Tomasz Kołecki, młody komik, który w tym roku zdaje maturę, podzielił się na Facebooku taką oto myślą na temat egzaminu dojrzałości:
„Powiem wam, że to jest kurwa skandal. Miałem dziś maturę z polskiego ustnego i zdałem (co prawda ledwo), ale cała otoczka tej imprezy, to co się tam odpierdalało, to przechodzi ludzkie pojęcie. Przybliżę wam trochę na czym „nowe” matury ustne polegają, bo jest to kurwa skandal i inaczej się nie da tego opisać. Po pierwsze jedyny sensowny punkt matur, jakim była prezentacja zniknął. […] teraz przychodzisz i losujesz pytanie. Kurwa jedno pytanie, które pomimo tego, że masz dużą wiedze może kompletnie Ci nie leżeć. Największym stresem jest to, że nie wiesz co wylosujesz. Dziewczyny z mojej klasy płakały przed wejściem, bo zaraz możesz wylosować coś co przekreśli twoją przyszłość. Czułem się jak w pierdolonym Auschwitz, wszyscy dookoła są smutni, płaczą, zaraz mogą przekreślić sobie przyszłość”.
Wyraził również przekonanie, że „egzamin ten przebiega jak przesłuchanie na milicji w czasach komunistycznych” i prowadzi „do sytuacji rodem z okupowanej Warszawy”, a „ludzi którzy są odpowiedzialni za ten system powinno się wieszać”.
Jego słowa zostały zacytowane w serwisie gazeta.pl – jednak nie jako kolejny przykład trywializacji Holokaustu, lecz… wyraz opinii licealistów (tak, licealistów, a nie wyłącznie samego Kołeckiego, gdyż ponoć nie jest on „w swojej opinii odosobniony – w internecie można znaleźć sporo wypowiedzi rozgoryczonych uczniów”). Czytelników serwisu zapytano, czy powyższe porównania to „przesada czy prawda o nowej maturze?”.
W pierwszym odruchu zastanawiałam się, jak wielkie dziury trzeba mieć w mózgu i jak wielką pustkę w sercu, by stres przed jakimkolwiek egzaminem porównać do ludobójstwa, zniewolenia, wojny i tortur albo chociaż brać pod uwagę, że takie analogie mogą nie być przesadą. Według mnie to nie tylko przesada, ale swego rodzaju werbalna przemoc, wymierzona we wszystkich, którzy doświadczyli trywializowanych takimi porównaniami tragedii, w ich rodziny i bliskich.
Według autorów zamieszczonego w serwisie Forum Żydów Polskich tekstu Przeciw trywializacji Holokaustu tego typu „porównania i wypowiedzi są uwłaczające, obraźliwe i głęboko raniące wszystkich, którzy przeżyli Shoah, ich rodziny, przyjaciół oraz wszystkich tych, którzy o tej tragedii cokolwiek wiedzą” i przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego.
Kołecki chciał podkreślić wagę cierpienia przeżywanego przez jego rówieśników i zintensyfikować ich przeżycia. W rzeczywistości jednak nie tylko tego nie osiągnął, ale wręcz przyczynił się do dezawuowania znaczenia Holokaustu i innych najtragiczniejszych, najbardziej traumatycznych, niewyobrażalnych ludzkich doświadczeń.
Jak podkreśla Paweł Jędrzejewski w linkowanym powyżej artykule na FŻP, „trywializacja Holocaustu poprzez wykorzystywanie go jako narzędzia do ideologicznie lub politycznie motywowanych porównań nie jest, niestety, zjawiskiem nowym”. Ostatnim głośnym przykładem jest piosenka Marii Peszek pt. Modern Holokaust, w której do eksterminacji Żydów porównano tzw. hejt.
Wcześniej porównywano do Shoah na przykład aborcję:
czy zabijanie zwierząt:
a porównanie to upodobali sobie wyznawcy najróżniejszych ideologii i osoby walczące o najrozmaitsze sprawy – obok przeciwników aborcji i obrońców zwierząt między innymi przeciwnicy szczepień, zwolennicy walki z globalnym ociepleniem i przeciwnicy walki z globalnym ociepleniem (!), zwolennicy eutanazji i przeciwnicy eutanazji (!). Teraz do tego grona dołączają maturzyści, według których cierpienie towarzyszące egzaminowi dojrzałości przypomina to, jakiego doświadczali więźniowie obozów koncentracyjnych.
Nie ukrywam swojego oburzenia, takie działania budzą we mnie autentyczny wstręt, ale też zastanawiam się, czy nazwa eksterminacji Żydów podzieli los słowa „masakra”.
„Masakra” oznacza dziś bowiem nie tylko ‘masowe zabijanie w okrutny sposób’ i ‘wypadek lub inne tragiczne wydarzenie, w którym jest wielu rannych i zabitych’ – słowo to może zostać użyte do określenia właściwie wszystkiego… Internetowy Miejski słownik slangu i mowy potocznej podaje, że „masakra” oznacza ‘Wyolbrzymienie jakiegoś problemu. Chcący zwrócić uwagę na na jego ogrom. Mówione czasem w stanie zmęczenia psychicznego. Zazwyczaj wyrażające złe samopoczucie’.
Kołeckiemu „masakra” nie wystarczyła – jego matura to „Auschwitz”, w dodatku, dla jeszcze mocniejszego (?) efektu, „pierdolone”.
Czy teraz wszystko będzie „jak Holokaust”?
Anna Golus