i snuje marzenia o ucieczce w świat. Na razie jednak wuj zamierza wtajemniczyć go we wszystkie swoje interesy i uczynić zeń swego pomocnika. Tymczasem do Hiszpanii przybywa z poselstwem młody polski rycerz, Zawisza herbu Sulima, zwany Czarnym. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności już pierwszego dnia wplątuje się w bójkę, która kończy się śmiercią bogatego i poważanego kupca. Oskarżony o tę zbrodnię Zawisza musi pospiesznie uciekać z miasta, co udaje mu się dzięki pomocy zaprzyjaźnionego hiszpańskiego szlachcica, don Francisca de Arandy, doradcy króla Aragonii. Z konieczności zaciąga się na służbę do kapitana de Lucio, człowieka cieszącego się fatalną opinią i pod jego znakami wygrywa ważny pojedynek. Dwóch młodych mężczyzn z zupełnie różnych środowisk, których nie może i nie powinno nic łączyć, spotyka się w nieoczekiwanych okolicznościach i zawiera szczerą przyjaźń….

Nie wiem doprawdy, co kierowało młodym autorem, gdy rzeczywistym bohaterem książki mającej traktować o Zawiszy Czarnym, polskim archetypie nieskazitelnego rycerza, niewątpliwie chrześcijanina, uczynił akurat Żyda.  Bez urazy, ma się rozumieć. Chodzi mi o przepaść kulturową, o dwa nieprzenikające się światy, nie o dywagacje, kto jest gorszy, a kto lepszy. Aaron Abnarrabi jest narratorem powieści, oglądamy wszystkie wydarzenia jego oczami i z konieczności w jego ocenie. Od niego dowiadujemy się, jaki jest naprawdę młody Zawisza, przybysz z nic nieznaczącego kraju… stop.  Skąd ta krzywdząca refleksja? W tamtych czasach nie było polityki globalnej, nie dzielono krajów na znaczące i nieznaczące, a najwyżej na takie, które można podbić lub nie. Nie było też massmediów ani szybkiej komunikacji, dla przeciętnego Hiszpana Polonia mogła więc równie dobrze leżeć na Księżycu i wielkiego pojęcia o niej nie miał. Powinien jednak mieć je autor, który zupełnie niesłusznie wypowiada się o Polsce przedjagiellońskiej w tonie nieco pogardliwym. W jego ujęciu jest to kraj nie tylko mało ważny w ówczesnej Europie, ale też zacofany, co mija się z prawdą.

Tytuł książki sugerowałby skupienie się na postaci tytułowego Zawiszy Czarnego, ale konstrukcja opowieści sprawiła, że wydaje się on raczej bohaterem drugoplanowym. Nie wiem, czy taki był zamysł autora, jednak pierwszy plan zdecydowanie zdominowany jest przez postać narratora. Charakteryzuje się ona wyjątkowa plastycznością. Ponieważ jest nieodrodnym przedstawicielem narodu wybranego, więc obyczaje żydowskie, obrzędy religijne i historia diaspory zabiera dużo miejsca w powieści. Nie żebym miała coś przeciw czytaniu książek o takiej tematyce. Tylko że powieść o Zawiszy Czarnym, naszym bohaterze narodowym, raczej powinna skupiać się właśnie na nim. No i jeszcze coś. Skąd w świecie, w którym jedna strona gardzi drugą i podejrzewa ją o najgorsze, taka przyjaźń? Nie byłoby to prawdopodobne w Hiszpanii, a choć Polacy od zawsze byli bardziej tolerancyjni i otwarci, u nas też rycerze, a więc warstwa wyższa, raczej nie bratali się z żydowskimi kupcami. Ostatecznie jednak można się nie czepiać, w końcu mamy do czynienia z książką, bądź co bądź, beletrystyczną.

Trudno mi jednoznacznie orzec, czy Szymon Jędrusiak dobrze oddał klimat epoki. Na pewno zawodowy historyk oceniłby to lepiej niż ja. Jako czytelnik wielu książek historycznych, w tym opracowań naukowych, mogę jedynie powiedzieć, że nie znalazłam w „Zawiszy Czarnym” znaczących braków. W mojej opinii książka tego typu powinna być przede wszystkim wciągającą lekturą i nie zawierać dużych błędów, a już będzie dobrze. I ten warunek „Zawisza Czarny. Aragonia” spełnia.  To, że akcja toczy się w czasach wojny stuletniej, której historia swego czasu była moim hobby, stanowi dla mnie dodatkową atrakcję, a i innym czytelnikom pewnie nie zaszkodzi. Na pewno autor ma ogromną wiedzę z dziedziny żydowskich zwyczajów i historii diaspory, a to ważne, gdy chce się pisać o wyznawcach judaizmu. W tym temacie bowiem niebezpiecznie łatwo się skompromitować, Jędrusiak tego uniknął. Jego powieść jest bardzo ciekawa i choć nie stanowi oczywiście dokładnego źródła historycznego, można się z niej wiele dowiedzieć, szczególnie w sferze średniowiecznej obyczajowości. Autor nie próbował tworzyć postaci czarno-białych, czyli albo zdeklarowanych łotrów, albo rycerzy bez skazy, dzięki czemu jego dzieło jest prawdziwsze. Portrety psychologiczne bohaterów są żywe i fascynujące, warstwa opisowa barwna, spójna i pozbawiona dłużyzn. Nie sposób też nie zauważyć, że piękna jest również szata zewnętrzna, elegancka i wysmakowana jak rzadko. Niby nie to jest najważniejsze, ale przyjemnie jest postawić tak wydany tom na półce.

 

Luiza Dobrzyńska

Tytuł:  Zawisza Czarny. Aragonia

Autor: Szymon Jędrusiak

Wydawnictwo: Bukowy Las

Data wydania: 15.02.2017

Liczba stron: 504

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *