Współczesna literatura zaczyna powoli dostrzegać wpisy w różnego rodzaju mediach społecznościowych jako pewną formę pisarstwa. Nie mam oczywiście na myśli ogromnej ilości pseudointelektualnego bełkotu pojawiającego się na tablicach profilowych osób pretendujących do bycia twórcą czy twórczynią. Myślę, że to, co kiedyś było zapisywane w zeszycie i chowane do szuflady, czytane przez wybranych i bliskich, dziś może funkcjonować w innej, wirtualnej przestrzeni. „Życie Adelki” zaś jest perełką, która nareszcie zaczyna istnieć poza Facebookiem, ku uciesze tysięcy tzw. followersów Adelajdy Truścińskiej.
Sama śledziłam profil autorki już od jakiegoś czasu, zafascynowana jej nietuzinkową umiejętnością ubrania w słowa tego, co przeżywa pokolenie trzydziestolatków. Co ciekawe, świat Truścińskiej jest dość ograniczony – mieszkanie w Warszawie (rzadko praca), spacery z psem. A jednak mimo tak skromnej scenografii oraz wyjątkowo niewielkiej liczby bohaterów wchodzimy w ten świat i szybko odnajdujemy w nim siebie. Tym, co bowiem najmocniej łączy nas wszystkich, jest (skrywany przez większość) lęk. A akurat lęku jest tu bardzo dużo.
Po pierwsze jest to lęk przed ludźmi, przed tym, co sobie o nas pomyślą. Lepiej więc spędzać czas z jamnikiem Teklą – z nią porozumienie jest oczywiste i nie wymaga nakładania masek, gimnastykowania w doborze słów, jest tylko dziecinną radością z obcowania z kimś, kto kocha. Po drugie – lęk przed przyszłością. Truścińska snuje wizje Polski za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat, w których w sarkastyczny, ale i zabawny sposób pokazuje państwo zamieszkane przez kobiety z bardzo ograniczonymi prawami, polityków sprawujących władzę, nawet gdy są nieobecni. Ich egzystencja tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Wreszcie jest tu też lęk przed życiem w ogóle. Życiem jako byciem wśród innych, z pracą, z ciągłym poddawaniem się ocenie wyglądu i umiejętności, z depresją.
Te zapiski – dłuższe i krótsze – przeplatane są fotografiami Truścińskiej, a raczej małej Adelki. Zdjęcia słodkiego dziecka opatrzono podpisami w rodzaju „Ten człowiek mnie rozczarował. Za 27 lat nie będziesz mieć na nic ochoty”.
Można oczywiście zadać pytanie o to, jak traktować tego rodzaju książki. „Życie Adelki” nie pretenduje do bycia (wielką) literaturą, za to znakomicie bawi. Jednak głębiej, pod warstwą rozrywki, możemy doszukać się też pewnej prawdy. Prawdy o ludziach wrażliwych, którzy nie do końca odnajdują się w dzisiejszej rzeczywistości. Sposobem na wyrażenie swoich lęków jest właśnie taka forma – nieco ironiczna, bardzo sarkastyczna, ale podszyta ogromnym wzruszeniem człowiekiem jako istotą niezwykle słabą.
Tytuł: „Życie Adelki”
Autorka: Adelajda Truścińska
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Premiera: styczeń 2018