Elif Şafak – Czarne mleko

O byciu pisarką, kobietą, matką i żeńskim paszą wewnętrznego haremu…

„Czarne mleko” to jedna z tych powieści, której autora – w tym wypadku autorkę – ma się ochotę serdecznie znienawidzić i to już od pierwszych stron. Jakim prawem opisuje moje myśli i odczucia? Jak jej rozterki mogą być tak bardzo podobne do moich? Dlaczego to, czego ja żadną siłą nie mogę poskładać „do kupy” i co czasem tylko ledwo udaje mi się rozpoznać podczas długich narad z przyjaciółką, u niej przybrało formę tak dobrze napisanej, lekkiej, zabawnej i mądrej książki? I jakim cudem udało jej się przeczytać wszystkie te powieści, które znajdują się na mojej tajnej liście must read?

Nie mam zamiaru udawać, że nie oszalałam na punkcie Şafak i „Czarnego mleka”…

Jest na świecie dość liczna grupa Kobiet Wątpiących, które poddają krytycznej ocenie wszystkie „kobiece” świętości tego świata: małżeństwo, macierzyństwo i samą kobiecość. Chwała im jeśli całą swoją złożoną osobowość mają zdeponowaną w odpowiednich szufladkach i jeśli znają i rozumieją wszystkie swoje pragnienia, odruchy i reakcje: Nie chcę małżeństwa, pragnę być żoną, chcę dziecka, nie teraz, natychmiast, za rok, włożę szpilki, obetnę włosy… Niektóre z nich świadomie nazywają się feministkami, inne – będą plątać się w terminach, stosować skomplikowane „bo ja”, które mają jako-tako wyjaśnić ich ambiwalentny stosunek do społecznych dogmatów.

Jeśli, Moja Droga, kwestionujesz, podajesz w wątpliwość a przy tym Twoje wnętrze przypomina perfekcyjne biuro z mnóstwem dobrze opisanych segregatorów, przegródek i teczek; wiesz na której półce leży twoja samowystarczalność, na której spoczywa żądza przygody, w którym pudle przechowujesz wytyczne co do charakteru swoich związków i ewentualnego macierzyństwa – możesz sobie pogratulować, a „Czarne mleko”, przeczytaj żeby zobaczyć co dzieje się z tymi z nas, których wnętrze przypomina przepastną szafę gdańską na strychu opuszczonej kamienicy. Jeśli jednak zdarza ci się pragnąć w jednej chwili trzech wykluczających się rzeczy, na myśl o dziecku lub stałym związku oblewają cię zimne poty i czasem wydaje ci się, że „jest cię pięć albo sześć”, istnieje duże ryzyko, że autorka „Czarnego mleka” napisała także o tobie.

Nie wiem czy Şafak widziała kiedykolwiek gdańską szafę, jestem jednak pewna, że doskonale rozumie stan, w którym „chór wewnętrznych kobiet” przestaje współbrzmieć i wydaje jazgotliwą kakofonię. Co dzieje się, gdy żyjący dotąd we względnej zgodzie harem „czterech miniaturowych kobiet”: zaradnej Panienki Praktycznej, Cynicznej Intelektualistki, Ambicji Czechowskiej pragnącej doskonalić się w pisarstwie, uduchowionej Pani Derwisz, ciepłej Mamci Pudding Ryżowy oraz zmysłowej Blue Belle Bovary, zacznie eksperymentować ze wszystkimi możliwymi ustrojami politycznymi? Czy można wtedy normalnie funkcjonować, pisać, rodzić, tworzyć?

„Czarne Mleko” trudno sklasyfikować pod względem gatunkowym. Pod pewnymi względami – wnikliwa wiwisekcja i autopsychoanaliza – jest powieścią autobiograficzną opisującą zmagania tureckiej pisarki z depresją poporodową, choć w gruncie rzeczy ta jest tylko pretekstem do ostatecznego pojedynku ze swoim ja i złożonością własnej tożsamości. Chwilami odnosi się wrażenie, że Şafak, niczym Istambuł, „pęka” na dwie części – europejską i orientalną, azjatycką.  Staje przed pytaniem co ze spuścizny swoich tureckich, muzułmańskich przodkiń zanegować a co ponieść w dalsze życie jako bezcenny skarb i mądrość. W tym kontekście całkiem niezrozumiała jest dla mnie polska okładka powieści, która przedstawia dwie przykryte afgańskimi burkami kobiety. Wydaje się, że jej autor nie przeczytał „Czarnego mleka”, w przeciwnym razie wiedziałby jak nieadekwatnie zilustrował powieść Şafak, która jest skrajnie laicka i zachodnia. Czyżby to słowo „harem” wywołało skojarzenie z burką i zniewoleniem? Jakże mylnie!

Można także doszukać się w „Czarnym mleku” elementów powieści – paraboli. Podczas gdy autorka, a zarazem bohaterka pogrąża się w pisarskie niemocy, depresji i poczuciu osamotnienia, które często towarzyszy świeżo upieczonym matkom, poszczególne Calineczki – jak nazywa je Şafak – będą przechodzić od anarchii do demokracji przez pucz wojskowy, dyktaturę, monarchię i totalitaryzm złowrogiego dżina Lorda – sprawcy całego zamieszania. Zabawne, doprawione ironią wystąpienia polityczne „wewnętrznych kobiet”, które doprowadziły autorkę do rozstroju nerwowego, przeplatane są kojącymi i błyskotliwymi esejami o znanych pisarkach i niesztampowych kobietach – towarzyszkach wielkich pisarzy. Autorka przypomina i porządkuje toczącą się nieustannie od lat siedemdziesiątych dyskusję nad écriture féminine, albo tym co po angielsku określa się jako women’s writing. Co to znaczy pisać jak kobieta? Czy można być pisarką a nie być kobietą i odwrotnie, czy bycie kobietą wyklucza bycie dobrym pisarzem?

Şafak niczym prawdziwa bajarka miesza w tyglu kobiecych losów i dylematów, przegląda się w historiach inspirujących kobiet, poszukuje w nich odpowiedzi na dręczące ją pytania: co to znaczy być kobietą dzisiaj? Czy musimy tracić coś pragnąć żyć po swojemu? Czy macierzyństwo i małżeństwo to zespół misternych pułapek, które społeczeństwo zastawiło na Niepokorne i Kwestionujące? Czy jeśli czasem mam ochotę być Mamcią muszę wtrącić moją wewnętrzną Intelektualistkę w najciemniejszy zakamarek duszy?

Agata Jawoszek

Autor: Elif Safak

Tytuł: Czarne mleko

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Liczba stron: 306 stron

Data wydania: 2011

About the author
Agata Jawoszek
rocznik `83, absolwentka slawistyki, obroniła doktorat z literatury bośniackich muzułmanów, specjalizuje się w kulturze krajów bałkańskich, czyta zawsze i wszędzie, najchętniej kilka książek na raz; ma słabość do sufizmu i sztuki islamu.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *