Konstanty Ildefons Gałczyński 1/2

e.messen
E. Messen

Dzień po „Krwawej niedzieli”, w roku, w którym Sienkiewicz odebrał Literacką Nagrodę Nobla, 23.01.1905 na świat przychodzi Konstanty Ildefons, syn Konstantego Gałczyńskiego. Jako dziecko wyróżniał się wielką troskliwością, miał w sobie wiele ciepłych uczuć, które nie mogły znaleźć ujścia, aż trafiły na młodszego brata – Kostek opiekował się Mietkiem często lepiej niż rodzice.

Bracia Gałczyńscy
Bracia Gałczyńscy

Młodzi chłopcy I wojnę światową spędzili w Moskwie. To tam Kostek odkrył sztukę: muzykę (szczególnie upodobał sobie skrzypce), teatr (w 1916 zagrał epizodyczną rolę), poezję (1915 – pierwszy „Sonet do miłości”, dedykowany nauczycielce botaniki). Przyszły poeta dostrzegł również wielki talent muzyczny Mietka i z tej okazji kupił mu okarynę, która stała się potem symbolem braterskiej miłości  – cenną relikwią po śmierci młodszego brata (1921r.).

smierć braciszka
„Śmierć braciszka”

Miejscem dorastania Gałczyńskiego jest Warszawa początku XX w., między innymi ulica Towarowa, gdzie „wieczorem faceci grają na mandolinie”, gdzie „jest naprawdę wesoło” [oba wersy to fragm. „Ulicy Towarowej”]. Ale poza podwórkową rozrywką jest jeszcze uliczny brud, jest bieda, rozgoryczenie i wstyd z powodu warunków, w jakich się żyje. A Kostek miał przecież tak bardzo rozwinięty zmysł estetyczny, był wrażliwy na piękno – dusił się w brzydocie otoczenia.

Dość dziwna relacja łączyła obu Konstantych. Młodszy z pewnością pragnął ojca, jego troski i opieki, a jednocześnie chował do niego głęboką urazę, czuł żal o tę jego stałą nieobecność. Przyszły poeta wstydził się zapewne swojej rodziny, a raczej relacji, jakie w niej panowały, dlatego na potęgę wymyślał różne warianty familijnej historii, m.in. o jej pochodzeniu. I śmiało te swoje wersje rozgłaszał wszem wobec. Jednak i od matki, tej kobiety z wiecznie zmarszczonym czołem, patrzącej bykiem, nie zaznał czułości.

Gimnazjalista
Gimnazjalista

Konstanty, uczeń Szkoły Technicznej Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej był w nauce raczej kiepski. Miał ważniejsze zajęcia niż nauka… Na przykład literaturę. Zamiast ślęczeć nad rachunkami, on prowadził szkolną gazetkę, w której publikował swoje juwenilia. Jako poeta już od pierwszych prób miał wyrobiony pogląd dotyczący najlepszego stylu pisania. Uważał, że poezja może być dobra jedynie wtedy, gdy wyróżnia ją prawda i prostota. Brzmi to dość przewrotnie, wziąwszy pod uwagę, że takie myśli formułował przyszły autor „Ulicy Szarlatanów” (to był jeden z ulubionych wierszy poety).

"Ulica Szarlatanów"
„Ulica Szarlatanów”

W 1922 r. rozpoczął studia filologiczne (anglistyka, zgłębiał j. niemiecki) na UW, przez 9 lat (!) nauki nie otrzymał ani jednego zaliczenia (!). Ale Gałczyński od zawsze chadzał pod prąd. Stworzył sobie dwa światy, między którymi swobodnie się poruszał. Poza codziennym, zwyczajnym życiem istniał drugi Gałczyński – trefniś. Sfera zabaw, figli, żartów, humoru to była maska, która przylgnęła do niego już na zawsze. Lecz ten wizerunek wesołka nie zawsze bawił, często (a z biegiem lat i wybryków niemal stale) irytował jego najbliższe otoczenie. A przyjaciół dobrał sobie wyjątkowo stałych i lojalnych. Dobrze się czuli w swoim towarzystwie (m.in. Saliński, Liebert), żarliwie dyskutując przy herbacie z cytryną. Kostek robił wrażenie swoją odwagą. Bo któż inny obrałby za temat swojej pracy seminaryjnej twórczość XV-wiecznego poety – Gordona Morrisa Cheatsa i podczas prezentacji opowiadał o twórcy z taką pasją, cytował jego dzieła? A po wysłuchaniu gratulacji od profesora Trietaka któż jak nie autor „Zielonej gęsi” miałby śmiałość przyznać się do mistyfikacji, do zmyślenia postaci szkockiego barda?

W 1923 r. ukazał się najważniejszy dla Gałczyńskich numer „Twórczości Młodej Polski”, w którym widnieje debiutancki wiersz Kostka „Wiatr w zaułku”, podpisany pseudonimem – Mieczysław Zenon Trzciński. To był okres „zachłyśnięcia się” młodopolską estetyką, tworzenia nastrojowych wierszyków, szukaniem indywidualnego stylu.

tworczosc mlodej polski 1923
Twórczość Młodej Polski 1923r.

Jednym z pierwszych „mistrzów”, którzy poznali się na talencie młodego Kostka, był Kornel Makuszyński. Jemu to poeta odwdzięczy się potem lirycznie w wierszu „Wróbla Wielkanoc”. Kawiarnię „Kresy” (gdzie zbierali się nieopierzeni artyści i ci, których już nie pomieściła „Mała Ziemiańska”) zdobył przebojem, szybko stał się tam jednym z najważniejszych bywalców. Wydaje się, że właściwie wszędzie, gdzie się pojawiał, stawał się swego rodzaju ikoną. Podobnie było z Kwadrygą, której najmocniejszym filarem okazał się właśnie Gałczyński. Najbardziej odnalazł się, oczywiście, w nurcie humorystycznym grupy.

"Admirał"
„Admirał”

„Cyrulik Warszawski” opublikował w 1926 r. „Piekło polskie” i odtąd zapanowała moda na Gałczyńskiego. Poecie dodało to skrzydeł, zmotywowało do pracy nad jego dziełem życia (jak uważał), nad „Porfirionem Osiełką”. Powołanie do wojska opóźniło dokończenie utworu.

Wreszcie rok 26-ty!

Pękły wiosenne upusty,

z nich lecą zwyczajem starym

i słowiki, i gitary.

 

Konstanty czuł, skąd muzyka,

więc wziął i do „Cyrulika”

pisał wiersze, a z wesoła,

o matołach i aniołach.

 

Płaciła mu dobra Polska,

wtem żandarm wziął go do wojska,

zabił w nim poezję czystą,

uczynił go pacyfistą.

[Żywot Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego – fragm.]

c.d.n.

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *