Z NICOŚCI W NICOŚĆ
ZUIHITSU, CZYLI CYKLE SZKICÓW ALBO PROZA UMIARKOWANA
Zacytujmy Eckharta: „miłowanie Boga jako nie-Boga (niht got), jak wieczne pogrążanie się (versinken) z nicości w nicość”. Seisetsu, japoński mistrz zen, powiedziałby: „Tak należy rozumieć zasadę spokoju”, picie herbaty jako nie-herbaty…
Suzuki
CYKL K
ARAMEJSKI
***
Ciężarna nosi węgiel w wiadrze. Może jej pomaga cała kamienica, tylko ty tego nie widzisz, bo jesteś przechodniem. Wprawdzie teraz jest sama, ale co to znaczy wobec ogromu ludzkiej dobroci. Nie bądź zły.
***
Żałoba jest bezmyślna i dopasowana. Jak szpitalny papieros.
***
Czytam z twoich ust. Bo zębów już nie masz. Kiedyś to dopiero była młodość. Robiło się wszystko nie patrząc na nic, nie oglądając na nikogo. Zauważyć to była niewyobrażalna strata czasu, bo czym jest czas. Teraz to dopiero jest starość, nie ta pod pięćdziesiątkę. Kiedy ktoś cię pyta, czy ci czego nie trzeba. Nie, niczego ci nie trzeba. Może przeczytałbyś jakąś dobrą powieść, po tym jabłku. Bo najpierw jabłko. Starannie obrane. Jesteś fanatykiem życia i dokładności. A powieść to przecież życie. Życie. Nienawidzisz autobiografii, książek podróżniczych, reportaży. Ale powieść, prawdziwa powieść tak. To cię interesuje. Zero prawdy, same zmyślenia, jak w dzieciństwie. Podnosisz z ziemi brudne ciastko i wkładasz je do ust.
***
Co było jajko. Co była kura. Powierzchnia urodziła glebę.