Był taki obraz w domu moich dziadków – sympatyczna, niewinna twarzyczka małej dziewczynki. Tylko trochę kiczowata. Nadęte po dziecinnemu policzki, słodkie usteczka i wielki kapelusz, spod którego wysuwa się jasna grzywka. To Ania. „Ania w kapeluszu” rodzimej autorki – Stefanii Brandt (ur.1911, zm.1980), absolwentki ASP, klasycznej malarki sztalugowej, graficzki, ilustratorki, która wystawiała swoje obrazy również za granicą.
Ania przeżywszy swoje najlepsze chwile, została zniesiona do garażu, by tam pomieszkiwać przez ostatnie dwa lata. A teraz stoi u mnie, w swojej malowanej na złoto ramie. Wynurza się z plam farby olejnej, wyraźnych dopiero z daleka. I ma na buzi nieoczywistą niebieską smugę. Wiem to od niedawna. Otóż Przyjaciółka Artystka przyglądała się obrazkowi, który znam od zawsze i zwróciła uwagę na pewien szczegół, sprawiając, że odtąd jest pierwszą rzeczą, jaką na nim widzę. „Użyłabyś tutaj niebieskiego?” – zapytała.
I chociaż ten błękit jest uzasadniony, jako cień na prawym policzku, niezbędny akcent, dla mnie, posługującej się raczej słowem, niż barwą, amatorki z zamiłowaniem do patrzenia, była zaskoczeniem.
Minęło wiele lat, odkąd Ania pozowała w kapeluszu. Lub może nie pozowała wcale. Dzieci pojawiają się na wielu pracach Stefanii Brandt. Próżno szukać informacji na temat tego, kim są.
W naszej rodzinie przybyło nowe pokolenie, a ta mała jest ciągle mała i niebieskimi oczyma będzie pewnie spoglądać na następne dni. Bo do garażu jej znów nie wyniosę. Choćbym miała dostrzegać wyłącznie pojedynczą, niebieską kreskę. Ciekawe, czy Ania dorosła. I czy nadal nosi za duże kapelusze…
Agata Grudkowska
Bardzo ciekawa historia,ten obraz wisi u mnie w domu,dostałem go od Cioci Stefy w 1980 roku
To jest ciekawe bo ciocią moją była też autorka tego obrazu. To była jedną z kilku sióstr mojego dziadka Wojciecha Brandta który został zamordowany przez gestapo w czasie okupacji i ślad po nim zaginął
Ciekawe, ja odziedziczyłem w prezencie jej sztalugę , którą używam ku memu wielkiemu szczęściu. Nie była moją ciocią, ale powinowactwo rodzinne ze strony mojej cioci męża 🤔
W 1980 roku Stefania zmarła, a ja się urodziłem…40 lat później zacząłem malować 😯 ostatnio malując na jej sztaludze , czekałem na pojawienie się jej ducha…nic z tego, ale i tak wiem, że się cieszy 😀
Jaka jest wartość tego obrazu > odp.
Ciekawe, ja odziedziczyłem w prezencie jej sztalugę , którą używam ku memu wielkiemu szczęściu. Nie była moją ciocią, ale powinowactwo rodzinne ze strony mojej cioci męża 🤔