Szkaplerz Najświętszej Maryi Panny

1Objawienia Maryjne od początku sprawiały poważny kłopot. Ateistom i antyklerykałom trudno było je krytykować zważywszy na niewątpliwy fakt, że ci którym objawiała się Maryja, nie tylko nie ciągnęli z faktu rozgłoszenia tego żadnych korzyści, ale przeciwnie, bo często narażali się na grube nieprzyjemności. Co najwyżej mogli więc wizjonerów ogłosić chorymi na umyśle. Z kolei Watykan znajdował się w bardzo niezręcznym położeniu, gdyż musiał bardzo dokładnie zbadać każdy przypadek, by nie narazić się na śmieszność i z tego powodu czyniono mu zarzuty o jakieś bliżej niesprecyzowane próby „narzucenia swego osądu, co jest prawdą, co nie” (Erich von Daniken „Objawienia”). Święty Szymon Stock, pobożny karmelitanin, miał to szczęście, że żył w czasach w których ludziom relatywnie łatwo było przyjąć objawione mu wytyczne dotyczące szkaplerza. Jak głosi podanie, otrzymał ten cudowny przedmiot z rąk samej Matki Boskiej, gdy objawiła mu się na Górze Karmel.

Młode pokolenie Polaków rzadko kiedy wie, co to szkaplerz, a jeszcze rzadziej – jakie miał on znaczenie w przeszłych wiekach. Nie chodzi tu oczywiście o szkaplerz „prawdziwy”, to znaczy płócienny, zakładany przez zakonników jak rodzaj ornatu, na pierś i plecy. Książka wydana przez oficynę PROMIC opowiada o jego pomniejszonej wersji, robionej na wzór szkaplerza otrzymanego przez św. Szymona z góry Karmel podczas Objawienia Maryjnego w 1251 roku. Przeznaczona jest ona dla ludzi świeckiuch – nosili ją przy sobie nawet królowie, na przykład św. Ludwik, król Francji czy angielski Edward II. Wtedy jeszcze ten szkaplerz przypominał zakonny wzór, był jedynie pomniejszony. Dłuższy czas ludzie pobożni, a prowadzący życie świeckie, nosili go w tej właśnie formie pod ubraniem. W obecnych czasach zwyczaj ten zanikł, a mianem szkaplerza określa się błędnie metalowe odwzorowanie rycerskiego ryngrafu, noszonego onegdaj przez polskie wojska, głównie husarię i ówczesnych towarzyszy pancernych. Owszem, najczęściej kuty był na nim wizerunek Matki Boskiej, zawsze bardzo ważnej dla Polski, ale nie był to szkaplerz.

Cienka książeczka wydana przez PROMIC zawiera nie tylko historię objawienia na Górze Karmel, ale również opis obrzędów związanych ze szkaplerzem i krótki rys historyczny, związany z wiarą w jego cudowną moc. Nie była to wyłącznie, jak teraz usiłuje się to przedstawiać, „wiara dla maluczkich”, ani też cyniczne oszustwo duchowieństwa, mające na celu łatwy zarobek. Obecnie taki punkt widzenia na wszelkie średniowieczne świętości jest bardzo modny i z przykrością trzeba stwierdzić, że ludzie znacznie chętniej wierzą w we wszystko, co przedstawia katolickich duszpasterzy w złym świetle niż w to, jakie rzeczywiste zasługi ma Kościół Katolicki. W skrajnych przypadkach prowadzi to nawet do kwitowania pogardliwym wzruszeniem ramion informacji, że jacyś katoliccy księża zostali zamordowani bestialsko w Sudanie czy RPA, gdzie porowadzili szpital bądź sierociniec. Nie negując błędów i rzeczywistych grzechów hierarchów kościelnych warto pamiętać, że tak jak nawołuje się do osądzania konkretnych ludzi, nie całego narodu – jak w przypadku ludobójstwa na Wołyniu czy wydarzeń w Jedwabnem – tak samo powinno się oceniać konkretnych papieży, kardynałów czy księży, nie całe duchowieństwo czy tym bardziej całą kościelną społeczność. Podobnie ma się sprawa z relikwiami – przypadki fałszowania tychże w celach zarobkowych nie są żadnym dowodem na nieistnienie prawdziwych.

Jasną jest rzeczą, że działanie szkaplerza to coś znacznie mniej uchwytnego niż spektakularne przypadki uzdrowień w Lourdes czy innych świętych miejscach, nader często zresztą uważane za wynik „pomyłki lekarzy” czy nawet świadomego oszustwa. Skoro ludzie skłonni są negować to, co widzą na własne oczy, jak mieliby wierzyć w to, czego nie widzą? To co się dzieje z człowiekiem po śmierci, jest przecież nie do udowodnienia. Jaki rzeczowy dowód można przedstawić na to, że pan X czyt pani Y dzięki mocy szkaplerza uniknęli wiecznego potępienia? Dlatego właśnie książeczka „Szkaplerz Najświętszej Maryi Panny” przeznaczona jest dla osób wierzących, celem poszerzenia ich wiedzy religijnej. Jest wydana równie ładnie i starannie, jak wszystkie ksiązki wydawnictwa PROMIC – z dopracowaną stylistycznie okładką i na świetnym papierze. Na pewno każdy wielbiciel chrześcijańskiej literatury z zadowoleniem postawi ją na swojej półce.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Tytuł: „Szkaplerz Najświętszej Maryi Panny”

Autor: anonimowy mnich benedyktyński

Język oryginału: francuski

Przekład: Lilla Danilecka

Okładka: miękka

Ilość stron: 108

Wydawnictwo: PROMIC

 

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *