SZUFLADA poleca:
Stan nieważkości
Kątem oka spostrzegłem jego całą naturę,
jako apokaliptyczną wzajemność tożsamości
W rywalizacji elementarnych cząstek osobowości paranoidalnych
tworząc unikalne dzieło po wiekuistą idylle spełnienia
płonie, jak średniowieczne pochodnie na bezimiennym tronie
Stoję nad obcym grobem
choć bliskim sobie
***
Niechcący
Niechcący, wpadłem do głębokiego kotła z kadzią o nieznanej konsystencji
– tuż po odwilży wydarzeń
Były to czasy sromotnie mrożące krew w żyłach
z niechęcią ogromnych rozmiarów do kapitalistycznych – liberałów
Mając wiedzę pokątnie obeznaną
pokątnie przemykałem bocznymi wydarzeniami – czyli mało przydatnymi ulicami
Tak sobie przemykając:
ktoś, momentalnie postawił mur przed moją ideologią ucieczki
rzuciłem okiem tym prawym i oceniwszy relatywnie sytuację
stwierdziłem – że mur jest nie do przeskoczenia
– więc obszedłem mur dookoła
– docierając do Chin, a miała być podobno druga Japonia
***
Praca tymczasowa
Pewnego dnia zapragnął zostać poetą na pełen etat,
a dostał propozycję pracy tymczasowej – umowa tzw. śmieciowa
z ewentualnym przedłużeniem – termin znany tylko pracodawcy
stawka godzinowa za dzieło wynosiła – zapis w umowie tajny – tylko dla zainteresowanego
W stopniu mało zadowalającym zabrał się do tworzenia dzieła
poruszając te niezwykle utalentowane komórki ludzkiego umysłu
wzbijając się ponad przeciętność
– doprowadził do zachwytu niejednego sceptyka swojego talentu
czym został umieszczony na piedestale chwały pracownika miesiąca,
z możliwością na pracownika nieograniczonego tymczasowo
***
Niespodziewanie
W siódmy dzień tygodnia – to znaczy w niedzielny poranek leżakowania
nawiedziła mnie jakaś nieznana postać w śnieżnobiałym kitlu
– przedstawiając się jako Stwórca wszelkiego bytu
– bożyszcze tłumów miłosiernych wyznawców monoteizmu
Padając, ze zdziwieniem na twarz siłą przyciągania ziemskiego – prawa fizyki
chcąc czy nie klęknąłem
– obijając kolana obydwa, ze wskazaniem na niezliczoną ilość osobowości szczególnie tej przezroczystej
ze złączonymi rękami w geście zjednoczenia – tylko Bóg jeden wie z kim
zacząłem recytować wersy najstarszej księgi moralnego niepokoju
zaobserwowałem w swoim głosie ironiczny podkład bezosobowej orkiestry symfonicznej
pod batutą absolutu
w zupełnym amoku melodii, a i słów
oddałem się całkowicie wolnej woli
co sprawiło oddalenie się o kilkadziesiąt wszechświata mil, a może i wieków
tułaczki nieprzerwanej przez wrota mojej niedoskonałości galaktycznej
***
Egocentryk
Nie wykluczam bezosobowości absolutu
– przecież wpłynął na niejedną osobowość myślową
podążając przez niezliczoną ilość zakamarków wszechświata
Przez gwiezdne wrota fikcji – a może jest w tym jakaś metoda sprawcza
– sprawiła poniekąd
– utożsamianie się z teoriami spiskowymi
W mrocznym bezideowym punkcje wiedzy ogólnej
– postać dnia codziennego – zamiotła wszystkie znaki zapytania
– bez pytania w najmroczniejszy kąt egocentryzmu