Kryzys okrajania – recenzja komiksu „Ostatni kryzys”

Podczas gdy na Zachodzie niedawno ukazało się celebrujące 10 rocznicę premiery wydanie omnibusowe Ostatniego kryzysu, my doczekaliśmy się w końcu jego polskojęzycznej wersji. Po opublikowaniu poprzednich „kryzysów” (Kryzys na nieskończonych ziemiach i Nieskończony kryzys) wydawnictwo Egmont postanowiło uraczyć nas trzecim – i jak do tej pory naprawdę ostatnim – Ostatnim kryzysem. Autorem scenariusza do tego komiksu jest Grant Morrison, który z jednej strony należy do czołówki współczesnych scenarzystów, z drugiej był za Ostatni kryzys tak bardzo krytykowany, że postanowił bronić się przed zarzutami nawet w filmie biograficznym jemu poświęconym (Grant Morrison: Talking with Gods).

Podstawowym zarzutem, jaki od dekady stawia się Ostatniemu kryzysowi, jest jego chaotyczność. Moim zdaniem dotyczy to praktycznie każdego kryzysu z DC, ale w tym konkretnym przypadku łatwo zrozumieć, skąd bierze się to wrażenie. Jeśli bowiem sięgacie po polskie wydanie Ostatniego kryzysu, dostajecie naprawdę łanie wydany album, który zawiera DC Universe #0, Final Crisis zeszyty 1-7, Final Crisis: Sperman Beyond #1-2, Final Crisis: Submit #1 i Batman #682-683. To ponad 400 stron dużego formatu. Wydawałoby się: dużo, tyle że… nie jest. Wspomniane przeze mnie anglojęzyczne wydanie omnibusowe kosztuje co prawda 6 razy tyle co recenzowana tu wersja polska, ale liczy przeszło 1500 stron! To objętość prawie cztery razy większa. Duża różnica, na jaką wskazuję, bierze się stąd, że wydanie omnibusowe zawiera nie tylko więcej zeszytów głównych serii DC, które związane były z wydarzeniami Ostatniego kryzysu (m.in. Birds of Prey #118, The Flash #240-241, Teen Titans #59-60, Justice League of America #21), ale także powiązane z nim miniserie (Final Crisis: Legion of Three Worlds #1-5, Final Crisis: Revelations #1-5, Final Crisis: Rogues’ Revenge #1-3, Terror Titans #1-6).

Przeprowadzam to dość drobiazgowe porównanie, by uzasadnić twierdzenie, że jeśli Ostatni kryzys wydaje się niezrozumiały, niejasny, może nawet niespójny, to dzieje się tak, ponieważ jest w większości nieznany. Przypomina to sytuację, w której wzięlibyście dowolną książkę o linearnie prowadzonej fabule i powyrywali z niej całe rozdziały, zostawiając tylko 1/4 treści. Przy odrobinie szczęścia uda się uzyskać jakąś możliwą do opowiedzenia całość, ale jej krytyczna ocena nie będzie łatwa. Czy ze wszystkimi dodatkami Ostatni kryzys byłby zatem bardziej zrozumiały? To dyskusyjne. Byłby z pewnością bardziej spójny, wydarzenia w nim opisane byłyby lepiej motywowane, jednak nie znaczy to, że łatwe do zrozumienia. Nastąpiłoby za to przeniesienie trudności z braku informacji na konieczność ich uporządkowania. Mamy tu bowiem wiele wątków, które łączą się w komiksie, wiele osobistych historii. Morrison wykonał olbrzymią pracę, nie tylko rozpisując scenariusze poszczególnych wydarzeń, ale przede wszystkim projektując tak szeroko zakrojone wydarzenie. Pracę, którą w polskim wydaniu poznamy tylko fragmentarycznie.

Sam Morrison broni swojego komiksu, twierdząc, że w kontekście końca świata przejrzystość sytuacji nie jest tym, czego się spodziewamy. Z jednej strony jest to przekonujący argument, z drugiej koniec świata według autora mimo wszystko zgodny jest z pewną konwencją, znaną nam chociażby z filmów katastroficznych: coś się zbliża, coś się zaczyna, powoli rozprzestrzenia się i pogarsza sytuację, powstają grupy oporu, które kurczą się pod naporem destruktywnych sił. Wszystko to rozgrywa się stopniowo, by widz (czytelnik) mógł obserwować nie tyle koniec świata, ile narrację o jego postępie. Bo faktycznego końca, jak wiemy, nie będzie. Nie będzie, bo w komiksowym świecie być go nie może. Jedyny koniec, na który można tu sobie pozwolić, jest oczywiście nowym początkiem. Morrison nie tylko to wie, ale wie także, że my to wiemy i ta świadomość stanowi dopiero punkt wyjścia dla serwowanych przez niego zaskoczeń. Jak opowiedzieć historię o triumfie dobra nad złem, życia nad śmiercią, by nie popaść w utarte, patetyczne schematy? Jak stworzyć nowy świat, który nie będzie zwykłym restartem starego z nieco tylko większą dozą początkowego optymizmu? Jaki świat jest trudny do pomyślenia? Ta trudność wzmaga przecież kreatywność. I Morrison prowadzi nas nawet nie przez jeden świat, ale cały szereg możliwych, choć nieoczywistych światów. Światów na opak – w których superbohaterowie stają się złoczyńcami, a niejeden złoczyńca ratuje sytuację. Światów, w których jeden z bohaterów ulega zwielokrotnieniu, a inny przestaje istnieć. Światów możliwych nie tylko w multiwersum, ale przede wszystkim w naszej fantazji.

Bronię Ostatniego kryzysu i uważam go za najlepszy z kryzysów DC, choć sama formuła tych eventów nie należy do moich ulubionych. Warto poznać tę historię, ale jeśli macie możliwości (językowe i finansowe), sięgnijcie po szersze wydanie.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Jeffrey G. Jones
Wydanie: I
Data wydania: Luty 2019
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: 18,0×27,5cm
Stron: 420
Cena: 119,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328141278

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *