Na okładce najnowszej książki poetyckiej Piotra Barańskiego, „Rymu”, czytamy, że poeta odcina się od swojej wczesnej twórczości i uważa dopiero poprzedni tom („Komunikacje”, 2017) za poezję całkowicie zgodną ze swoją wizją i poglądami. Choć też zastrzega, że jeden z utworów mu się nie podoba. Taka uwaga wyraźnie pokazuje, jak dużą wagę poeta przykłada do swojego pisania. Barański nieustannie poszukuje dróg rozwoju, szlifuje warsztat, analizuje swoje dotychczasowe dokonania. Godne podziwu.
Znam wszystkie książki tego autora i przyznam, że każda kolejna budziła coraz większy entuzjazm. Uważam, że cała poetycka droga Barańskiego to nieustanne poszukiwania. Choć można już mówić o pewnych stałych w tej poezji, to jednak nie jest ona jeszcze tym, do czego poeta zmierzał. Być może to właśnie „Rym” przyniesie krystalizację jego pisarstwa.
Od pierwszych wierszy już widać, że autor najlepiej czuje się w krótkich formach i to pozostaje niezmienne w jego twórczości. I bardzo dobrze, bo Barański jest świetny w formułowaniu złożonych kwestii zaledwie kilkoma frazami. Nie zmienił się też punkt obserwacyjny podmiotu lirycznego, nadal są to dwa plany widzenia – bliższy (intymne spotkania z pojedynczym człowiekiem i jego refleksjami) i dalszy (kwestie o uniwersalnym charakterze).
Zakupy
Dopóki w kasach sklepowych
się drukuje, papier stamtąd wykazuje
rozmaity skład
Kolejną stałą jest ostrość i głębia spojrzenia podmiotu. „Ja” liryczne zachwyca przenikliwością, inteligencją i subtelnym humorem. Dostrzega rzeczy, o których nigdy byśmy nawet nie pomyśleli, zwraca uwagę na szczegóły mogące zmienić nasz stosunek do danej sprawy. Z filozoficznym zacięciem podchodzi do opisywanych kwestii. Jest wyczulony na szeroko rozumianą logikę i jej przejawy lub brak uwypukla w swoich refleksjach. Zauważa też brak ścisłości systemu językowego, obnaża jego niedoskonałości, ale jest też świadom nieograniczonych możliwości polszczyzny.
a b c d
litery użyte nie dla słowa traktuje się
przeważnie na dwa sposoby
albo w celach porządkowych czyli
poddaje się obróbce cyfrowej
albo robi się na nich testy
„Rym” to interesujące dwadzieścia dziewięć spotkań z wyjątkowym podmiotem. Podobnie jak we wcześniejszych publikacjach, tu także dzięki niemu zwracamy uwagę na tak bliską nam rzeczywistość, to, czego na co dzień jednak nie zauważamy. Zaskakuje nas swoją spostrzegawczością, sprawia przyjemność błyskotliwym humorem, który jest jednym z najważniejszych komponentów budujących bliską relację podmiot – utwór.
Uniformy
Dress code niejako. Po strojeniu dźwięki
nadają się do pracy
na akord.
Na „Rym” składają się wiersze-myśli. Podmiot liryczny zaskakuje nas z każdą kolejną stroną. Pochyla się nad drobiazgami dnia codziennego, jak np. miejsca w pociągu, lokalizacje na mapach czy szkolna kreda. Można pomyśleć, że to banał w poezji, a jednak Barański pokazuje, ile kryje się za takimi przedmiotami, jak nielogiczne bywa życie i w jak metaforycznej przestrzeni na co dzień się poruszamy. Bo właściwie wszystko, o czym pisze autor, przedstawione jest przez niego w poetyckim świetle. Prowokuje czytelnika, bawi, porusza – sprawia ogromną satysfakcję.
Kinga Młynarska