Z przodu liceum, z tyłu cmentarz – recenzja komiksu „Deadly Class”

Wyobraźcie sobie, że w wieku czternastu lat trafiacie do szkoły średniej, która w bardzo dosłownym sensie przystosowuje was do przetrwania. Mowa o szkole, gdzie kolega z klasy może w każdej chwili was zabić, a zajęcia, na które chodzicie, dotyczą spraw użytecznych, podstawowych, jak dekapitacja czy trucizny. To właśnie rzeczywistość „Deadly Class”, komiksu, na podstawie którego powstał dobrze oddający jego naturę serial „Szkoła zabójców”.

Serial oparty na komiksie Remendera i Craiga jest z jednej strony bardziej kompleksowy, relacje między bohaterami są bardziej skomplikowane i ludzkie, naturalne, z drugiej jednak po przeniesieniu na ekran historia trochę straciła na drapieżności, stała się ugrzeczniona. Oczywiście, na ile historia o szkole pełnej potencjalnych morderców może być grzeczna. W komiksie główny bohater jest mniej sympatyczny, jego serce nie jest tak szlachetne jak w serialu, co czyni go prawdziwszym. Sama „geneza” Marcusa jest na tyle osobliwa, że od razu pokazuje, z jakim serialem mamy do czynienia. Rodzice chłopaka zginęli, gdy spadła na nich samobójczyni-schizofreniczka, za co ten wini ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Ronalda Reagana, który obciął fundusze na opiekę psychiatryczną w kraju. Po rzekomym podpaleniu sierocińca, w którym mieszka, bohater staje się miejską legendą, trafia na ulicę, a stamtąd do wyjątkowej szkoły.

Poza czającą się na każdym kroku śmiercią i nieodzowną przemocą Kings Dominion nie różni się tak bardzo od przeciętnego liceum. Nastolatki mają to do siebie, że ulegają emocjom, organizują się w grupy i są dla siebie wredne. Więź między postaciami może zostać w każdej chwili przerwana, albo chociaż podważona, ale tu stawka jest wyższa niż w normalnej szkole średniej. A postacie są nietuzinkowe, bo poza Marcusem mamy piękną Marię, której zauroczenie głównym bohaterem jest zagadkowe, jeśli nie kuriozalne. Obok niej jest pozornie zimna Saya czy twardziel Willie. Wszyscy, jak to w liceum, pozują na dojrzalszych niż w są rzeczywistości.

Chociaż przedstawiony w komiksie świat jest dość pokręcony, Remender świetnie ukazuje ogólną beznadzieję i zagubienie okresu szkoły średniej. Może nie każdy licealista doświadcza podobnych rzeczy, jak Marcus (zwłaszcza po przyjęciu sporej dawki LSD), ale każdy może poczuć alienację, z jaką bohater się spotkał. Kreska Craiga z kolei podkreśla, że nie znajdujemy się w naszej rzeczywistości, wszystko jest znajome, lecz inne. Szczególnym dowodem jego mistrzostwa jest wspomniany lot na kwasie, w którego prezentacji artysta oddaje naturę psychodelii, znajdując równowagę między skrzywioną przez LSD percepcją jednostki a relatywnie trzeźwym światem ją otaczającym. Komiks jako całość zasługuje na spore uznanie. Podobnie jak serial jest rzeczą wartą polecenia.

Łukasz Muniowski

Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Wesley Craig
Kolor: Lee Loughridge
Wydanie: I
Data wydania: 13 Luty 2019
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 170×260 mm
Stron: 176
Cena: 45,00 zł
Wydawnictwo: Non Stop Comics
ISBN: 9788381107761

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *