O recyklingu słów kilka – „Mitologia nordycka” Neila Gaimana

okładka mitologiaW życiu każdego poczytnego pisarza przychodzi moment, kiedy autor zaczyna odcinać kupony od swojej popularności. Dla Gaimana ten czas nadszedł właśnie teraz. Po wydaniu Drażliwych tematów i punktów zapalnych w 2015 roku, które też stanowiły utylizację motywów dobrze już znanych w jego twórczości, żeby nie powiedzieć – odgrzewane kotlety, Gaiman przypomina nam o swoim istnieniu Mitologią nordycką. I w szerszym kontekście trudno traktować tę pozycję jako cokolwiek więcej niż element marketingu ekranizacji Amerykańskich bogów, tak niewiele autor wnosi do tematu, który podejmuje. Gaiman zresztą nie kryje się z tym, że jego praca ma tutaj charakter sprawozdawczy, i z czystym sumieniem odsyła do źródeł. Doceńmy więc, że czołowy przepisywacz mitologii na kulturę popularną zechciał nam przypomnieć o Odynie i Lokim. I skreślajmy dni do telewizyjnej premiery Amerykańskich bogów, zapowiedzianej, nomen omen, na święto Beltane, 30 kwietnia.

Nie oznacza to, że Mitologia nordycka nie oferuje niczego ciekawego. Jest to pięknie wydana książka, wypuszczona przez Maga w kolejnej reedycji prac Gaimana, z ciekawie zaprojektowanymi okładkami, które świetnie się będą prezentować na każdej półce. Co do treści – ci, którzy znają mitologię nordycką, nie dowiedzą się niczego nowego. Ci, którzy nie mają pojęcia o skandynawskich mitach i dopiero zaczynają interesować się tematem, dostaną przewodnik po najbardziej popularnych opowieściach. Mitologia nordycka to nawet nie tyle kompendium, co właściwie streszczenie, bryk jakby wypuszczony z Grega na potrzeby młodzieży. W celu znalezienia dokładniejszych informacji można sięgnąć po Mity skandynawskie Rogera Lancelyna Greena, o których sam Gaiman wspomina we wstępie. Z miejsca też należy wytknąć Magowi lenistwo – zamiast sprawdzić, czy opracowanie Greena zostało wydane po polsku i pod jakim tytułem, przetłumaczyli tytuł samodzielnie jako „Mity ludów północy”. Powodzenia z szukaniem tej pozycji w bibliotekach. Aczkolwiek trzeba też przyznać, że Mitologia nordycka zawiera już mniej błędów edytorskich niż Drażliwe tematy.

Czy Mitologia nordycka to wyłącznie reprodukcja? Niestety tak. I dziwi to bardzo w wykonaniu scenarzysty Sandmana i autora Odda i Lodowych Olbrzymów, gdzie Gaiman udowodnił, że potrafi przepracować twórczo materiał mitologii nordyckiej. W tym przypadku jednak ograniczył się do krótkiego sprawozdania, co najwyżej dodając nieco humoru do starych opowieści. A w zasadzie nawet nie to – Gaiman jedynie przypomniał, jak nowoczesne było myślenie bohaterów mitów. Bogowie Asgardu rzucają sakrastycznymi uwagami, toczą w kółko te same kłótnie i traktują przemoc niemal jak element konwencji, część scenariusza, który muszą odegrać, chociaż sami wydają się znudzeni powtarzającymi się rzeziami (może z wyjątkiem Thora). Ponieważ wszystko to zawarte jest już w materiale źródłowym, Gaimanowi należy się jedynie pochwała za subtelne podkreślenie pewnych cech starych opowieści.

thor 1

Zdając sobie sprawę z tego, jak nadużywany jest ten termin we współczesnej krytyce literackiej, ośmielę się zauważyć, że Gaiman odsłonił przed nami postmodernistyczny charakter mitologii skandynawskiej w takiej formie, w jakiej została zapisana w Eddach. Używam tu określenia „postmodernistyczny” w znaczeniu, jakie nadał terminowi Brian McHale w odniesieniu do dominujących cech i właściwości współczesnej literatury. Badacz ten jest o tyle interesujący, iż stwierdza wprost w Powieści postmodernistycznej, że fantastyka jest dla postmodernizmu tym, czym dla modernizmu był kryminał – idealnym wcieleniem założeń i konwencji. Postmodernizm jest ontologiczny w tym znaczeniu, że skupia się na własnych procesach twórczych, konstrukcji powieści, świata społecznego, podmiotu. I przez to jest autotematyczny. Opowieść o stworzeniu, początkach świata, złotej erze – mit – i fantastyka jako gatunek, który z mitów wyrasta, są idealnie postmodernistycznymi formami. Najważniejszą cechą bogów Asgardu, wyraźnie widoczną u Gaimana, jest ich samoświadomość co do własnej kondycji jako postaci z legend. Thor, który wie, że bez względu na to, co się stało, winny jest Loki; Loki, który wie, że nie uniknie kary, ale nie przeszkadza mu to w popełnianiu wykroczeń; Odyn, który widzi i wie wszystko. Wiedzą, że stanowią część większej całości, wątek w opowieści, wiedzą, że to, co się o nich mówi, jest ważniejsze i prawdziwsze od tego, co się właściwie stało. I dlatego ludzie przeżyją Ragnarok – aby mogli narodzić się nowi bogowie, musi najpierw być ktoś, kto o nich opowie. Co więcej, czyny bogów cechuje tu pewna znajomość konwencji: przemoc zawsze prowadzi do eskalacji zniszczenia, Loki albo jest winien, albo zna najlepsze wyjście z sytuacji, Fenrir staje się wrogiem Asgardu, będąc samospełniającą się przepowiednią napędzaną paranoją Odyna, a Ragnarok musi nastać. Wydaje się niemal wyczekiwany, niczym interludium pomiędzy aktami sztuki, której treść zna się już zbyt dobrze. Wypowiedzi bogów nie zostawiają wątpliwości co do tego, że wiedzą oni, co ich czeka. Ten specyficzny fatalizm tłumaczyć można tylko obowiązującą w kosmologii mitów nordyckich cyklicznością: świat się kończy, aby mógł się zacząć. Jak wie każdy czytelnik polskiej fantastyki: wszystko już było. I będzie znowu. Tylko inaczej.

Mitologia nordycka to swoisty recykling kulturowy. Wstęp Gaimana wyjaśnia, jak autor zetknął się z mitami skandynawskimi za pośrednictwem starych komiksów Marvela i literatury fantastycznej, po to aby do nich wrócić jako spełniony pisarz fantasy i scenarzysta komiksów. W tym momencie splot mitologii nordyckiej i kultury popularnej wydaje się niemożliwy do rozwikłania: mity poznajemy przez literaturę fantasy, a literaturę fantasy przez mity. Wystarczy zastanowić się nad pytaniem, czy sama Mitologia nordycka nie jest częścią fenomenu popularności Lokiego i Thora we współczesnej kulturze medialnej? Gaiman wyznaje, że jako nastolatek inspirował się komiksami o Thorze Jacka Kirby’ego i Stana Lee, teraz zaś uczestniczy w ich transmedialnej narracji, stając się częścią większej całości, jednym z wielu wątków w opowieści o życiu Odyna, Lokiego i Thora we współczesnej kulturze.

loki_marvelnow_preview

Gdybym jednak miała wybierać, która wersja bogów Asgardu jest obecnie najciekawsza, wskazałbym Ewangelię według Lokiego Joan M. Harris (2015), gdyż w równej mierze stanowi ona streszczenie tych samych mitów, które opowiada Gaiman, jak i nowe spojrzenie na nie, opowieść skoncentrowaną na Lokim i jego zmaganiu się z własnym przeznaczeniem. Z konwencją, w której został zamknięty. Opowieść jest tym ciekawsza, że – snuta przez Lokiego – nie może rościć sobie prawa do bycia wiarygodną. Inną interesującą propozycją jest powrót do Marvela i jego Agent of Asgard, opowieści o odrodzonym Lokim walczącym z własną konwencją i tym, jak jego mit został opowiedziany, o Lokim, który próbuje opowiedzieć samego siebie: Wszechświat preferuje całe wzory, dawne cykle. Chciałby mnie w moim dawnym kształcie. Te dane – te opowieści – były dla mnie balastem. Zgniotłyby mnie z powrotem w to, czym już nie jestem. Niech więc przepadną. Popełniłem straszliwe zbrodnie, aby być Lokim – czyny, które mnie prześladują, rzeczy, które nie mogą zostać wybaczone – ale jestem Lokim. I co więcej – jestem też sobą [Agent of Asgard #001]. W tym przypadku Gaiman jest jedynie archiwistą, a mitologię nordycką ciekawiej opowiada sam Loki – za pośrednictwem innych autorów.

Tytuł: Mitologia nordycka

Autor: Neil Gaiman

Liczba stron: 240

Wydawca: Mag

About the author
Aldona Kobus
(ur. 1988) – absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, doktorka literaturoznawstwa. Autorka "Fandomu. Fanowskich modeli odbioru" (2018) i szeregu analiz poświęconych popkulturze. Prowadzi badania z zakresu kultury popularnej i fan studies. Entuzjastka, autorka i tłumaczka fanfiction.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *