Meta-orgin – recenzja komiksu „Joe Shuster. Opowieść o narodzinach Supermana”

Komiks jest medium specyficznym pod wieloma względami. Jednym z nich jest kwestia autorstwa. O ile pod konkretnym zeszytem czy albumem podpisują się konkretne osoby i sprawa jest zwykle oczywista, o tyle gdy mówimy o komiksowym świecie, starannie pielęgnowanym przez wydawniczych gigantów zza oceanu, autorstwo szybko się rozmywa. Weźmy na przykład Batmana. Stworzyli go Bob Kane i Bill Finger (choć historia tego współautorstwa też jest złożona i kontrowersyjna). Jednak ten Batman (a nawet Bat-man, jak wtedy się nazywał) różnił się od znanej nam dziś wersji. Używał broni palnej, zabijał swoich wrogów, był postacią dość pulpową. Do powstania mrocznej ikony współczesnej popkultury przyczyniło się wielu scenarzystów, redaktorów, rysowników, reżyserów, aktorów i tak dalej. Bo Batman nie byłby taki sam bez Franka Millera, Tima Burtona, a nawet Adama Westa.

I to znajduje zastosowanie praktycznie w przypadku każdego znanego dziś superbohatera. A jednak czytelnicy często chcą dojść „prawdy o początkach”, chcą zewnętrznego orgin story, tym różniącego się od zwykle prezentowanych historii wewnętrznych, że osadzonego w realistycznym świecie i opowiadającego o twórcach, którzy pierwszy raz narysowali i rozpisali koncepcję danej postaci. Wydaje mi się, że dobry bohater ma też dobry zewnętrzny orgin, nie dlatego, by ta prawidłowość miała jakikolwiek sens artystyczny, ale ma sens marketingowy i mitopoetycki, a mitopoetyka dla fanów komiksów jest niesamowicie ważna. Dlatego tak wiele moglibyśmy powiedzieć o powstaniu Batmana i dlatego równie wiele można powiedzieć o drugiej ikonie DC: Supermanie. Julian Voloj i Thomas Campi próbują to zrobić na łamach komiksu Joe Shuster. Opowieść o narodzinach Supermana.

Historia koncentruje się na Joe Shusterze, który bardzo chce tworzyć komiksy. Ich rynek w latach 30. i 40. ma się stosunkowo dobrze, nie jest przesycony, ale gdzie pojawiają się pieniądze, tam po chwili są również pazerni ludzie lub – co smutniejsze – pieniądze w zwykłych ludziach wyzwalają chciwość. W każdym razie Joe Shuster… jest opowieścią o młodych talentach chcących robić komiksy i o ludziach pragnących ich wykorzystać. To historia pełna determinacji, pasji, ale i naiwności. To także życiowy rollercoaster, gdzie raz jest się na wyżynach, a chwilę później spada się z zadziwiającą prędkością.

Losy Shustera (i Jerry’ego Siegiela, drugiego twórcy Supermana) są dramatyczne, ale pamiętajmy, że to komiks. Nie chcę tu podawać w wątpliwość faktów, do których sięga Julian Volojo, zauważam jedynie, że sensacyjność pewnych przedstawień typowa jest dla tworzonej fikcji. To oczywiście szerszy problem fikcyjności utworów dokumentalnych, jednak Opowieść o narodzinach Supermana jest dobrym przykładem tego, jak zręcznie prowadzona narracja potrafi stworzyć historię, jak atrakcyjne przedstawienie pewnych wydarzeń sprawia, że łatwo nam przyjąć ich autentyczność.

Niemniej Joe Shuster. Opowieść o narodzinach Supermana to komiks z pewnością wart uwagi. Jak przystało na utwór biograficzny – jest kontrowersyjny, ale jest też dobrze napisany, wciągający i narysowany w sposób nawiązujący do oryginalnych prac Shustera. To dobry materiał, świetnie opracowany i wydany. Warto jednak zachować pewien dystans w ocenach moralnych prawdziwych postaci, na których bohaterowie komiksu są wzorowani.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: Julian Voloj
Rysunki: Thomas Campi
Wydanie: I
Data wydania: 19 Wrzesień 2018
Seria: Artyści komiksu
Tytuł oryginału: The Joe Shuster Story
Druk: kolor
Format: 165×245 mm
Stron: 180
Cena: 79,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328135796

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *