Czy można wyrosnąć z czytania?

2Dokładniej – czytania pewnych książek. Miałam ostatnio okazję poznać Próbę żelaza Holy Black i Cassandry Clare, powieść przeznaczoną dla młodszej części czytelników literatury spod znaku young adult, czy też – korzystając z rodzimego nazewnictwa – kierowaną do młodzieży. Po ostatnich, niezbyt dobrych, doświadczeniach z tego typu książkami nie spodziewałam się niczego specjalnego (vide Selekcja Kiery Cass). A jednak po upływie niecałych dwóch dni spojrzałam na ostatnią stronę, zastanawiając się, dlaczego już się skończyło i gdzie jest ciąg dalszy. Krótka konsultacja z serwisem GoodReads potwierdziła podejrzenie, że na tom drugi trzeba jeszcze poczekać – wciąż się nie ukazał. Ta anegdotka posłuży mi jednak jako punkt wyjścia do pochylenia się nad zagadnieniem, czy możliwe jest wyrośnięcie z czytania pewnych gatunków książek.

4Zanim w moje ręce trafiła Próba żelaza, zaczęłam się poważnie zastanawiać nad tym, czy współczesna literatura dla młodzieży nie przemawia już do czytelników nie tyle starszych, co bardziej oczytanych czy świadomych powieściowych struktur oraz rozwiązań. Pierwszą wskazówką był powrót do przygód Tomka Wilmowskiego autorstwa Alfreda Szklarskiego – serii, którą się zaczytywałam w dzieciństwie. Tomek w krainie kangurów coś stracił, nie pod względem fabuły (nikt przecież tych książek nie przepisał, kiedy nie patrzyłam), ale narracji.

Z drugiej strony pojawiły się takie powieści jak Rywalki Kiery Cass oraz Niezgodna Veroniki Roth, które sprawiły, iż zaczęłam podejrzewać, że może oczekuję od książek zbyt wiele. O ile jeszcze Rywalki (tom pierwszy Selekcji) są naprawdę sympatycznym czytadłem, w którym dziury, owszem, występują, ale nie przeszkadzają zanadto w samym czytaniu, tak Niezgodna miejscami trzyma się kupy wyłącznie na słowo honoru. Ta ostatnia, tak niesamowicie zachwalana przez rzesze czytelniczek i czytelników, okazała się rozczarowująca pod właściwie każdym względem – stylistycznym, narracyjnym, konstrukcji bohaterów oraz świata. Wiem, że wręcz obsesyjnie zwracam uwagę na dwie rzeczy w czytanych utworach – na to, jak są napisane, i – w przypadku fantastyki – również na to, jak skonstruowany jest świat przedstawiony.

5Z jednej strony potrafię zrozumieć, dlaczego powieści te są tak popularne – elementy, z jakich zostały zbudowane, należą do atrakcyjnych i one same w sobie nie są winne. Problem raczej stanowi to, jak autorki pozszywały je w historię. Jeśli ktoś posiada większy bagaż czytelniczy, te nierówne, rwące się ściegi po prostu widzi. A spodziewam się, że nawet i bez owego bagażu można je dojrzeć – choćby w przypadku Niezgodnej. Z Selekcją problem jest trochę inny, o czym już zresztą pisałam. Czy więc możliwe jest, że w pewnym momencie po prostu „wyrastamy” z pewnych książek? Czy może raczej to autorki i autorzy tych powieści nie doceniają swoich czytelników, tworząc historie, które po prostu się nie kleją?

Na tegorocznym Pyrkonie dotyczący literatury young adult, w której wzięli udział dwaj pisarze tworzący dla młodzieży – Jasper Fforde i Marcin Mortka – oraz jeden przypadkowy gość – Kevin Hearne. Choć dyskutanci nie bardzo mogli się zgodzić, jaką właściwie grupę wiekową określa termin „young adult”, jednym z ważniejszych wniosków, do których doszli, było to, że pisarze nie powinni lekceważyć swoich czytelników. Owszem, fabuły książek muszą zostać nieznacznie uproszczone, zwłaszcza gdy pisane są dla „młodszej młodzieży”, jednak w najmniejszym stopniu autorzy nie traktują przyszłych odbiorców powieści niepoważnie. Jeśli pójść tym tropem, to trudno będzie się nie zgodzić ze sporą częścią recenzji Niezgodnej, zarzucającej autorce nie tyle niedocenienie czytelników, a wręcz traktowanie ich jak idiotek i idiotów. Nie chodzi nawet o tak zwane zawieszenie niewiary, czyli odłożenie na moment całej wiedzy dotyczącej świata rzeczywistego na bok i uwierzenie autorce czy autorowi, że tak, magia istnieje, a smoki latają po niebie. Raczej o podstawowe uchybienia względem opowiadania (storytelling).

6Pytanie o to, czy można wyrosnąć z czytania książek młodzieżowych, nie jest więc dobrym pytaniem. Wiek czytającego nie jest wcale tak istotny, jak mogłoby się wydawać – i o tym przekonała mnie właśnie Próba żelaza, a innych przekonuje zapewne Harry Potter, pierwszy tom długiej serii JK Rowling, czytany wciąż na nowo przez rzesze fanów. Poza tym niedawno dostałam do czytania Córkę dymu i kości Laini Taylor – napisaną pięknym językiem, opisującym niezwykle innowacyjnie skonstruowany świat. Podobnie jak książkę Black i Clare, tak i tę z czystym sumieniem mogę polecić osobom w każdym wieku. Niekoniecznie musi spodobać im się tematyka, ale na pewno nie pojawi się rozczarowanie wywołanie faktem, że konstruujące świat przedstawiony autorki doszły do wniosku, że jeśli tu i tam trochę ponaciągają psychologię postaci czy logikę, to nikt się nie zorientuje. A zatem to nie kwestia grupy wiekowej jest tym, co sprawia, że niektórych powieści młodzieżowych nie da się czytać.

3(1)Inną zupełnie kwestią jest to, jak się te książki czyta czy też na co zwraca się uwagę w trakcie lektury. To już jednak sprawa indywidualna, zależna od zainteresowań osoby czytającej, jej wrażliwości czy treningu krytycznego. Nie dotyczy też samej konstrukcji powieści – gdy autor czy autorka wypuszczają w świat swoje historie, tracą nad nimi kontrolę, nie mogą nikomu narzucić tego, co zostanie w nich odnalezione. Gdy czytam Rywalki, widzę w nich uprzedmiotowienie kobiet ze względu na zaadaptowaną formułę wyborów miss, inni zwrócą uwagę na konstrukcję relacji politycznych lub stroje. W przypadku Niezgodnej podobnie – każda osoba zwróci uwagę na inne rzeczy, znajdzie (lub nie) w książce coś innego pod względem treści, na czym się skoncentruje. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z dobrze napisaną powieścią. Ani tego, że można się nad taką książką pochylić krytycznie i sprawdzić, co właściwie się w niej pojawia, jakie ma konotacje społeczne, kulturowe, jakie wykorzystuje schematy, a także – gdzie widać szwy.

A zatem – czy można wyrosnąć z czytania pewnych książek? Nie, nie można. Zmienia się to, co w nich znajdujemy, na co zwracamy uwagę, które wątki przyciągają naszą uwagę. To, że komuś nie podoba się jakiś wątek, znajduje nieścisłości czy błędy konstrukcyjne w tekście, nie oznacza jeszcze, że jest „za stary” na daną książkę. I nie zapominajmy, że te książki dla młodzieży piszą w końcu dorośli. Pewnych standardów należy od nich wymagać.

Agata Włodarczyk

About the author
Agata Włodarczyk
Doktorantka, artystka, fanka. Pisze również dla portalu Gildia.pl, prowadzi własnego bloga, który jakże skromnie ochrzciła mianem "Pałac Wiedźmy".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *