Od zarania dziejów ludzi fascynowały niedające się wyjaśnić zjawiska, nierozwiązane zagadki i tajemnice. Nic dziwnego, że także obecnie kochają snuć opowieści o nawiedzonych domach, osobach, które zniknęły w trudnych do wyjaśnienia okolicznościach czy zaskakujących znaleziskach archeologicznych. Takimi wydarzeniami często interesują się także pisarze. W zbiorze opowiadań „Szewc z Lichtenrade” Andrzeja Pilipiuka akcja poszczególnych opowieści rozgrywa się w przeróżnych miejscach i czasach. Łączy je jedno: ich bohaterowie będą musieli zmierzyć się z tajemnicą i odkryć prawdę na temat zaskakujących wydarzeń, których byli świadkami.
W zbiorze pojawia się dobrze znany wszystkim fanom twórczości Pilipiuka doktor Skórzewski, a także antykwariusz Robert Strom, którego konikiem jest konserwacja zabytkowych przedmiotów, oraz archeolog Tomasz Olszakowski, natrafiający w czasie wykopalisk na nietypowe przedmioty i napotykający niepokojących ludzi.
Dobre opowiadanie to takie, które wciąga czytelnika w inny świat, sprawia, że zapomina się o złym dniu w szkole albo w pracy czy paskudnej deszczowej pogodzie; czytając je, człowiek przez chwilę żyje życiem fikcyjnych bohaterów. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o żadnym z opowiadań w zbiorze „Szewc z Lichtenrade”. Wszystkie poza jednym są do siebie niemalże bliźniaczo podobne. Inteligentny mężczyzna, najczęściej hobbystycznie interesujący się historią i dawnymi obyczajami, dowiaduje się o osobliwym zjawisku, zaczyna je badać i znajduje mniej lub bardziej logiczne wyjaśnienie zagadki. O ile na początku podobny schemat może się wydawać ciekawy, kilka tysięcy słów później staje się przeraźliwie nudny.
Ogromną wadą zbioru, poza oklepaną fabułą, są bohaterowie opowiadań. Ci pierwszoplanowi myślą i postępują w zaskakująco podobny sposób, są też niemal pozbawieni jakichkolwiek cech charakteru, przez co wydają się nieludzcy i antypatyczni. W pewnym momencie zwyczajnie zlewają się w jedno i ciężko ich od siebie odróżnić. Postaci drugoplanowe także nie zachwycają – ich rola polega wyłącznie na pomocy głównemu bohaterowi lub sabotowaniu jego wysiłków. Wydaje mi się, że dla autora po prostu nie były wystarczająco ważne, by zyskać własną osobowość czy skomplikowane motywy postępowania.
Pilipiuk miał kilka dobrych, oryginalnych pomysłów (jak na przykład alternatywny świat, w którym co prawda istnieje państwo nazistowskie, jednak wcale nie niemieckie), ale nie potrafił ich odpowiednio wykorzystać. Większości opowiadań brakuje odpowiedniego rozwinięcia, odrobiny akcji, części zaś wyrazistego zakończenia, dzięki któremu nie dałoby się tak szybko zapomnieć o dopiero co przeczytanej historii.
Podsumowując, książka jest nieciekawa i ciężko przez nią przebrnąć. Wydaje mi się, że większość osób, które zdecydują się nabyć ten zbiór opowiadań, będzie nim rozczarowana. Dlatego zdecydowanie im to odradzam.
Dagmara Przymus
Ocena: 2/5
Tytuł: Szewc z Lichtenrade
Autor: Andrzej Pilipiuk
Ilość stron: 377
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 2012
dziękujemy za cenne uwagi, niestety nie zostaną wykorzystane 😛