NIEBO ZNIESIE WIELE

 

Wskrzesiciel z Wyspy Tyberyjskiej

Przez setki lat rzeka nanosiła muł, kamienie i wszelkiej maści materiał budulcowy, by następnie go omijać z gibkością węża, łatwością wodnych igraszek i porywów. Sam żywioł wzniósł ponad poziom swojego koryta wyspę: długą na dwieście siedemdziesiąt metrów a szeroką na sześćdziesiąt siedem. Jeszcze do 293 r. p.n.e. straszyła śmietniskiem, lecz od tego czasu nabrała zbawiennego znaczenia dla mieszkańców grodu wiecznych świateł. Temu skrawkowi zapomnianego lądu dopomogła bezlitośnie kosząca Italów dżuma. Zrozpaczeni Rzymianie wysłali do delfickiej wyroczni delegację, by ta zaradziła nieszczęściu. Gdy posłowie stanęli przed Pytią, bóg odpowiedział na ich modlitwy.

Zadrżała świątynia, drzewo laurowe i kołczan samego boga, a z trójnogu w głębi świątyni dobiegły słowa, które napełniły lękiem ich serca: – Tego, czego szukasz tutaj, Rzymianinie, powinieneś był szukać w bliższej okolicy. Szukaj więc teraz bliżej siebie. Nie jest wam potrzebny Apollon, aby ulżył waszym troskom, lecz syn Apollona. Idźcie więc z dobrą wróżbą i wezwijcie na pomoc mojego syna.

Poselstwo z zadżumionego miasta w pośpiechu opuściło Delfy, podniosło kotwicę i popłynęło w kierunku Epidauros, gdzie czczono boskiego lekarza. Gdy tylko okręt z zakrzywionym dziobem dobił do brzegu, posłowie udali się do świątyni Eskulapa, by błagać jego kapłanów o użyczenie im uzdrawiającej mocy boga. Nie było to łatwe zadanie. Starszyzna obawiała się, że Eskulap do nich już nie powróci. Niesłuszne były to lęki, gdyż podobno bóg może przebywać wszędzie, jednak miano się o tym przekonać z czasem. W noc przed ogłoszeniem decyzji kapłanów jednego z rzymskich posłów nawiedziła senna mara.

Wtedy zjawił ci się we śnie, Rzymianinie, i stanął u twego wezgłowia bóg-uzdrowiciel w takiej postaci, w jakiej zazwyczaj znajduje się w świątyniach: w lewej ręce trzymał wieśniaczą laskę, prawą gładził długą brodę i dobrotliwym głosem wyrzekł takie słowa: – Nie lękaj się! Opuszczę moją świątynię i przybędę. Spójrz tylko na tego węża, który owija swoje zwoje wokół laski i wpisz go sobie w pamięć, abyś mógł go rozpoznać!

Następnego dnia, gdy starszyzna Epidauros zgromadziła się w świątyni, z ołtarza zszedł ogromny wąż, przepełznął pośród zgromadzonych, ześliznął się po świątynnych stopniach i ruszył w stronę nadbrzeża. Tam wpełzł na statek potomków Eneasza. Był to tak wyraźny znak, że bóg pragnie ratować umierających Rzymian, że nikt z mieszkańców Epidauros nie śmiał sprzeciwiać się woli samego boga.

Posłowie w drodze do domu zatrzymywali się we wszystkich portach, by i one mogły doświadczyć zbawiennej łaski. Gdy w końcu statek dopłynął do kąsanego zarazą miasta, wąż sam wybrał miejsce, które miało zostać poświęcone boskiemu lekarzowi. I była to wyspa obmywana wodami Tybru. Tam wzniesiono dla przybyłego bóstwa wspaniałą świątynię. Zbudowano również krużganki dla chorych, którzy od 290 r.p.n.e. tłumnie gromadzili się przed uzdrawiającym obliczem syna Apolla. Tego samego roku dżuma wyniosła się z miasta.

Wąż miedziany i laska Eskulapa. Zwoje.

Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: „Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”. Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.

Powyższy cytat pochodzi z Księgi Liczb, której autorstwo, jak i całego Pięcioksięgu, przypisywane jest Mojżeszowi. Tekst datowany jest na około 950 rok p.n.e. Pierwszym tłumaczeniem hebrajskich zwojów Tory na grekę jest znana do dzisiaj Septuaginta. Powstawała pomiędzy dwieście pięćdziesiątym a sto pięćdziesiątym rokiem przed naszą erą. Jak stare są mity o Eskulapie? Pierwsze wzmianki o lekarzu, który przywracał zmarłych do życia, znajdują się w Iliadzie Homera. Prawdopodobny czas ułożenia poematu to VIII lub VII wiek p.n.e. Historie i mity przekazywane były przede wszystkim drogą ustną. Kto wie? Może Homer miał niewolnika wychowanego (zanim stracił wolność) w tradycji hebrajskiej?

Eskulap odkrył swoje zbawienne dla innych powołanie dzięki przygodzie z wężami. Przybliżę ją tutaj w kilku zdaniach.

Pewnego dnia młody Eskulap został zaatakowany przez jadowitego gada. Udało mu się jednak uniknąć ukąszenia i pozbawić napastnika życia. Wtedy z rosnących w pobliżu krzaków wypełzł inny wąż, który w pysku niósł pęk ziół. Kiedy podał je zabitemu wężowi, ten ożył. Stąd najprawdopodobniej również symbolem Eskulapa jest wąż owinięty wokół laski, a w przypadku pustynnej przygody narodu wybranego wąż miedziany zawieszony na drzewie. Izraelczycy, wyprowadzeni przez swojego przewodnika na pustynię, pośród suchych piachów prędko zapomnieli o obietnicy, jaką była własna ziemia. Zaczęli narzekać. Wtedy z załomów skalnych, gdzie rozbili obozowisko, wypełzły tysiące jadowitych gadów, które kąsały wszystkich, i wielu tych, którzy wcześniej skarżyli się na swój los, pomarło. Ci, którzy jeszcze pozostawali przy życiu, lecz nadal byli zagrożeni, zwrócili się do niebios o pomoc. I zostali wysłuchani. Wystarczyło spojrzenie na zwoje wiszące na drzewie, by zostać uzdrowionym. Ich przekleństwo stało się błogosławionym wybawieniem.

Apollo doświadcza utraty.

Czy biały kruk go okłamał? Wydaje się, że nie, lecz za swoje plotkarstwo już na zawsze miał nosić czarne pióra. Koronis naprawdę zdradziła ukochanego Apolla ze zwykłym śmiertelnikiem, tesalskim chłopcem. A przecież obiecała być wierną. Apollo w gniewie wypuścił strzałę i pozbawił dziewczynę możliwości popełnienia kolejnego odstępstwa. Gdy umierała, płakała nie tylko nad sobą, lecz nad synem Apolla, który nie zdążył jeszcze ujrzeć ziemskiego światła, a już odchodził do krainy cieni. Zrozpaczony bóg próbował przywrócić Koronis życie, lecz było to niemożliwe. Udało mu się jednak wyrwać Tanatosowi własnego syna. Dał mu na imię Eskulap i powierzył jego wychowanie cyklopowi Chironowi, który dobrze wypełnił swoje zadanie. Syn Apolla wyrósł w środowisku, które przede wszystkim nauczyło go odpowiedzialności za innych. Niesienie pomocy było głosem, za którym poszedł. Jego poświęcenie i odważne przeciwstawianie się cierpieniu i śmierci nie spodobały się jednak Zeusowi. Bóg bogów uznał to za bunt przeciwko ustalonemu porządkowi. Wystarczyła jedna błyskawica, by odebrać Eskulapowi prawo do leczenia ludzi. Boski lekarz, który teoretycznie był nieśmiertelny, zginął na miejscu. Jego zrozpaczony ojciec, nie mogąc walczyć z samym Zeusem, swój żal i złość skierował na bogu ducha winne cyklopy. Pół ludzie, pół konie galopem popędziły do Hadesu. Za taki występek nawet boga czeka kara. Apollo został skazany na rok niewoli u króla Feraj, Admeta. Król traktował Apolla z niezwykłym szacunkiem, tak że po roku służby wdzięczny niewolnik przyrzekł Admetowi nieśmiertelność (prawdopodobne, że do takiej obietnicy był bardziej skłonny po utracie własnego syna). Wypełnienie jej przysparzało jednak wielu trudności. Najpierw Apollo musiał upić Mojry, wtedy te zgodziły się nie przecinać nici życia Admeta pod warunkiem, że bóg podziemi nie będzie miał nic przeciwko temu szalonemu pomysłowi. Tanatos uległ namowom Parek i Apolla, lecz postawił warunek: życie za życie. Admet przeżyje tylko wtedy, gdy ktoś dobrowolnie za niego umrze. Kto zgodził się na tak heroiczny czyn? Ile jeszcze zniesie niebo? Dowiesz się, czytelniku, następnym razem.

Maria Peszt

Dwa pierwsze cytaty pochodzą z:
Metamorfoz Owidiusza,
Trzeci cytat pochodzi z Księgi Liczb, rozdział 21, wersety 4-9.

About the author
Maria Peszt
przede wszystkim mama małej czwórki (Martynki, Miry, Michałka i Maksa); absolwentka iberystyki na UJ i studentka Studium Literacko-Artystycznego UJ. Uwielbia góry, las i łąkę. W wolnym czasie pisze baśnie, wiersze i opowiadania, śpiewa, maluje i szuka natchnienia w spotkaniach z przyjaciółmi i w historiach wyczytanych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *