Meike Ziervogel – Magda

magda-b-iext28044719Biorąc do ręki książkę Meike Ziervogel Magda, nie śmiałam przypuszczać, że tak bardzo będę chciała ją skończyć czytać i czym prędzej zapomnieć. Bo czas można zmarnować w różny sposób, na przykład na totalnie nietrafioną  lekturę.

No, niestety, drodzy Państwo. Koszmar. Ale zacznijmy od pozytywów. Przede wszystkim liczba stron: 138. I na tym właściwie wyliczanie się zakończy. Krótkie. Bardzo dobrze, bo na pewno bym więcej nie czytała.

O czym jest Magda? Myślałam, że jest biografią Magdy Goebbels, żony Josepha, ministra propagandy III Rzeszy. Niestety, nic z tych rzeczy, bo książka nie jest ani biografią, ani chociaż jej fragmentem, ani dobrą fikcją. To snucie czegoś, co można nazwać pisaniem wątków biograficznych z małymi nawiązaniami do wydarzeń historycznych. Jako zagorzała stronniczka tez Berela Langa o niemieszaniu literackości z faktami, w dodatku tak słabymi zarówno nawiązaniami do historii, jak i próbą stworzenia opowieści, przeraziłam się. I nie napiszę, co autorka miała na myśli, tworząc tekst, bo nie wpadłam na to. Jeśli na okładce czytam, że to odważny portret osoby, to takiego oczekuję, niestety, albo może „stety” właśnie. A rozczarowań biograficznych nie znoszę. I nie rozumiem, po cóż autorka zabierała się za charakteryzowanie postaci Magdy Goebbels bez wiedzy historycznej, bez przygotowania biograficznego, bez świadomości wielu stawianych od lat tez dotyczących nazizmu i osób z nim ściśle powiązanych.  Zakładam dwie opcje: Meike Ziervogel miała w zamiarze pokazać, jakiego wielkiego czynu dokonała Goebbelsowa, zabijając swoje dzieci i tymże ratując je przed konsekwencjami przyszłości (i tu autorka najwyraźniej zapomniała, że jeden z synów przeżył, ten, który walczył w Luftwaffe, no chyba, że nie wzięto go pod uwagę, bo był z innego ojca), a drugą opcją jest teoria ukazania kobiety pod straszliwymi mocami Hitlera – i też mi nie pasuje, bo nie słyszałam nigdy o tym, żeby Gobbelsowa założyła garkuchnię i że sam Adolf ją odwiedzał. Nie rozumiem systemu tekstu, nie wiem, co chciała przedstawić autorka, mieszając „ja narracyjne”. I doprawdy, miałam olbrzymi problem z identyfikacja bohatera piszącego.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Otóż wydaje mi się, że w pisaniu książek musi być jakaś zasada. Bo decorum dawno się zagubiło i tylko naprawdę wielcy się go trzymają. Czytając Magdę, miałam nieodparte wrażenie wielu prób trafiania ze stylem w treść, weźmy przykładowo fragment (i tylko fragment) o masturbacji syna Egona Mullera, przy której obecna była mała Magda: „ Pięść zamknęła się znowu i kontynuowała swoje ruchy, tylko wolniej. – No więc, jak mówiłem, musisz gdzieś go wsadzić. Najlepiej w środek baby, między jej nogi; tam jest miękko i ciepło. Ale jeśli nie masz wyboru, to sobie radzisz w ten sposób. – Ruchy stawały się szybsze. Magda chłonęła każdy szczegół, nie odrywając wzroku od pięści. Syn Egona Mullera prawie nie mógł mówić, z gardła wydobywał mu się urywany, spazmatyczny głos: – Patrz… Pokażę ci… Tak to idzie… Pokażę… Pokażę… Pokażę… (…) Ale nagle coś trysnęło w powietrze – raz, potem drugi. Biała, mleczna ciecz” (s. 16-18).

Otóż jeśli autorka pisała przez dwie strony o masturbacji i o samozadowoleniu kolegi Magdy Goebbels, miałam nadzieję, że później gdzieś do tego wątku nawiąże. No bo po coś go pisała, prawda? Stały uraz albo wahania seksualne. Fakt, Ziervogel pisze o migrenach, ale po pierwsze wątpliwe, że bóle głowy rozpoczęły się od tego zdarzenia, a po drugie: z historii pamiętamy, że żona ministra propagandy cierpiała na neuralgię trójdzielną, która być może spowodowała rodzaj depresji.

Co autorka miała w zamiarze – nie wiem. Na pewno nie próbuje przedstawić rysu psychologicznego, nie ma też wątków o życiu. Jest pomieszanie fikcji z prawdą. Tekst, który jawi się niebezpiecznym dla tych, którzy nie znają historii III Rzeszy. Ziervogel ani nie usprawiedliwia Magdy, ani jej nie oskarża. I przyznam, że fragment rozmowy z Hitlerem na temat mordowania milionów, gdzie Magda klęczy i pyta o zdjęcia w biurku Josepha, fotografie masowych grobów, a także o sens wojny (s. 54-56), wzbudził mój niesmak.

I chyba na tym skończę. Nie napiszę więcej, jeśli ktoś ma ochotę na czytadło, może przeczytać. Jeśli ktoś oczekuje więcej, srogo się zawiedzie.

 

 Ula Orlińska-Frymus

 

Autor: Meike Ziervogel

Tytuł: Magda

Wydawnictwo: Marginesy

Przełożyła: Anna Bańkowska

Miejsce: Warszawa

Rok: 2015

Liczba stron: 142

About the author
Ula Orlińska-Frymus
doktorantka US, ukonczyła szkołę dla emigrantów w Izraelu oraz podyplomowe studium nauki o Holokauście na UW, autorka reportaży z Izraela i Japonii, zakochana w Harukim Murakamim, sushi i komiksach Rutu Modan. A przede wszystkim - mama Franka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *