Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia – Witold Szabłowski

Szablowski_Sprawiedliwi-zdrajcy_3D-730x1024„Nie dajemy swoim sprawiedliwym medali, nie sadzimy im drzewek. Nie dajemy im też telewizorów. Szczerze mówiąc, to w ogóle o nich nie pamiętamy”– stwierdza gorzko Witold Szabłowski w swojej książce „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”. Krwawe wydarzenia na Wołyniu w latach 1943–44 do dzisiaj wzbudzają spory, kontrowersje i przerażenie. Politycy i historycy z Polski i Ukrainy spierają się zwykle o terminologię. Była to „rzeź”, „czystka etniczna”, „ludobójstwo” czy może „wojna polsko-ukraińska”?

Szabłowski w swojej narracji nie zajmuje się polityką ani aspektami prawnymi tych wydarzeń. Jego książka to ciąg mikrohistorii, zebranych wśród świadków i ich rodzin. Nicią przewodnią są opowieści o Ukraińcach i Czechach, ratujących Polaków. Taka pomoc, a nawet zwykłe współczucie, często kosztowało życie lub wiązało się ze społecznym ostracyzmem. W efekcie otrzymujemy bardzo skomplikowany obraz stosunków narodowościowych i społecznych na tym wielkim obszarze pogranicza.

Polacy w narracji Szabłowskiego nie są tylko ofiarami. Gdzieś na marginesie relacji świadków pojawiają się bardziej mroczne i mniej idylliczne tony. Jak w opowieści czeskiego pastora o polskim policjancie, uderzającym w twarz miejscowego Ukraińca, opowieści o serii polskich odwetów na Wołyniu czy morderstwach dokonywanych przez Ukraińców na polskich krewnych i powinowatych. Autor nie szuka odpowiedzi na pytanie o przyczyny tych wydarzeń, choć wielokrotnie czynią to jego bohaterowie. Niektórzy obwiniają o wszystko rozbuchany od początku dwudziestego stulecia nacjonalizm, z jego dążeniami do państw „czystych” narodowo. Inni znów powody widzą w wojennej demoralizacji, marzeniu o posiadaniu własnego państwa, konfliktach między poszczególnymi narodowościami zamieszkującymi wówczas Wołyń.

Trudno nie zwrócić uwagi na fakt podobieństwa między wydarzeniami na Wołyniu a krwawymi konfliktami dekolonizacyjnymi w innych częściach świata. W Europie Środkowej – wraz z ekspansją nowoczesnego nacjonalizmu i dążeniami do utworzenia państw narodowych – wciśniętej dodatkowo między mocarstwa, konflikty takie przyjęły wyjątkowo krwawą i okrutna formę. Ukraińcy w Polakach widzieli kolonizatorów, hamujących ich dążenia do utworzenia własnego państwa. Z kolei Polacy uważali Wołyń za część Polski i odrzucali ukraińskie ambicje niepodległościowe. Niezależnie od tego, które z czynników najbardziej zaważyły na wołyńskiej tragedii, w relacjach większości narratorów przewijają się postacie sprawiedliwych: Ukraińców, którzy starali się ocalić życie swoim polskim sąsiadom, i czeskich kolonistów. Nie są to łatwe opowieści i nieskomplikowane losy. W przypadku Wołynia niepamięć zmaga się z zapomnieniem, a mit kresowej idylli zderza się z drapieżnym nacjonalizmem.

Narracja Witolda Szabłowskiego po raz kolejny rozbija utrwalony obraz tej części kontynentu jako obszaru pokojowego współistnienia narodów. Nawet jeśli wśród nich znajdowali się ludzie gotowi ryzykować swe życie w obronie ofiar. „Będziemy liczyć ofiary i każdemu wyjdzie co innego. Wy będziecie na nas patrzeć z góry. My was będziemy za to nienawidzić”. W opowieściach Witolda Szabłowskiego to węzeł gordyjski, którego żadna ze stron nie może przeciąć.

 

Autor: Witold Szabłowski

Tytuł: Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia

Wydawnictwo: Znak

Premiera: 14 września 2016

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *