Morze spokoju – Katja Millay

morze.spokoju.szuflada.net„Żyję w świecie pozbawionym magii i cudów” – mówi dziewczyna imieniem Nastya i okłamuje czytelnika już na pierwszej stronie książki. I nie dlatego, że dalej pojawiają się czarodzieje, anioły i skrzydlate smoki – ich tam nie znajdziecie. Jest za to ten jeden, trudny do zdefiniowania, składnik, potocznie nazywany magią. Przenosi nas do innego świata i obiecuje ekscytującą podróż w nieznane.

Nastya Kashnikov od ponad roku nie odezwała się do nikogo nawet jednym słowem i nie planuje tego zmieniać. Jedyne, o czym marzy, to aby przetrwać szkołę i odnaleźć chłopaka, który zniszczył jej wszystkie marzenia. Kiedy po raz pierwszy pojawia się w liceum Milli Creek, ma na sobie wulgarny strój i mocny makijaż. Woli, by inni uczniowie patrzyli na jej przykrótką spódnicę niż na blizny na ręce. Nie chce, by ktokolwiek się do niej zbliżał ani tym bardziej poznał jej przeszłość.

Josh Bennett ma siedemnaście lat, a już zdążył stracić wszystkich swoich bliskich. W szkole otacza go swoista aura śmierci. Uczniowie boją się do niego podchodzić, a i on sam stara się trzymać wszystkich na dystans. Każdą wolną chwilę poświęca na projektowanie i konstrukcję drewnianych mebli, całkowicie zatracając się w pracy.

Wieczorami Nastya zmywa makijaż i biega aż do utraty tchu. Pewnego razu zatrzymuje się przy garażu Josha i obserwuje, jak chłopak pracuje w warsztacie. Nie jest to ich pierwsze spotkanie, ale od tego wszystko się zaczyna. Każde z nich potrzebuje odnaleźć cząstkę prawdy o sobie samym w tej drugiej osobie i nie będzie to proste zadanie. Zresztą jak nic, co ich do tej pory w życiu spotkało.

Jedna z podstawowych recept w powieści dla młodych ludzi brzmi tak: weź dwie osoby z mroczną przeszłością, spleć ich losy ze sobą, a w odpowiedzi otrzymasz gotowy bestseller. I wiele pozycji bezrefleksyjnie powiela ten wzorzec. Pierwsze rozdziały nie rozwiewają jeszcze wątpliwości, czy mamy do czynienia z wyświechtanym schematem, czy czymś nowym i świeżym. Zwłaszcza że narracja nie należy do dynamicznych. Jednak skomplikowana i trudna przeszłość obojga bohaterów w pełni uzasadnia zastosowanie takiego zabiegu, a kolejne rozdziały odsłaniają przed czytelnikiem świat, w którym nie ma prostych odpowiedzi. Można więc powiedzieć, że pod tym względem konstrukcja powieści wychodzi zwycięsko.

Powolna narracja ma jeszcze jedną zaletę. Podkreśla wrażliwość bohaterów. Nastya i Josh są emocjonalnie zranieni i zmagają się ze swoją przeszłością, ale jednocześnie pragną dokładnie tego samego co ich rówieśnicy – przeżycia pierwszej miłości, zrozumienia i poczucia bezpieczeństwa. Stopniowy proces otwierania się na drugą osobę dodaje im w tym wiarygodności.

Myślę, że najmocniejszą stroną tej książki jest przedstawienie całej gamy emocji będących udziałem głównych bohaterów. Słowami Josha:

– Szczęście, lęk, rozpacz, tęsknota, złość, pragnienie, miłość, pożądanie?
– Tak.
– Tak, co?
– Wszystko.

I rzeczywiście, można tam znaleźć wszystko. Czytelnik podąża raz za Joshem, raz za Nastyą i razem z nimi przeżywa rodzące się kolejno emocje. Jest to tym ciekawsze, iż oboje popełniają błędy i oboje muszą za nie zapłacić. Czasem cena jest na tyle wysoka, że nie wiedzą, czy w ich życiu jest jeszcze miejsce na drugą szansę.

Poza romansem znajdziemy też coś, co często jest pomijane w tego typu literaturze – przyjaźń. Poza Joshem i Nastyą na kartach powieści pojawia się bowiem wielu innych bohaterów, jak choćby podrywacz Drew czy szkicujący portrety Clay. Tworzą oni nie tylko bogate tło, ale także w znacznym stopniu przyczyniają się do rozbudowania wewnętrznego świata pary głównych bohaterów.

Pozostaje żałować, że niektóre z postaci drugoplanowych nie zostały tak dobrze rozbudowane. Krytyczne uwagi należą się zwłaszcza pod adresem rodziny Nastyi. Z drugiej strony wydaje mi się, że autorka przesadziła z rozdawaniem bohaterom ponadprzeciętnych umiejętności. Prawie każda postać jest w czymś niezwykle utalentowana. I nie chodzi o to, że realizują się w wybranym hobby, ale o to, że są w nim najlepsi i to nawet na szerszą skalę niż w ich rodzinnym mieście. Brakuje postaci tzw. „środka”. Trzeci i ostatni zarzut dotyczy usprawiedliwiania. Autorka niepotrzebnie wyjaśnia motywy postępowania każdej postaci. O ile jest to zrozumiałe w przypadku pary głównych bohaterów, o tyle nie zawsze brzmi przekonująco w przypadku bohaterów drugo- i trzecioplanowych. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt zastosowania narracji pierwszoosobowej.

Język, którym pisze Katja Millay, jest lekki i żywy. Wykorzystanie przez autorkę umiarkowanej ilości wulgaryzmów daje efekt autentyczności języka licealistów. Z początku wydaje się, że jest ich zbyt wiele, ale w dalszej części książki brzmią już naturalnie. Trudny temat powieści jest dobrze zrównoważony z lekkością pióra autorki i zabawnymi uwagami rzucanymi przez bohaterów.

O książkach takich jak „Morze spokoju” mówi się zwykle: literatura młodzieżowa i w wielu przypadkach są to książki przeznaczone tylko dla nastolatków. Jednak w języku angielskim jest też inne pojęcie – Young Adults (dosłownie: młodzi dorośli) i w przypadku „Morza spokoju” termin ten dużo trafniej oddaje czytelników, którym może spodobać się ta książka.

Na koniec oddam jeszcze głos samej autorce, która w podziękowaniu pisze: „Życie jest krótkie, a listy książek do przeczytania bardzo długie”. Od siebie dopowiem, że warto poświęcić czas na zanurzenie się w „Morzu spokoju”.

Julia Pokrzywa

Ocena: 4/5

Wydawnictwo: Jaguar

Liczba stron: 456

Data wydania: marzec 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *