PATRONAT SZUFLADY: Jenna Blum „Portret rodzinny”

W powieści „Portret rodzinny” Jenna Blum podejmuje tematykę trudnych rozliczeń z Holokaustem. Tyle że dotyczą one nie tylko pierwszego pokolenia, którego zagłada dotknęła bezpośrednio, ale także drugiego, co prawda nie mającego wpływu na wydarzenia z tamtego okresu, ale silnie przez nie naznaczonego. Autorka przy pisaniu książki wykorzystała wiedzę zdobytą podczas pracy w Fundacji Shoah Stevena Spielberga, zajmującej się zbieraniem relacji ludzi, którzy przetrwali Holokaust.

Po pogrzebie Jacka jego żona Anna i jej córka Trudy zostają zostawione same sobie. Nikt nie przychodzi na tradycyjną stypę. W ten sposób mieszkańcy Minnesoty dają wyraz swojej niechęci do obcych. Anna wraz z córką przybyła tu zaraz po wojnie, gdy poślubiła amerykańskiego żołnierza. Ale mieszkańcy nigdy nie zaakceptowali Niemki i jej dziecka.
Trudy, profesor historii, nic nie wie o życiu swojej matki w czasie II wojny światowej. Anna chciała tylko jednego: zapomnieć o tym, co było i rozpocząć nowe życie. Nigdy nie wracała do tamtych wydarzeń. Ale Trudy znalazła jedyną pamiątkę, jaką matka zachowała z ojczyzny – zdjęcie przedstawiające je obie w towarzystwie mężczyzny ubranego w mundur oficera SS. Trudy jest przekonana, że to jej biologiczny ojciec. Po latach, angażując się w nowy projekt dotyczący wspomnień ofiar Holokaustu, poznaje skrywaną przez matkę prawdę o jej wojennych doświadczeniach.

Historia toczy się w dwóch planach czasowych. Pierwszy – to lata dziewięćdziesiąte XX wieku w Ameryce, drugi – Weimar, niemieckie miasteczko, nieopodal którego w czasach II wojny światowej znajdował się obóz koncentracyjny Buchenwald. Anna jest młodą dziewczyną, którą wychowuje surowy i zaangażowany w działania nazistów ojciec. Dziewczyna nie ma wielkich aspiracji i nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, co hitlerowcy robią tuż pod jej nosem.

Sama Anna nigdy nie zastanawiała się nawet nad swoimi aspiracjami, nie myślała o pójściu na studia – bo i po co? Żadna z jej rówieśniczek nigdy nawet nie brała pod uwagę takiej alternatywy. Kinder, Kirche, Küche: dzieci, kościół, kuchnia; na te trzy rzeczy liczyły wszystkie niemieckie dziewczęta; i pod kątem właśnie tych trzech rzeczy wychowywano Annę. Nie ona miała decydować o swojej przyszłości (s. 47-48).

Wskutek własnych, trzeba przyznać, że nie do końca świadomie podejmowanych, wyborów, bo wszak Anna niewiele jeszcze wie o świecie, zostaje sama z nieślubnym dzieckiem. Przedziwna relacja z Obersturmführerem jest dobrze napisana, znalazło się w niej miejsce na obsesję, wstręt, erotyczną fascynację, zrozumienie, poczucie winy, wstyd, a wreszcie miłość do córki i chęć przetrwania wojny za wszelką cenę.

Dziewczyna nie tyle dostarcza pieczywo, ratując więźniów, ile próbuje się przekonać, że jest kimś więcej niż jedynie dziwką, zachcianką, zabawką; dostawy pozwalają jej zachować więź z przeszłością, kiedy to – mimo że wcale nie była usłana różami – przynajmniej czuła się człowiekiem (s. 249).

Część historyczna „Portretu rodzinnego” jest ciekawsza, ponieważ Anna jest postacią zdecydowanie bardziej rozbudowaną psychologicznie niż Trudy. Zresztą jest to tak naprawdę opowieść o przeszłości i o tym, jak wpływa ona nawet na tych, którzy nie do końca pamiętają, co się wydarzyło. Jednak nawet niejasne wspomnienia i własne domysły mogą stać się brzemieniem nie do uniesienia.
Dobrze, że Jenna Blum starała się pokazać, iż nie wszyscy Niemcy w czasie wojny byli zagorzałymi nazistami. Niektórzy popełniali okropne czyny nie z powodu tego, że wierzyli w Hitlera, ale po prostu chcieli przetrwać. Po latach usprawiedliwiają się tym, że wtedy była wojna, więc nikt, kto jej nie przeżył, nie powinien osądzać tych, którzy przetrwali. Szkoda, że autorka nie zrezygnowała także ze stereotypów w przedstawianiu Niemek, które są obsesyjnie wręcz przywiązane do porządku i wszystko muszą mieć poukładane. Także i w tym przypadku przydałoby się więcej szarości.

„Portret rodzinny” Jenny Blum to książka o tym, jak mocno trauma wojenna wpływa na osobowość człowieka. Anna odcięła się od przeszłości, chowając się za murem milczenia i tym samym uniemożliwiając Trudy nawiązanie z matką prawdziwej, mocnej więzi. A córka przez całe swoje życie próbuje się z tym problemem uporać i odkryć prawdę, której matka nie chce jej wyjawić. W książkach dotyczących mrocznych czasów Holokaustu nie ma łatwych odpowiedzi i prostego odkupienia. Nie inaczej jest w „Portrecie rodzinnym”. Otwarte zakończenie wskazuje, że bohaterowie mają jednak szansę na wybaczenie samym sobie.

Barbara Augustyn

Autor: Jenna Blum
Tytuł: „Portret rodzinny”
Tytuł oryginalny: „Those Who Save Us”
Tłumaczenie: Monika Pianowska
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Liczba stron: 552
Data wydania: 2018

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *