Medyczna marihuana. Historia hipokryzji – Dorota Rogowska-Szadkowska

medyczna-marihuana-dorota-rogowska-szadkowskaImponująca i niekompletna – te dwa przymiotniki najlepiej charakteryzują książkę doktor Doroty Rogowskiej-Szadkowskiej. Imponujący jest jej rozmiar, ilość przytoczonych opinii i badań. Czemu zatem niekompletna? Winić za to należy stan badań nad marihuaną – wciąż przeprowadzono ich zbyt mało, by potwierdzić nie tyle jej skuteczność, co nieszkodliwość. Roślina jest znana i używana od tysięcy lat. Pomaga leczyć ból fizyczny i psychiczny. Odpręża, inspiruje, nie uzależnia. Dlaczego jest zatem tak demonizowana?

Wiesz ziomek, posiadanie już karane/zioło było, jest i będzie jarane

W roku 2001 rząd Portugalii postanowił znieść karę więzienia za posiadanie narkotyków, zastępując ją karami finansowymi i ewentualnym skierowaniem na leczenie. Wiele rządów, w tym amerykański, krytykowało ten pomysł, sugerując, że zmniejszenie kar zwiększy ilość użytkowników, a co za tym idzie także ilość śmierci związanych z zażywaniem. Według opublikowanego w zeszłym roku raportu EMCDDA (European Monitoring Centre for Drugs and Drug Addiction) stało się coś odwrotnego – w Portugalii od zażywania narkotyków umiera rocznie średnio trzech z miliona obywateli. To prawie trzy razy mniej niż w Polsce, a ponad dwadzieścia razy mniej niż w krajach Skandynawskich. Statystyki i badania, których autorka książki przytacza wiele, to jednak nadal za mało by zmienić ogólnoświatowe postrzeganie narkotyków. Narkotyki to bowiem bardzo dochodowy biznes, zwłaszcza dla jej przeciwników. Jak podaje autorka, rocznie w USA na leki na receptę wydaje się 300 miliardów dolarów. W latach 1989-2009 w związku z podejrzeniami o posiadanie i handel narkotykami skonfiskowano majątek o wartości przekraczającej 10 miliardów dolarów. Spora część tych pieniędzy trafiła do policji, nic więc dziwnego, że mundurowi w Stanach są nie tyle za utrzymaniem, co za zaostrzeniem kar za posiadanie i rozprowadzanie narkotyków. Zwolennikiem zwiększenia restrykcji są także prywatne więzienia – im więcej więźniów, tym bardziej są potrzebne, a im bardziej są potrzebne, tym więcej pieniędzy dostają z funduszy federalnych. W interesie grup nacisku leży to, by narkotyki pozostały nielegalne. Brzmiałoby to jak teoria spiskowa, gdyby nie fakt, że po prostu tak jest. Już samo wrzucanie marihuany, kokainy czy heroiny do jednego worka opatrzonego napisem „narkotyki” jest niesprawiedliwe, ale pokazuje też jak dużo czasu musi upłynąć, by wreszcie znieść uproszczony podział na legalne i nielegalne substancje i zastąpić go indywidualną ewaluacją każdej z nich.

Marihuana leczy głowy chore/Prochy? Nie, pod żadnym pozorem

Dziennikarka Guardiana Suzanne Moore ostatnio przyznała się do zbawiennego wpływu LSD na swoje życie. Żartowała, że nie wie czy nadal będzie zatrudniona po publikacji artykułu, ale wygląda na to, że Brytyjczycy są bardziej liberalni niż może się wydawać – zauważa to również autorka książki, wspominając o tamtejszej tolerancji względem marihuany. Pod koniec tekstu Moore zwraca uwagę na dwie rzeczy: to jak ecstasy „uspokoiło” brytyjskich pseudokibiców oraz przeświadczenie, że po „kwasie” ludzie wyskakują z okien, myśląc, że mogą latać. Pierwsze jest faktem, drugie mitem, chociaż według opinii publicznej kolejność powinna być odwrotna. Książka Doroty Rogowskiej-Szadkowskiej to prawie 600 stron faktów. Wypełniają ją badania, procenty, liczby, statystyki i rezultaty. Książka jest poświęcona jedynie marihuanie, ale mówiąc o niej trudno uciec od innych substancji zakwalifikowanych jako nielegalne. Tytoń i alkohol są bardziej trujące dla organizmu niż marihuana – fakt. Tytoń i alkohol są bardziej uzależniające niż marihuana – fakt. Dlaczego więc ta zielona roślina o charakterystycznych listkach jest zakazana, a wspomniane substancje dozwolone? Nadal trudno powiedzieć i nadal trudno w to uwierzyć. Odnoszę wrażenie, że najtrudniej samej autorce, która trochę zbyt pozytywnie wypowiada się o marihuanie. Już sam tytuł jest dość ograniczający. W zdaniu: „Hipokryzją jest zakaz przepisywania marihuany, której palenie nie grozi śmiercią, choć równocześnie zezwala się na używanie morfiny” (s.315) jest dużo prawdy, ale jego forma kłóci się z myślą otwierającą książkę, głoszącą o czysto informacyjnym charakterze publikacji. Lekarstwem na wszelkie problemy zdrowotne związane z używaniem jest po prostu zrezygnowanie z palenia. Co zrobić jednak w wypadku gdy odstawienie jest nieprzyjemne? „Od dawna wiadomo, że nawet jeśli pojawią się nieprzyjemne obawy abstynencyjne, to po zapaleniu marihuany szybko ustępują” (s. 388). Takie sugestie nie pomagają – bardzo słusznej – sprawie.

Tysiące lat zielony kwiat w wielu kulturach/ O co cała awantura?

Konopie zdelegalizowano w 1925 roku, kiedy egipski doktor przedstawił na Drugiej Konferencji Opiumowej Ligi Narodów w Genewie haszysz jako bardziej szkodliwy i uzależniający od opium. Potem było tylko gorzej. Nagonka na narkotyki utrzymała się przez resztę XX wieku. Przykładowo, w 1973 roku gubernator Nowego Jorku wprowadził prawo skazujące na co najmniej 15 lat więzienia za samo posiadanie. Zniesiono je dopiero w 1984 roku. „W USA […] gdyby za każdego aresztowanego zamknąć oczy na 1 sekundę, można byłoby je otworzyć dopiero po 9 dniach” (s.28-29). I to tylko za posiadanie marihuany, a zatem narkotyku, którego dawka śmiertelna to 628 kilogramów, i to wypalonych w ciągu 15 minut (s.30). Śmierć od marihuany jest więc fizycznie niemożliwa – jeszcze nikt jej nie przedawkował. Palący może więc sam dozować sobie przyjemność i czynić to bez większej szkodliwości dla zdrowia. Palenie marihuany w celach medycznych różni się od palenia rekreacyjnego – nie chodzi o „fazę”, wystarczy zaciągnąć się raz lub dwa w ciągu dnia, zależnie od dawki potrzebnej na uśmierzenie bólu. Charakterystyczne rozkojarzenie ustępuje zwykle po 15 minutach, pozwalając na normalne funkcjonowanie. Na co pomaga marihuana? Przede wszystkim na różnego rodzaju bóle: neuropatyczne, migreny, reumatyczne, ale także na padaczkę, jaskrę czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Znany palaczom marihuany apetyt i wyostrzony smak pomagają natomiast chorym na AIDS, którzy zwykle nie odczuwają głodu. Wszystko jednak wymaga dalszych badań, przed którymi wzbraniają się sami lekarze, obawiający się ostracyzmu ze strony środowiska. Książka jest przykładem, że o marihuanie można pisać fachowo i bez uprzedzeń. Może trochę zbyt optymistycznie, biorąc pod uwagę stan badań nad jej medycznymi właściwościami, ale jeśli autorce uda się swoim entuzjazmem zarazić czytelników, a ci z kolei odważą się dać marihuanie szansę, tym lepiej dla wszystkich.

Łukasz Muniowski

Tytuł: Medyczna marihuana. Historia hipokryzji
Autor: Dorota Rogowska-Szadkowska
Liczba stron: 592
Wydawnictwo: Wydawnictwo Krytyki Politycznej

Tytuły akapitów pochodzą z pro-marihuanowej zwrotki piosenki „Wszystko co najlepsze”wykonywanej przez Molestę Ewenement.

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *