Normal
0
21
Wydawać by się mogło, że recenzowanie książek o żywieniu w dziale Gender jest pomysłem trochę chybionym. Jednak tylko pozornie. Oba teksty bowiem mówią o wegetarianizmie, a wiec prawach zwierząt. Od jakiegoś już czasu ekofeminizm łączy działanie na rzecz kobiet z działalnością na rzecz „sióstr i braci mniejszych”. Stąd więc i mój pomysł, aby i „Zjadaniu zwierząt” Jonathana Safrana Foera, i „Jeść przyzwoicie. Autoeksperyment” Karen Duve przyjrzeć się w jednym artykule.
„Przeciętny Amerykanin zjada przez całe życie 21 tysięcy zwierząt” pisze Foer i w pierwszym odruchu nie wierzymy w to. Niemożliwe! Użyłam nawet kalkulatora, bo dane te wydawały mi się lekko naciągnięte. A jednak… Obie książki poruszają nasze sumienie i przyznam – jako wegetarianka z kilkunastoletnim stażem – także sumienie osób niejedzących mięsa. Zawsze wydawało mi się, że skoro nie przyczyniam się do zabijania zwierząt, jestem „czysta”, działam moralnie i mogę spać snem sprawiedliwych. Nic bardziej mylnego. Działanie na rzecz niekrzywdzenia istot żywych nie wiąże się jedynie z wegetarianizmem, ale i takimi produktami jak miód, mleko, jaja, ubiór (nie tylko skórzany), kosmetyki itp.
Dla Foera momentem inicjacyjnym stają się narodziny dziecka i refleksja nad tym, co je i co podaje swojemu synowi. Krok po kroku odsłania przed nami tajemnice rynku mięsnego i hodowli zwierząt, ale także pokazuje pełne spectrum kulturowe związane ze spożywaniem mięsa oraz takim, a nie innym traktowaniem (czyli okrutnym i niewolniczym) zwierząt. Nie da się tej książki traktować jako tekstu mocno namawiającego do zmiany trybu życia – raczej jest to w miarę obiektywne opisanie pewnego bardzo szerokiego tematu. Foer swój obiektywizm podkreśla tym, że pozwala mówić różnym osobom – choćby hodowcom. Jednak dane, które przytacza, sceny, jakie opisuje – nie pozwalają mieć złudzeń: hodowla zwierząt, rzeźnie są czymś ekstremalnie okrutnym i trudno znaleźć usprawiedliwienie na ich działalność.
Karen Duve w grudniu 2009 roku postanowiła (pod wpływem pogadanek współlokatorki) zmienić swój tryb życia i przeprowadzi mały (?) eksperyment. Od stycznia 2010 krok po kroku, z każdym miesiącem zaczyna odżywiać się zupełnie inaczej, ograniczając coraz mocniej pole wyboru kulinarnego. Zaczyna bowiem od produktów bio, a kończy na frutarianizmie. Początkowo je mięso – dba, by pochodziło z hodowli, w których zwierzęta nie cierpią i zabijane są humanitarnie. Bardzo szybko jednak dociera do niej nielogiczność takiego rozumowania i powoli przechodzi do weganizmu, aż ostatecznie żywi się tylko owocami. Jej tekst jest na pewno bardziej osobisty niż „Jedzenie zwierząt” – zapisany w formie dziennika. Nie brakuje w nim jednak też ogólnych danych, a każdy kolejny wybór autorki jest pełen argumentów czysto naukowych.
Obie książki są bardzo osobiste i napisane przez osoby, które dotychczas zajmowały się tworzeniem zupełnie innych gatunkowo i tematycznie tekstów. Z niektórymi kwestiami czy poglądami możemy się zgadzać, z innymi nie. Mnie raziło przyzwolenie Foera dla drobnych hodowców, traktujących zwierzęta w bardziej ludzki sposób czy ironiczny stosunek do działań organizacji PETA. Miałam też za złe Duve, że po zakończeniu eksperymentu nie rezygnuje zupełnie z mięsa – zostawia sobie furtkę.
Teksty te na pewno zmuszają do refleksji. Nie da się bowiem zamknąć oczu i udawać, że nie widzi się ogromnej mięsnej machiny, w której zwierzę nie jest istotą, ale rzeczą. Ważne jest to, o czym pisze Foer – i zwierzęta, i ludzie maja kości, ścięgna, krew, tłuszcz – pod tym względem nie różnimy się. Dlaczego więc, mając inteligencję, pozwalamy na zabijanie, na cierpienie? Książki pełne mocnych słów i mam nadzieję, że trafiają w dobry czas w Polsce.
Tytuł: Jeść przyzwoicie. Autoeksperyment. Tytuł: Zjadanie zwierząt
Autorka: Karen Duve Autor: Joanthan Safran Foer
Przekład: Karolina Kuszyk Przekład: Dominika Dymińska
Premiera: 19 czerwca 2013 Premiera: 11 czerwca 2013
Wydawnictwo: Czarne Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Liczna stron: 336 Liczba stron: 320