Odyseja Umysłu – współpraca czy rywalizacja?

Jestem przeciwniczką wszelkiego rodzaju rywalizacji, zwłaszcza wśród dzieci, w tym ocen w szkole (które nie tylko stanowią nieefektywny i szkodliwy dla motywacji system nagród i kar, ale też nieuchronnie prowadzą do porównywania się z innymi, a więc: rywalizowania) i wszelakich konkursów, z telewizyjnymi talent show i konkursami piękności oczywiście na czele. Jest jednak jeden konkurs, na który patrzę nieco przychylniejszym okiem – Odyseja Umysłu.

To program edukacyjny, realizowany od 40 lat (w Polsce od 1989 roku) w formie międzynarodowego konkursu, który – nieco paradoksalnie – ma uczyć współpracy, a nie rywalizacji. Na polskiej stronie przedsięwzięcia (odyseja.org) czytamy:

„Świat zmienia się coraz szybciej… Nowej wiedzy przybywa bez przerwy. Nie da się już wszystkiego nauczyć na pamięć – zaś to, co jeszcze niedawno wydawało się pewne, już wkrótce może okazać się nieaktualne. Postęp naukowo-techniczny ma niespotykane dotąd tempo, a społeczeństwo jutra będzie inne niż współczesne. Dlatego nie da się do końca przewidzieć problemów, jakie niebawem będą musieli rozwiązywać ci, którzy obecnie chodzą do szkoły…

Jak dzisiejsi uczniowie poradzą sobie za kilka-kilkanaście lat? Wiele zależy od tego, jak teraz wygląda ich edukacja!
Jeśli młodzi ludzie przekonają się, że osobisty sukces fajniej i prościej osiągnąć w grupie – będą chcieli i umieli współdziałać z innymi. Jeśli zrozumieją, że jedno zadanie można rozwiązać na różne sposoby – uświadomią sobie, że każdy problem to wyzwanie, a nie przeszkoda. Jeśli nauczą się robić praktyczny użytek z własnej wyobraźni – będzie im łatwiej pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją i korzystać z technologii, które dopiero zostaną wynalezione.

Praca zespołowa, rozwiązywanie problemów i kreatywne myślenie to kompetencje kluczowe w XXI wieku… i umiejętności, które można rozwinąć”.

W konkursie tym biorą udział drużyny złożone z 5-7 osób w czterech kategoriach wiekowych (pierwsza kategoria obejmuje uczniów szkół podstawowych, ostatnia – studentów). Muszą oni rozwiązać tzw. problem długoterminowy, czyli zmierzyć się z jednym z pięciu zaproponowanych przez organizatorów zadań. Do wyboru mają problemy mechaniczne, klasyczne, konstrukcyjne, teatralne i techniczno-teatralne. Jedni budują więc pojazdy albo inne urządzenia mechaniczne, inni przygotowują przedstawienia teatralne, jeszcze inni tworzą z drzewa balsa i kleju lekkie konstrukcje, które mają wytrzymać jak największe obciążenia.

Wszyscy robią to właściwie sami – owszem, pod okiem i ze wsparciem trenerów, ale samodzielnie. Celem trenerów nie jest bowiem podsuwanie rozwiązań, lecz rozbudzanie kreatywności dzieci i młodzieży. Na przykład przedstawienia teatralne są przygotowywane przez młodych uczestników od A do Z – od pomysłu poprzez scenariusz, reżyserię i scenografię po kostiumy – a później oczywiście tylko przez nich odgrywane podczas ośmiominutowej prezentacji najpierw na Eliminacjach Regionalnych, a później – ewentualnie – na dalszych etapach konkursu. Oprócz tego każdy zespół musi się zmierzyć z tzw. Problemem Spontanicznym – „niepowtarzalnym zadaniem-niespodzianką, którego treści nie zna do ostatniej chwili, a rozwiązanie tworzy w zaledwie kilka minut”. Również te zadania dzielą się na kilka typów – manualne, słowno-manualne i słowne – ale żadna grupa nie ma możliwości wyboru. „Spontany”, bo tak mówią o nich uczestnicy, trzeba rozwiązać, czyli na przykład zbudować mniej lub bardziej skomplikowaną konstrukcję w kilka chwil, bez żadnego przygotowania (poza wielomiesięcznym treningiem w szybkim wykonywaniu innych zaskakujących zadań).

grupa

Organizatorzy zapewniają, że udział w konkursie zapewnia liczne korzyści:

„Uczestnicy Odysei Umysłu w oparciu o własne działanie i doświadczenia kształtują kompetencje intelektualne, akademickie, społeczne i liderskie – bardzo pożądane w nauce szkolnej, rozwoju zainteresowań i przyszłej pracy zawodowej.

Rozwiązując złożone zadania konkursowe – młodzi ludzie uczą się krytycznie analizować informacje celem identyfikacji faktycznych ograniczeń i sedna problemu. Realizując interdyscyplinarne projekty – muszą zdobywać i łączyć wiedzę z różnych dziedzin, a przede wszystkim stosować ją w praktyce.

Działając w grupie osób o wspólnym celu, a różnych osobowościach – Odyseusze uczą się szacunku i zaufania do ludzi o odmiennych poglądach i temperamentach. Widząc, że drużyna osiąga więcej, kiedy wykorzysta talenty oraz zainteresowania wszystkich uczestników – doceniają pracę zespołową i chętniej współdziałają z innymi.
Pracując bez podpowiedzi i sugestii ze strony dorosłych – dzieciaki czują się odpowiedzialne za swoje decyzje i dumne z własnych osiągnięć. Szukając nowatorskich pomysłów – uczą się eksperymentować i świadomie podejmować ryzyko; przekonują się, że błąd to nie porażka, a źródło wniosków na przyszłość.

Chcąc jak najlepiej wypaść na konkursie – uczestnicy pokonują lenistwo i ćwiczą konsekwencję, przełamują zahamowania i odkrywają swoje możliwości. Współzawodnicząc z innymi – uczą się dbać o szczegóły i nie poddawać przy niepowodzeniach, konstruktywnie kierować emocjami i grać fair.

Korzyści z udziału w programie są uniwersalne, bo Odyseusze rozwijają postawy i umiejętności na całe życie. Od dzieci utalentowanych po młodzież ze środowisk społecznie zagrożonych, od przedszkolaków po studentów: wszyscy stają się bardziej niezależni, przedsiębiorczy, otwarci i pewni siebie. Dlatego w Odysei Umysłu każdy jest Zwycięzcą!”
To wszystko prawda, jednak jest jedno „ale”. Hasło „każdy jest zwycięzcą” brzmi świetnie, ale jest prawdziwe tylko pod warunkiem, że uznamy za zwycięstwo korzyści dla rozwoju rozmaitych kompetencji czy sam fakt niewątpliwie dobrej zabawy zarówno podczas wielomiesięcznych przygotowań, jak i eliminacji regionalnych. Miło też, że każdy uczestnik pierwszego etapu konkursu dostaje medal z wygrawerowanym napisem o tej treści. Faktem jest jednak, że nie wszyscy przechodzą do kolejnych etapów. Część drużyn odpada od razu, kolejne – po drugim etapie, czyli Finale Ogólnopolskim. Tylko nieliczne przechodzą dalej: laureaci II stopnia, czyli grupy, które zajęły drugie lub trzecie miejsca w swoich kategoriach wiekowych i problemach, jadą na EuroFestiwal (który co roku odbywa się w innym europejskim mieście), a laureaci I stopnia, czyli, jak by nie patrzeć, prawdziwi zwycięzcy Odysei w Polsce – do Stanów Zjednoczonych na Finały Światowe.

W tym roku szkolnym w Odysei Umysłu wzięło udział 460 drużyn z 228 szkół i innych placówek oświatowych z całego kraju, tj. w sumie 3091 uczestników. Na Finały Światowe pojedzie 30 grup, czyli około 200 osób. Gdyby zapytać pozostałych, czyli prawie 3000 młodych ludzi, czy czują się zwycięzcami, niewiele byłoby odpowiedzi twierdzących (lub nie byłoby ich wcale). Natomiast ci, którzy przeszli dalej, jak najbardziej już na tym etapie czują się zwycięzcami, ale nie mogą spocząć na laurach, bo czeka ich jeszcze mnóstwo pracy – muszą opracować anglojęzyczne wersje swoich przedstawień, przygotować się do rozwiązywania „spontanów” po angielsku, a przede wszystkim: zebrać fundusze na wyjazd do Stanów. Ich zwycięstwo nierzadko przekształca się w sromotną porażkę, bo koszt tego zaszczytu jest ogromny i wielu (większości?) rodziców po prostu na to nie stać (same bilety w obie strony to ogromny wydatek, a trzeba jeszcze spędzić za oceanem ok. tygodnia, coś jeść i gdzieś spać).

Patronat nad polską edycją Odysei Umysłu sprawuje Minister Edukacji Narodowej, ale nie wspiera on w żaden sposób uczestników, którzy reprezentują nasz kraj w Finałach Światowych. Odyseusze szukają więc sponsorów, organizują zbiórki crowdfundingowe, pieką i sprzedają ciasteczka (sic!) i robią, co w ich mocy, by zebrać potrzebną kwotę. Nie zawsze się udaje. Szkoda, bo mógłby to być idealny program. Odyseja Umysłu byłaby doskonała, gdyby nie element rywalizacji – gdyby chodziło po prostu o rozwój talentów, kreatywności i samodzielności, uczenie współpracy i odpowiedzialności, gdyby nie było żadnych etapów i eliminacji. Wtedy nie tylko każdy byłby zwycięzcą, ale i nauka współdziałania byłaby znacznie efektywniejsza.

Niestety, jednak jest, jak jest, i dzieci uczą się współpracy, rywalizując. A jedyne, co może w tej sytuacji zrobić przeciwny rywalizacji rodzic, to przypominać swojemu zdolnemu Odyseuszowi, że w życiu nie zwycięstwo jest najważniejsze, rozpowszechniać, gdzie się da, link do zbiórki na wyjazd:

https://zrzutka.pl/srudf3

zwalczając przykrość i dyskomfort wynikający z faktu, że wszystkich takich linków rozpowszechnić nie może, więc sam bierze udział w tej, tak potępianej przez siebie, rywalizacji, a tym samym staje się hipokrytą, i zapewniać o miłości bez względu na osiągnięcia. Zosiu, kocham Cię i jestem z Ciebie dumna dokładnie tak samo jak przed tym konkursem. Kocham Cię tak samo jak w dniu, w którym się urodziłaś, i zawsze, bez względu na wszystko, będę Cię kochać. Nie musisz być zwycięzcą. Nikt nie musi być.

Anna Golus

About the author
Słuchaczka Filologicznych Studiów Doktoranckich UG. Temat doktoratu: wizerunek dzieci w programach reality TV. Publicystka i autorka kilku e-booków oraz wielu artykułów dotyczących głównie rodzicielstwa i przemocy wobec dzieci. Publikacje w czasopismach „Tygodnik Powszechny”, „Przekrój”, „W sieci”, „Dziecko”, „Bliza”, „Znak”, „Niebieska Linia” i „Gdańskie Zeszyty Kulturoznawcze” oraz serwisach internetowych madrzy-rodzice.pl, naszemaluchy.pl, englishstory.pl, foch.pl, wpolityce.pl i szuflada.net. Inicjatorka kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”. Autorka petycji w sprawie ochrony prywatności dzieci w programach telewizyjnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *