Królowe Mogadiszu – Paweł Smoleński

indeksJeśli istnieją na świecie miejsca przeklęte i udręczone niekończącym się pasmem nieszczęść, należy do nich z pewnością Mogadiszu. Stolica Somalii, jednego z państw upadłych, znana jest właściwie z dwóch rzeczy: hollywoodzkiego hitu „Helikopter w ogniu” i powtarzających się zamachów jednej z najgroźniejszych terrorystycznych organizacji na świecie – Al-Shabab. Kim są więc owe „królowe Mogadiszu”: władczynie zrujnowanego miasta-wspomnienia, dręczonych wiecznym głodem ludzi i rozproszonej po świecie diaspory?

Autor nie ma wątpliwości. Królowe są dwie. Dobra i zła, biała i czarna, jak w upiornej bajce, zabijającej nieświadomych niczego słuchaczy. Złą królową jest wojna. W Somalii toczy się ona od dziesięcioleci, rujnując kraj i życie wszystkich Somalijczyków. Druga, ta dobra, jest władczynią zbiorową. To somalijskie kobiety, usiłujące organizować i porządkować życie w chaosie i zgliszczach. „Dżidżi to kobieta bez wieku. Może mieć równie dobrze czterdzieści albo sześćdziesiąt lat. Twarz okrągła jak księżyc w pełni, bardzo ciemna, matowa i pomarszczona skóra oraz niesymetrycznie osadzone niewielkie, czarne oczy. Dlatego nie wiemy, czy Dżidżi patrzy na nas, czy może przenosi wzrok gdzieś wyżej, za plecy, wypatrując nowych klientów. Te jej oczy, rozżarzone węgielki, są lekko niepokojące, świdrujące, podejrzliwe i nieufne. Lecz Dżidżi ciągle się śmieje, pokrzykuje wesoło, coś woła, a w jej głosie jest tyle sympatii, iż nic dziwnego, że chyba wszyscy w Peace Hotel lubią ją i zawsze czekają na jej przyjście. Kobiety mieszkające w Peace Hotel zachowują się przy plastikowych workach Somalijki jak w salonie Diora: przymierzają, podpatrują, porównują, składają i rozkładają, mną cienkie materiały, szukają barw, deseni i wzorów”. Takich dziewczyn i kobiet jest wiele: pochodząca z Kanady Ayaan, organizująca baniaki na wodę i mająca wizję szczęśliwego, wolnego od przemocy kraju, czy doktor Lul, ordynatorka pediatrii, dokonująca cudów w ogołoconym z podstawowych sprzętów i leków szpitalu, aby tylko wyrwać śmierci jak największą liczbę dzieci.

Narracja Smoleńskiego jest tak wielopłaszczyznowa, że na jej podstawie można napisać kilka następnych książek. O błędnej doktrynie USA, mającej wyciągać na powierzchnię i likwidować radykałów, a w istocie destabilizującej sytuację w ogarniętych konfliktami krajach, o pozorowanej pomocy humanitarnej, która niczego nie poprawia i nie załatwia, o problemie uchodźców, wabionych obrazami dobrobytu i demokracji zachodniej. W opowieściach zebranych przez autora Somalijczycy okazują się zakładnikami sprzecznych interesów, wielkiej polityki i braku pomysłów na sensowne urządzenie postkolonialnej Afryki. To wszystko pozwala na nieskrępowane panoszenie się głodu („w Mogadiszu jada się raz dziennie”), którego ofiarą w niesprzyjających okolicznościach padają tysiące ludzi. „Głodu nie da się opisać. Można go albo doświadczyć, albo zobaczyć, oraz uwierzyć, że nie ma nic gorszego na świecie. Tym niżej trzeba się kłaniać królowym Mogadiszu. Wielu z nas, będąc w ich sytuacji, nie miałoby sił”. Może dlatego większość sytego świata poprzestaje na wysyłaniu charytatywnych darów i zdawkowym zainteresowaniu. Niezbyt wysoka cena za spokojne sumienie.

Autor: Paweł Smoleński

Tytuł: Królowe Mogadiszu

Wydawnictwo: Czarne

Data wydania: 16 maja 2018

About the author
Ewa Glubińska
historyczka, feministka, wielbicielka herstories pisanych przez życie i tych fikcyjnych również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *