WIERSZE: Arkadiusz Aulich

SZUFLADA poleca:

DSCF0826

 

Razem ale dokąd

Bądź szczodra litościwa bądź błogosławiona

Przyjmij obolałych zranionych ukrzyżowanych

Uchyl rąbka tajemnicy byśmy dostąpili

Bezgranicznych kopulacji

Bezsilności uczuć

Zapadania się w obłęd

 

Straszliwie piękna jest ta chwila

Gorące prześcieradła jak starożytne więzienia

Skazani na czekanie

Dożywotnią samotność

 

 

    Tragarz puchu

    Zaburzyć czas i przestrzeń

Przekroczyć wszelkie granice

Dojść jak najdalej

 

Sprzedawca puchu podarował nam

Białą mgłę spełnienia

 

Stanęliśmy w pustynnym upale wieczoru

Odziani w nagość ja i ona

Weszła mi do ust by odkryć nieodkryte

 

Raj nadszedł

Pełen głupców którzy odrzucili Boga

Jakże są nam bliscy

Czterej jeźdźcy rozrywają nas końmi

Szczątki użyźnią pola Kartaginy                                                               

 

 

  Cokolwiek                                  

Spojrzenie pragnienie mgnienie

Twoje udo

Krocze Kolumba wytycza nowe lądy

Ta noc będzie dla nas odkryciem Ameryki

Krzycz że jestem władcą tej ziemi

 

Oto stoję nagi i następny

Niech nasz wszechświat się rozpadnie

Będziemy wylegiwać się w łóżku

Wymyślać nowe królestwa

Dla nowych kobiet i mężczyzn

 

 

  Niepodległa

  Uwodzicielko dusz i umysłów

Bądź środkiem wyrazu byle nie cenzurą

 

Bezkompromisowy demoralizator

Wygłasza że zmieni świat

W drodze na Golgotę osiąga pełną nirwanę

 

 

 

Buntownik bez wyboru

Pragnął zrozumienia

Wszedł w interakcje z przeznaczeniem

Stał się fałszywym bohaterem

Skazany na potępienie

Leżał w formie zastygłych chęci w  dobrej intencji

 

 

 

 

List do innych

Oczyść mój umysł z niewiedzy

Otul ciepłem owłosionych ud

Niżej upaść już nie zdołam

Umarłbym

Z chęcią zginąłbym

 

 

 

Modlitwa

Składam siebie na ołtarzu rozpusty

Ukrzyżowanego

Krwawiącego ludzkimi łzami

Weszliśmy w Boską tajemnicę

Po wieczornej modlitwie

Objął mnie krzywym ramieniem

Mój najlepszy nieprzyjaciel

Śmierć się ode mnie odwróciła

 

 

Wielka ucieczka

Na zagranicznych wojażach

Chroniąc kunszt artystyczny

Artyści chwycili za pióro

Wykrwawiając ambicje twórcze na krzyżu chwały

 

 

 

 

Krucyfiks

Chodź opowiem Ci

Ciszej

Mów szeptem

Umrzesz dla mnie

Niekoniecznie

 

 

 

Zaślubiny

W pierwszej połowie drugiego tysiąclecia

Siarczysty mróz łomocząc w drewniane okiennice

Malował pejzaż u wczesnej wiary

 

Unieśliśmy na sam szczyt niebiańskiej poświaty

Nadgryziony owoc poznania

Niezmiennie poszukując nowych dróg doznań

 

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *