Remigiusz Grzela – Złodzieje koni

Remigiusz GRZELA Złodzieje koni_okladkaNiepokojąco czyta się Złodziei koni Remigiusza Grzeli. To trudna opowieść, na którą składają się historie trzech nieszczęśliwych mężczyzn: Stanisława, jego syna Jerzego (odrzuconego przez Stanisława) oraz Kamila (syna Jerzego). Wszyscy notorycznie się boją, cierpią, płaczą i właściwie nie radzą sobie z życiem.

Stanisław przylatuje z Ameryki po to, aby udzielić wywiadu dla polskiej telewizji. Jest partyzantem, który mimo zakończenia wojny wciąż zabijał wrogów. Dla części opinii publicznej to bohater, dla większości morderca, który po wyjściu z lasu po prostu uciekł z kraju. Stanisław zostawił ciężarną Nikę i ożenił się z Łondą, która po śmierci okazała się fetyszystką. Nika rodzi Jerzego, oddaje go na wychowanie swojej siostrze, Barbarze, sama zaś zostaje osadzona w więzieniu na Rakowieckiej. Po ośmiu latach wychodzi z więzienia i zabiera Jurka, a jej siostra popełnia samobójstwo. Wszystko to gromadzi w sobie Jurek, niespełniony aktor, nieudany mąż i jeszcze gorszy ojciec, który latami tworzy przepaść między sobą i synem.

Kamil jest nieszczęśliwy. Przez całe życie próbuje zrozumieć swojego ojca. Mimo że go nienawidzi, darzy go również wielką miłością. Trudne to wszystko, ale pięknie napisane. Remigiusz Grzela tworzy opowieść niełatwą, ale jak na dobrego narratora przystało – czytelną. Choć mnóstwo jest wtrąceń i dygresji, wszystko – mimo niełatwych historii – staje się jasne. Mężczyźni potrzebują wsparcia. Każdy z nich swoje niezbyt udane życie oddaje w opiekę ukochanej kobiecie. Może brzmi to trywialnie, ale tak właśnie jest. Stanisław kocha Łondę (nie wiadomo, czy kochał Nikę – matkę Jurka, na pewno jakaś silna więź ich łączyła). Jerzy nie istniałby bez Ewy, która trwa przy nim, mimo jego fobii i bezsilnej wrogości do ich syna. Kamil uwielbia Kingę (choć czasem ma wyrzuty, że w restauracjach to częściej ona płaci. Bo jak przystało na męskiego bohatera Złodziei koni, Kamil nie ma stałej pracy).

Jest jeszcze jedna kwestia. Remigiusz Grzela poprzez skomplikowane opowiadania trzech narratorów: Stanisława, Jurka i Kamila pisze o miłości. O miłości trudnej, pełnej przeszkód. Miłości niespełnionej. Miłości brutalnej. O jej braku lub nasyceniu. Pisarz wręcz szarżuje pięknymi opisami aktów miłosnych. (Kamil ze swoją dziewczyną leci na weekend do Paryża. Ma tam „pożyczone” mieszkanie. Kiedy bohater zaczyna kochać się z Kingą, okazuje się, że są obserwowani przez sąsiadkę. Mało tego – ta prosi ich, żeby powtórzyli dla niej sceny, później dziękuje, że mogła w tym uczestniczyć). Kamil i Kinga zatracają się w miłości. I doprawdy, dawno nie czytałam tak sugestywnych, dobrych scen erotycznych, w dobrej powieści.

Złodzieje koni to książka również o śmierci. Kamil, w związku z dorywczą pracą przy filmie, uczestniczy w życiu bezdomnych, z niektórymi się zaprzyjaźnia. To jeden z nich – Belmondo – snuje niestworzone historie swojego życia, m.in. tę o złodziejach koni. Belmondo umiera, a Kamil postanawia spisać jego opowieści. Ma to być hołd dla tego, który naprawdę kochał życie. W międzyczasie do ojca Kamila przylatuje Martha (nieznana siostra z Ameryki, córka Stanisława i Łondy). Kobieta przez całe życie marzyła o spotkaniu ze swoim przyrodnim bratem. Wszyscy spotykają się na rodzinnym obiedzie przygotowanym przez Ewę…

 Ula Orlińska-Frymus

Autor: Remigiusz Grzela

Tytuł: Złodzieje koni

Wydawnictwo: Studio Emka

Miejsce: Warszawa

Rok: 2014

Liczba stron: 304

About the author
Ula Orlińska-Frymus
doktorantka US, ukonczyła szkołę dla emigrantów w Izraelu oraz podyplomowe studium nauki o Holokauście na UW, autorka reportaży z Izraela i Japonii, zakochana w Harukim Murakamim, sushi i komiksach Rutu Modan. A przede wszystkim - mama Franka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *