Recenzja powieści graficznej „Czarne nenufary”: Cassegrain, Duval, Bussi

Opowieść ta mogłaby mieć początek na pewnej wystawie u Nadara, jednego z bardziej znanych wówczas fotografów, na której wschodzący młodzi artyści wystawili po raz pierwszy swoje prekursorskie, pulsujące światłem płótna. Wśród nich znalazł się Claude Monet z obrazem zatytułowanym: „Impresja, Wschód słońca”. Widzowie byli oburzeni, a krytyk sztuki Louis Leroy pogardliwie ochrzcił młodych malarzy „impresjonistami”. Tymczasem Berthe Morisot, francuska malarka, oczarowana „Regatami w Argenteuil”, nazwała Moneta „malarzem wód”. Płótna te zapowiadają ekspresjonizm abstrakcyjny spod znaku Jacksona Pollocka. Nawet Wassily Kandinsky przyznał się do długich kontemplacji nad Monetowskimi stogami siana.

Dziś Monet jest uważany obok Pissarra czy Renoira za jednego z głównych przedstawicieli nurtu, który zrewolucjonizował malarstwo XIX wieku. Artystyczny Paryż był wtedy zdominowany przez obrazy o nienaturalnej neoklasycznej melodramatyczności, a tematyka oscylowała wokół literatury, mitologii i historii. Impresjoniści, odsuwali uważaną za fundament sztuki wyobraźnię na dalszy plan, woleli koncentrować się na wnikliwej obserwacji natury. Zabierali drewniane sztalugi, farby i szli w plener. Ich pędzle świetlistymi plamami czystego koloru przedstawiały zwykłych ludzi, odpoczywających na piknikach, pływających łódkami lub przechadzających się po parkach. Nie wygładzali śladów pędzla, lecz uwydatniali jego żywe i zdecydowane pociągnięcia, aby oddać dynamizm natury. Monet malował Sekwanę w Argenteuil, dymiące lokomotywy na dworcu Saint -Lazare, plażę w Pourville i katedrę w Rouen. Potem przeprowadził się do Giverny, niewielkiego miasteczka niedaleko Paryża, gdzie kupił dom i założył słynne ogrody, które stały się niewyczerpanym źródłem inspiracji dla niezliczonych obrazów przedstawiających nenufary. Te nenufary do dziś są widowiskową metaforą przymierza człowieka z naturą.

Komiks „Czarne nenufary” Didiera Cassegraina i Freda Duvala jest adaptacją powieści Michela Bussiego pod tym samym tytułem. Wątki związane z malarstwem impresjonistycznym wraz z promieniami światła przenikają przez liście drzew, kryją się w labiryncie wąskich alejek, pną się nad nimi po pergolach. Nad stawem z wodnymi liliami unosi się mgiełka tajemnicy. Odbija się różowymi i zielonymi odblaskami w nieruchomej tafli wody i zwiastuje morderstwo. Już na okładce witają nas nenufary i mężczyzna z dziurą w głowie. Jak każde małe miasteczko, Giverny ma oczywiście swoje tajemnice, a jego mieszkańcy wiedzą o sobie wszystko lub prawie wszystko.

Pierwszy kadr pozwala nam zanurzyć się w błękicie i szarości wczesnego wieczoru, warkocze płaczących wierzb opadają nad wodą, a w oddali widzimy zielony japoński mostek. Wkrótce poznajemy trzy kobiety żyjące w miasteczku, a zaraz potem dwóch śledczych prowadzących dochodzenie i całą galerię postaci, z których każda odzwierciedlać może inną barwę na palecie malarza. Już wiemy, że zapowiada się oniryczna kryminalna historia z karafką mroku w jednej ręce i flakonikiem miłości w drugiej. Kryminalne historie są zazwyczaj łatwe do przewidzenia, bazują najczęściej na określonym patencie i prawie zawsze wiem, jakie będzie zakończenie. Nie przepadam za nadmiernym supłaniem fabuły i dużą liczbą postaci, a to, jak ten komiks wybrzmiewa w sensie literackim, jest dla mnie sprawą drugorzędną.

Na szczęście sztuka w tej kompozycji zajmuje centralne miejsce. Chętnie więc poszukam schronienia w wielkim, malowniczym młynie nad strumieniem. Przyjemny chłód w cieniu starych ścian daje trochę wytchnienia przed palącym słońcem południa. Dla impresjonistów cienie nigdy nie były ciemne. Tak samo jest w rysunkach Cassegraina. Cienie zostały ubarwione otaczającymi je kolorami. Z nich wyłoniły się kształty. Ze światła, z kontrastów i sąsiadujących z nimi barw. Płótna impresjonistów powstawały wyłącznie przy użyciu barw podstawowych i uzupełniających. Czernie, brązy i ugry były eliminowane z palety. Zainspirowany technikami i doborem kolorów Moneta, Cassegrain dodał wiele od siebie. Z pietyzmem zmiksował kolory, kredką podkreślił osobowość, a szczegóły postaci zaznaczył tuszem. Tchnął życie w otwarte pola, ogrody, kawiarnie na świeżym powietrzu i skrzypiące stare domy. Każdy panel jest tak doskonale skomponowany, że może posłużyć za obraz na ścianie. Książka wygląda jak album powystawowy, żałuję tylko, że nie mogłem uczestniczyć w wernisażu. Płótna z pewnością pachniały olejem lnianym, wino miało zapach świeżych owoców i kwiatów, a panowie palili tytoń w oranżerii.

Na początku komiksu autorzy wspominają o bolączce, jaką jest „nadmierna turystyka”. Codziennie w mieście pojawiają się legiony turystów, którzy biegają po ogrodzie i robią sobie „selfie”. Ale jest to także miasto, które w pełni przyjęło obowiązek dbania o artystyczną legendę. Od rozkwitu lokalnych artystów po organizowanie konkursów plastycznych dla dzieci. Giverny, na jakie patrzymy w komiksie, to piękne miejsce, wypełnione nie tylko nenufarami i wodą, ale i architekturą. Narysowane sceny, osadzone w określonych lokacjach, są wyjęte żywcem z istniejących miejsc. Na przykład detektyw i Stephanie mają wspólną sekwencję w kuchni Moneta. Cały dom Moneta, różowy, z zielonymi okiennicami i obrośnięty bluszczem, stojący wśród ogrodu pełnego kwiatów i pnączy, ma w komiksie swoje miejsce. Można rysunki porównać z fotografiami prawdziwego domu na stronie Fundacji Claude’a Moneta.

Warto wybrać się na mały rekonesans po miasteczku i cieszyć brakiem celu tej podróży. Zaglądając pod każdy kamień i uwzględniając każdy drobiazg. Gdy już stwierdzimy, że opowieść chyli się ku końcowi i czas wracać, wróćmy do początku, aby zobaczyć to wszystko z nowej perspektywy. Kiedy już wiemy, kto to zrobił, jak i dlaczego, chcemy wrócić i ponownie przeczytać całość, aby zobaczyć wskazówki, które przegapiliśmy za pierwszym razem. Zachęcam więc do powrotu, przeczytajcie ten komiks po raz drugi, rozszyfrujcie sceny i zobaczcie, na ilu poziomach rozlewa się ta historia. To naprawdę piękne i niezwykle barwne kaskady.

Zwróćcie uwagę, jak Cassegrain operuje kątem padania światła na dany szczegół w kadrze. Jak Duval podgrzewa dialogi, a postacie unikają odpowiedzi i powietrze paruje od emocji. Widać to dokładnie w płomiennych, iskrzących od napięcia spotkaniach między detektywem a żoną głównego podejrzanego. Sprytnie rozegrana gra jest oparta na seksualnej pokusie i odnosimy wrażenie, że idziemy aleją pod nisko pochylonymi drzewami, gdzie rzadko dociera słońce. Każda rozmowa jest odwodzona, postacie są skrępowane, jakby się dławiły każdym wypowiadanym zdaniem. Przez cały czas jest w tych rozmowach coś tłumionego, co nie chce się ujawnić, aż do momentu, kiedy wybucha. Jakby chciało nagle wypłynąć na powierzchnię stawu. Czarna lilia albo kolejne ciało. Koniecznie polecam to sprawdzić.

Piotr Burzyński

About the author
Piotr Burzyński
Piotr Burzyński Urodzony w Bielsku-Białej. Ukończył Liceum Plastyczne w Jarosławiu i Wydział Pedagogiczno-Artystyczny Uniwersytetu Rzeszowskiego na specjalizacji grafika/linoryt. Rysuje komiksy, grafiki, ilustracje. Inspiracji szuka w czeskiej literaturze, w szalonej kresce Moebiusa i w czerwonych oczach węża Nidhogg'a, w kinie lat 90-tych, w nocach na ziemi Jima Jarmusch'a, w "Silent Treatment" The Roots i w tej ciemnej przestrzeni pomiędzy gwiazdami. Fb: SwietlikBurzynskiArt

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *