TYPOWY INDIANIN? – POGROMCY MITÓW

Dzisiaj przeniesiemy się na kolejny magiczny kontynent, który odkryje przed nami kulturalne wspaniałości swoich przodków. Dotrzemy do krainy ogromnych przestrzeni i zróżnicowanego krajobrazu, tam, gdzie ośnieżone szczyty Gór Skalistych kontrastują z Doliną Śmierci, a ostre południowe Słońce za nic ma siarczyste mrozy Alaski. Ameryka Północna to kraje, wobec których nie można pozostać politycznie obojętnym. A kulturowo i historycznie? Co z odległymi czasami, tymi przed wojną secesyjną czy ustanowieniem Konstytucji? Zabawa w Indianina jest bodaj jedną z lepszych igraszek dzieciństwa, a bajka o Pocahontas? Na pewno coś wam mówi to imię. Kolorowe pióropusze, tomahawki, wigwamy… Sprawdźmy, ile w tym mitu, a ile prawdy.

Indianie Ameryki Północnej wyznawali prawdopodobnie jedną z najbardziej „ekologicznych” religii. Czcili nie tylko gwiazdy, ale całą naturę poczynając od rzeki na Księżycu kończąc. W ich systemie wierzeń szczególną rolę odgrywały zwierzęta. Były one darzone ogromnym szacunkiem jako „starsi bracia”. Ale, żeby jak najlepiej zrozumieć mity indiańskie, musimy dokładnie poznać klimaty, w jakich ówczesnym Indianom przyszło żyć.

SKĄD PRZYBYLI?
Przodkowie Indian przybyli prawdopodobnie z północno–wschodniej Azji przed tysiącami lat, w kilku falach migracyjnych. I jak zróżnicowany jest amerykański kontynent – tak odmienne są indiańskie plemiona. Rozprzestrzeniły się one po całym obszarze Ameryki, zamieszkując poszczególne rejony, tak często do siebie niepodobne pod względem przyrodniczym. Wiadome jest, że uwarunkowania klimatyczne mają niezwykle silny wpływ na wierzenia pierwotnych ludów. Przykładowo, Indianie zamieszkujący pustynne tereny dzisiejszej Arizony swe modły podporządkowywali w pierwszej kolejności prośbom o deszcz oraz wykształcili umiejętność nawadniania pól. Stosunkowo najlepiej wiodło się Indianom zamieszkującym wybrzeże Pacyfiku. Ci, którzy żyli w żyznych dolinach rzek, rozwinęli kulturę rolniczą, a mieszkańcy Wielkich Równin doskonalili się w sztuce myśliwskiej, polując na bizony. To rozprzestrzenienie się po kontynencie spowodowało zróżnicowanie się Indian pod względem językowym, rytualnym i religijnym. Ameryka oferowała różne warunki, a taka klimatyczna i przyrodnicza różnorodność musiała wpłynąć na wykształcenie się odmiennych kultur poszczególnych plemion indiańskich. Wiele z nich wyginęło na długo przed pojawieniem się w tamtych rejonach białych osadników. Głównym źródłem informacji o Indianach są więc wykopaliska, co oczywiście nie sprzyja tym, którzy chcieliby jak najgłębiej poznać historię ich początków. W każdym z tych kręgów kulturowych żyły setki plemion i jeszcze więcej klanów, różniących się od siebie pod wieloma względami. Było jednak coś, co spajało indiańską kulturę w jedną wspólnotę – to mityczna genealogia, która stanowiła kanwę dla plemiennych mitów. Wierzenia Indian celowały w różne aspekty życia, wyróżniały inne elementy przyrody, jednak główny przekaz religii pozostał podobny. I tę indiańską mozaikę postaram się przedstawić na najciekawszych przykładach.

JAK POWSTAŁY PLEMIONA?
O powstaniu klanów opowiada mit Tlingitów (mieszkańców północno–zachodniego wybrzeża kontynentu). Kruk jest świętym ptakiem – najważniejszym bogiem we wszystkich religiach Indian. W jednej z tych opowieści Kruk oszust ukradł prawdziwemu bóstwu skrzynkę ze światłem i zaoferował ją w zamian za jedzenie ludziom, którzy przez jego działania żyli w całkowitych ciemnościach. Nikt nie wierzył, że zawartość skrzynki jest cenna. Rozzłoszczony oszust otworzył ją i wtedy stało się coś niespotykanego – zagrzmiało, niebo przecięły błyskawice i rozjaśniło je oślepiające światło. Przerażeni ludzie zaczęli uciekać w popłochu, jednak nikomu nie udało się skryć przed blaskiem Słońca, w którym świat całkowicie się zmienił. Ci, którzy byli ubrani w skóry wydr, zmienili się w wydry, odziani w skóry focze stali się fokami, otuleni w bobrowe lub wilcze futra – przeistoczyli się w bobry i wilki. Ludźmi pozostali tylko ci, którzy byli nadzy, a swoich niedawnych krewniaków zamienionych w zwierzęta obrali sobie na klanowe totemy.

STEREOTYPOWY INDIANIN?
Obraz jakiego Indianina masz w głowie? Co myślisz, mówiąc „indiańskie plemiona”? Stary Świat poznał Indian przez pryzmat białego osadnika, ale czy był to obiektywny opis? Z Indianami albo się handlowało, albo się walczyło. Hollywoodzkie westerny wykreowały w naszej świadomości pewien stereotyp Indianina, który znacznie nagina rzeczywistość. Tak więc mamy Czerwonoskórego, okrutnego i dzikiego, a także szlachetnego, wyróżniającego się pośród reszty. Niektóre ludy są spopularyzowane bardziej, inne mniej. Czy kojarzysz kamienną twarz Indianina, którego nie można wyprowadzić z równowagi? Taki obraz amerykańskich plemion upowszechniło kino i literatura, a wszystko to zawdzięczamy mieszkającym niegdyś na terenach subarktycznych Czejenom, którzy znani byli z tego, że nie lubili publicznie okazywać uczuć. Powodem takiego zachowania był strach przed chorobami i śmiercią, która ich zdaniem przychodziła, gdy ktoś niewłaściwie się zachowywał. I ta kamienna twarz jest przykładem dobitnie ukazującym, jak mało wiemy o rdzennych mieszkańcach Ameryki Północnej i jak silnie stereotypy przesłaniają nam ogląd sytuacji.

Kolebka Irokezów to północno–wschodni teren kontynentu. Byli uważani za okrutników bez sumienia i to właśnie oni przyczynili się do czarnej legendy, którą obrosły wszystkie indiańskie plemiona. Irokezi walczyli ze sobą, ale w pewnym momencie, w obawie przed samozagładą założyli ligę, która miała w pokojowy sposób rozwiązywać ich wewnętrzne spory. Stworzyli konstytucję i radę, w której decyzje zapadały po długich pertraktacjach (może właśnie od nich pochodzą konstytucyjne tradycje Amerykanów?). Jednocześnie golili głowy, pozostawiając jedynie na środku barwne czuby. W walce posługiwali się śmiercionośnym tomahawkiem, torturowali jeńców, więc wydawać by się mogło, że jest to społeczeństwo, w którym prym wiedzie płeć męska i to pierwiastek siły jest tym decydującym. Jednak właśnie kobiety odgrywały kluczową rolę, gdyż to one wybierały sachema, czyli przywódcę, który zasiadał w radzie Ligii i prowadził politykę zagraniczną.

Z kolei obrzędy Czirokezów dały famę pogłoskom, jakoby ulubionym zajęciem Indian było skalpowanie. Rzeczywiście, zdarzało się, że podczas ważnych świąt odcinali jeńcom to i owo, jednak nieprawdą jest, że postępowały tak wszystkie plemiona w stosunku do każdego obcego człowieka. Święta Czirokezów miały też dość ludyczny charakter. Organizowali oni zawody sportowe: w strzelaniu z łuku, w biegach, grze w piłkę… mieli zwyczaj przyjmowania rodzin poległych wojowników do swoich wspólnot. Tatuowali ciała, a ich jedynym strojem były mokasyny i przepaski biodrowe. Jak widać, obyczajowość Indian była również zróżnicowana. Z jednej strony wykazywali się silnym poczuciem sprawiedliwości społecznej, zrozumieniem dla ludzkiej potrzeby rozwoju i łagodnością, a z drugiej nieraz przejawiali nieludzkie okrucieństwo. Jednak zaklasyfikowanie wszystkich plemion do jednej szufladki jest wręcz niestosowne. Oddajmy im tę sprawiedliwość i spróbujmy dokonać szczegółowej analizy tradycji poszczególnych plemion.

Czy wszyscy mieszkali w wigwamach? Na południowym zachodzie Indianie Pueblo mieszkali w wielopiętrowych domach z gliny, do których wchodzili po drabince wciąganej przez otwór w płaskim dachu. Sporą grupę plemienną stanowili Hopi, co znaczy Miłujący Pokój. To niejako zaprzecza twierdzeniu, że każdy Indianin to zły Indianin. W ich społeczności to kobiety rządziły wioskami, według prawa dzieci należały do matek, a żeby rozwieść się z mężem, wystarczyło by kobieta wystawiła przed drzwi jego koc. Ważne decyzje podejmowane były wspólnie, bez żadnych ograniczeń. Jednak żeby spokój za długo nie panował między tymi cichymi plemionami, wcisnęli się miedzy nich Apacze, którzy przybyli z północy. Czy młody Apacz rzeczywiście był tak uderzająco podobny do szlachetnego Winnetou? Porównajmy. Apacze polowali w górach, byli niezwykle zręczni i wytrzymali. Młody Apacz mógł pokonać pieszo ponad 100 kilometrów dziennie, bezszelestnie podejść do wroga, czy w ułamku sekundy rozpłynąć się w powietrzu. I na tym podobieństwa się kończą. A tak naprawdę Apacze to urodzeni rozbójnicy. Napadali na wioski, grabili je z żywności, by następnie z powrotem skryć się w wysokich górach. Wojska amerykańskie długo nie mogły okiełznać wojowniczego ludu.

Tak charakterystyczne dla Indian słupy totemiczne – arcydzieła sztuki snycerskiej, opowiadające historię wioski i ludu ją zamieszkującego – zawdzięczamy Indianom północnego zachodu, ludom Haida i Nootka. Wymowy totemu nie da się zrozumieć ot tak – trzeba poznać znaczenie symboliczne przedstawianych na nich zwierząt. Jednym ze zwyczajów właściwych dla większości indiańskich plemion, który został opisany na takim słupie, jest potlacz. Święto to polegało na zorganizowaniu przez wodza niesamowitej i bogatej uczty, podczas której rozdawał on dary swoim współplemieńcom, co miało zapobiec gromadzeniu zbyt dużej ilości bogactw w rękach jednej osoby.

JAK ŻYJĄ OBECNIE?
Obecnie nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak liczna była populacja Indian przed pojawieniem się na kontynencie białych osadników. Naukowcy szacują, że mogło ich być od 8 do 10 milionów. Po zetknięciu się z nowa ludnością liczba ta zmalała do 250 tysięcy na początku XX wieku. Jedną z głównych przyczyn ich wyniszczenia były choroby zakaźne, które przywieźli ze sobą nowi osadnicy. Ale biali ludzie nie przywlekli tylko chorób, bo także nową religię, którą próbowali narzucić rdzennym mieszkańcom Ameryki Północnej. Co się stało z wiarą zamykanych w rezerwatach i chrystianizowanych Indian? Wymieszanie plemion stało się podstawą do powstania religi panindiańskiej. I tak teraz czerwonoskórzy mają jednego boga, Manitu, przenikającego przyrodę całego świata oraz pejotl – rośliny narkotyk, którego niegdyś używali Apacze jako środka na złagodzenie uczucia głodu. Dziś jest to indiański sakrament.
My jednak spróbujemy odtworzyć wszystkie elementy, który spleicione w jedną całość doprowadziły do stworzenia jednorodnej indiańskiej religii. Idea Panindianizmu z pewnością jest szczytna, ma na celu połączenie coraz bardziej asymilujących się plemion, lecz trzeba zadbać, by ta unifikacja religi nie doprowadziła do zatracenia i zapomnienia wyjątkowych rytuałów i tradycji poszczególnych wspólnot. Dlatego postaram się wydobyć z ukrycia najciekawsze aspekty kultury czerwonoskórych sprzed wieków, historie, które miały miejsce przez przybyciem białych ludzi i przed próbą przymuszenia Indian do zmiany sposobu życia, by ostatecznie przedstawić je tutaj w serii artykułów. Do tego jednak potrzebna mi pomoc czytelników, a mianowicie – odrzucenie stereotypu Typowego Indianina.

Magdalena Majchrzak

About the author
Magda Majchrzak
Studentka prawa, za najważniejsze prawa uznająca zdrowy optymizm i zdrowy rozsądek. Między kodeksami lubiąca przemycić literaturę piękną oraz książki o tematyce historycznej. Dużo podróży, dużo historii, dobrej kuchni, muzyki i wszelakiej aktywności. Ale przede wszystkim tworzenie własnych tekstów, gdzie jest dopiero na etapie raczkowania. Szuflada pozwala rozwinąć jej skrzydła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *