Wykorzystanie komiksu w szkole cz. I

Jednym ze sposobów promocji komiksu wśród młodych czytelników jest jego wykorzystanie w szkole. Oczywiście nie należy się łudzić, że sporadyczne pojawienie się komiksu na lekcji sprawi, że nagle liczba czytelników się powiększy. Opublikowane ostatnio, przez serwis LubimyCzytać.pl, wyniki badań na temat czytelnictwa nie pozostawiają złudzeń. Ogromna większość czytelników swoje nawyki wynosi z domu (69,89%).

Grupa badanych była spora, bo aż 24 tys. użytkowników, więc z pewnością jest wiarygodna. Myślę, że wyniki te spokojnie można przełożyć także na czytelnictwo komiksów. W końcu, kto z nas nie zaczynał od „Świata Młodych” i „Kapitana Żbika” (starsi) czy „Thorgala” lub „Batmana” (młodsi), kupionego przez rodziców? Niemniej jednak wciąż spore znaczenie, w kwestii popularyzatorskiej komiksu ma szkoła (oraz inne instytucje powiązane, takie jak biblioteki szkolne i publiczne). Wyniki prezentowanego wyżej badania dają szkole miejsce drugie z wynikiem 29,87%. To wciąż bardzo duży udział. Tu jednak byłbym bardzo ostrożny z ekstrapolacją na medium komiksowe.

back-to-school-funny-2-twitter

 

Od czasu do czasu w środowisku komiksowym pojawiają się głosy, twierdzące, że medium to w ogóle lub jedynie w szczątkowej formie, pojawia się w toku nauczania. Jest to oczywiste nadużycie i nieprawda. Co jednocześnie nie oznacza, że komiks jest w szkole przedstawiany w dostateczny sposób. Niestety, wciąż pokutuje przekonanie o podrzędności komiksu, jego przeznaczeniu jedynie dla dzieci oraz niskiej jakości treści, które prezentuje. Krzywdzące podejście do opowieści obrazkowych spycha je poza nawias, prezentując jako pariasa popkultury. A przecież komiks, umiejętnie wykorzystany, daje ogromne możliwości poszerzenia treści przekazywanych uczniom podczas lekcji.

 

Przekonanie uczniów to jednak sprawa drugorzędna. W pierwszej kolejności to nauczyciele powinni otworzyć się na komiks. Komiks rozumiany nie jako mało wymagająca konkurencja dla książki, lecz jako pomoc dydaktyczna lub (co byłoby szczytem marzeń) medium dla książki równorzędne. Dlatego w kontekście komiksu w szkole pytanie nie powinno brzmieć czy jest on w niej obecny, lecz czy jest tam potrzebny oraz jak go umiejętnie wykorzystać. Zgodnie ze słowami prof. Jerzego Szyłaka, wypowiedzianymi podczas jednego z wywiadów: „Uważam (…), że na miano mądrego i świadomego tego, co się w kulturze dzieje, nie zasługuje dzisiaj ktoś, kto nie zna «Mausa» Arta Spigelmana i nie wie, kim jest Robert Crumb” (Qfant, nr 25). Słowa te dotyczyły wprawdzie obecności komiksu w galeriach, ale spokojnie odnieść je można także do szkoły, gdyż ta jest jednym z pierwszych miejsc kształtowania kulturalnego młodego człowieka.

 

Istotne jest, aby zrozumieć, że mówienie o gettoizacji komiksu jest już nieaktualne. Komiks jest komentowany w mediach masowych (stale obecny w „Polityce” dzięki tekstom Sebastiana Frąckiewicza, okazjonalnie Piotr Gociek pisze o nim w „Do Rzeczy” czy Katarzyna Borowiecka sięga po niego w swych audycjach w radiowej Trójce), pojawia się w przestrzeni galeryjnej, jest coraz lepiej widoczny w księgarniach i bibliotekach. Coraz trudniej, więc jest go zwyczajnie ignorować.

Dotyczy to także szkoły. Nie oznacza to oczywiście postulatów wprowadzania komiksowych lektur do podstawy programowej czy dogłębnych analiz gatunku na lekcjach języka polskiego. Komiks powinien być jednak na lekcji obecny. Świetnie sprawdza się chociażby w roli pomocy dydaktycznej. Szczególnie przydatnej polonistom, choć nie tylko. W dodatku możliwą do wykorzystania na wiele sposobów.

Aby jednak w pełni spożytkować wszystkie korzyści, jakie niesie ze sobą komiks w szkole, najpierw trzeba go umiejętnie wprowadzić do programu. Zadanie to jest już realizowane, choć nie zawsze z dobrym skutkiem. Pisałem już o tym w osiemnastym numerze Zeszytów Komiksowych poświęconych komiksowi dla dzieci („Komiks w szkolnej ławie”, Zeszyty Komiksowe nr 18). Co najbardziej rzuca się w oczy to fakt, że komiks często sprowadzany jest w podręcznikach jedynie do roli marginalnej i ukazywany jest jako bezwartościowy twór popkultury przeznaczony dla mało wyrobionego odbiorcy. Najlepszym przykładem może być sama definicja komiksu użyta w jednym z podręczników do języka polskiego w V klasie szkoły podstawowej, zaczerpnięta z książki Krzysztofa Teodora Teoplitza „Sztuka komiksu” (Czytelnik, 1985). Toeplitz pisze między innymi: „krytycy komiksu, wywodzący się z kręgów literackich, stawiają mu zarzut, że bohaterowie komiksu posługują się okropnym z literackiego punktu widzenia językiem, mówią niegramatycznie. Jest to zarzut głęboko słuszny i istotnie komiks nie może być w żadnej mierze szkołą języka literackiego, chociaż jest on bardzo często odbiciem prawdziwego dialogu potocznego, jakim posługuje się ulica” (Hanna Dobrowolska, „Jutro pójdę w świat. Podręcznik dla szkoły podstawowej. Klasa 5”, WSiP, Warszawa, 2007). Pomijając nawet fakt, że definicja ta jest bardzo krzywdząca, już pobieżna znajomość sztuki komiksowej pozwala ocenić ją, jako co najmniej niepełną. Ważne jest, aby, skoro już opowieściom obrazkowym poświęca się w szkole uwagę, przedstawić je, jako gatunek niejednoznaczny, gdzie obok dzieł czysto rozrywkowych znajdują się także te wartościowe (i tylko o tych szkoła powinna uczyć, co jest oczywiste).

 

Sprowadza się to najczęściej do poruszania jedynie w obrębie żelaznej klasyki komiksu polskiego. Jako element wprowadzający gatunek do programu szkolnego to w zupełności jednak wystarczy. „Tytus, Romek i A’Tomek” najczęściej używany, jako przykład narracji obrazkowej wydaje się być odpowiedni dla uczniów szkoły podstawowej. Szkoda jednak, że jest to z reguły jedyny przykład. A przecież jest jeszcze Tadeusz Baranowski, Jerzy Wróblewski, Janusz Christa, Szarlota Pawel czy Grzegorz Rosiński. Szczególnie twórca serii „Thorgal” zasługuje na wzmiankę, jako najsłynniejszy Polak w świecie komiksu europejskiego.

 Karol Sus

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *