SZUFLADA poleca:
Do wieczności się trafia
Również przez epitafia.
Pierwszego Maratończyka
Biegł, biegł –
I legł.
Kochliwej
Rodzina tu ją pochowała,
By wreszcie się ustatkowała.
Pijanego kierowcy
Pięćdziesiątka w żołądku, na liczniku setka
Ostry zakręt – i leży tu facet , jak betka.
Palącego
Palił i palił, bez liku.
Wykończył go rak przełyku.
Dyrektora
Przyszła wreszcie pora
I na dyrektora.
Gderliwej teściowej
Dziękuję Ci za to, dobry Boże Panie,
Żeś mi zabrał teściową na Wieczne Gderanie.
Ojca bandyty
Wysłał go własny synek
Tu, na wieczny spoczynek.
Obżartucha
Żarł, a nie jadł,
Dlatego padł.
Słabego aktora
I na swym pogrzebie
Też nie przeszedł siebie…
Agenta
Był agentem, donosił wszędzie.
Niechaj mu teczka lekką będzie.
*** Teksty pochodzą ze zbiorków przygotowanych przez autora do wydania drukiem.
komentarz