Za każdym razem, gdy sięgam po książkę Herty Müller, przeżywam wstrząs. Niby są to opowieści odległe mi zarówno czasowo, jak i geograficznie, ale znaczenie przy ich odbiorze ma ten sam mechanizm, który towarzyszy lekturze tekstów świadków Holokaustu czy stalinizmu. Tym razem jednak narracja nie została ubrana w fikcję literacką, ale jest wstrząsającym wywiadem rzeką z pisarką. Angelika Klammer, zadając pytania noblistce, usuwa się w cień. Pozwala płynąć słowom, wspomnieniom i obrazom, czasem tylko odpowiednio nakierowując rozważania pisarki. I może właśnie dlatego „Moja ojczyzna była pestką jabłka” tak porusza – to bowiem niezwykle pięknie opowiedziana historia strasznych czasów.
Dla czytelniczek i czytelników prozy Müller dość łatwe okaże się odnajdywanie dowodów na tropy autobiograficzne w jej teksach. Pisarka w rozmowie bowiem układa puzzle rozsypane w innych jej książkach i układa w całość swoją biografię. Wracamy z nią więc do wioski w rumuńskim Benacie, gdzie mieszka mniejszość niemiecka. To tutaj wychowuje ją matka – była więźniarka obozu w ZSRR i ojciec – wciąż uwielbiający śpiewać po pijaku nazistowskie piosenki z wojska. Towarzyszymy jej w podróży do miasta i w spotkaniach z przyjaciółmi, w pracy w fabryce. Przede wszystkim jednak jest to historia o życiu w państwie totalitarnym. Müller nie oszczędza swoich czytelniczek i czytelników. Pragnie niczym jej poprzednicy, również świadkowie totalitaryzmów – Sołżenicyn, Borowski – opowiedzieć prawdę, pokazać zło.
A zło to towarzyszy jej na co dzień. Pisarka pokazuje to w scenach powrotu do domu, gdy po raz kolejny znajduje przestawiane rzeczy na pólkach. Każdego ranka wychodzi do pracy ze szczoteczką do zębów w torebce – nigdy nie wie, czy nie zostanie zabrana przez Securitate na przesłuchanie. Cytuje okrutne słowa kierowane przez służby, szantaże, zastraszanie. Opisuje biedę, jaka panowała w Rumunii, brak ogrzewania, niedobór podstawowych produktów. Jest tu i miejsce poświęcone systemowi, choremu sposobowi rządzenia, polegającemu głównie na kontroli, prowokacji i zastraszaniu. Na ironię zakrawa fakt, iż autorka po wyjeździe do Niemiec sama została potratowana tam jako tajna agentka Ceausescu.
„Moja ojczyzna była pestką jabłka” to gorzkie rozliczenie z rodzinnymi stronami, ale i z przyjaciółmi, znajomymi. Pisarka wiele miejsca poświęca ludziom sobie bliskim – śledzi ich losy, osądza. Nie jest to jednak ocena czarno – biała. Müller pochyla się nad każdym człowiekiem, jego wyborami, stara się zrozumieć jego emocje. Przygląda się totalitaryzmowi na różnych jego polach – oficjalnych i prywatnych. Robi to za pomocą przepięknego języka, pełnego metafor, alegorii, ale i dosłowności, by nami wstrząsnąć. Wielka literatura!
Tytuł: „Moja ojczyzna była pestką jabłka. Rozmawia Angelika Klammer”
Autorka: Herta Müller
Tłumaczenie: Katarzyna Leszczyńska
Wydawnictwo: Czarne
Premiera: 24 sierpnia 2016