Jacek Dąbała – Medialne fenomeny i paradoksy

Na książkę profesora Dąbały składa się dwieście miniesejów, każdy liczący dwa tysiące znaków lub mniej. Autor sam sobie narzuca taką formę, jednak już na samym wstępie wspomina o konieczności kompresji własnych myśli, mimo że sam zdecydował się na tę konwencję. W tekstach często stawia siebie w pozycji autorytetu, co byłoby zrozumiałe, gdyby książka dotyczyła rozumienia mediów. Jest tu jednak druga warstwa, która sprawia, że jako całość zbiór esejów wypada nieprzekonująco. To warstwa światopoglądowa, z nauką jako taką mająca niewiele wspólnego. O ile więc diagnozy dotyczące mediów należy traktować jako trafne, te dotyczące kwestii takich jak feminizm, wolny rynek, uchodźcy czy nacjonalizm są już co najmniej problematyczne.

We wstępie autor zaznacza, że nie daje finalnych odpowiedzi, podsuwa jedynie potencjalne rozwiązania i prowokuje do myślenia. Prowokacyjny z pewnością jest język, opisywany przez jedno z kilku znanych nazwisk promujących książkę jako nowy sposób wypowiadania się o mediach. Cóż… jeśli nadużywanie takich słów jak „głupota” i „kołtuństwo” czy posługiwanie się innymi dosadnymi zwrotami jest rozwiązaniem impasu związanego ze zbytnią spolegliwością wobec medialnych przekazów, dziwne, że nikt nie wpadł na to wcześniej.

Jeśli zaś chodzi o wspomnianą warstwę światopoglądową, nie wiadomo od czego zacząć. W zasadzie wchodzenie w spór ideologiczny z autorem książki nie powinno być intencją recenzującego, można jedynie odeprzeć błędne założenia faktami. Problem pojawia się, gdy sam autor nie odwołuje się do faktów, a do własnych przekonań, przez co wpada w pułapkę naginających prawdę mediów.

Takie kwestie jak katastrofa klimatyczna, rosyjska manipulacja informacją czy polityka historyczna analizowane są wprawnie i pewnie. Prawdziwa „zabawa” zaczyna się w rozdziale „Obyczaje i prawo”, gdzie profesor krytykuje choćby nazywanie konkursów piękności „seksizmem”. Bierze w obronę rozwiązłość seksualną i prostytucję, ale przedstawia je tylko z męskiej perspektywy – to mężczyźni zdradzają, kobiety „boli głowa”. Molestowanie seksualne należy zgłaszać od razu albo wcale, jeśli ktoś nie ma odwagi, to już jego – a raczej jej – problem. Krytykuje futbolistę Colina Kaepernicka za klękanie podczas hymnu, bo przecież mecze nie są od wyrażania poglądów. To tylko kilka przykładów sądów, z którymi można polemizować

Najgłupszy – jeśli chcemy rozmawiać o mediach w „nowy” sposób – jest jednak esej o molestowaniu seksualnym przez księży, w którym autor jako przykład problematyczności tego typu oskarżeń podaje uczucie łączące 17-latkę i 67-letniego księdza. Jak pisze autor: „najłatwiej snuć negatywne komentarze” (s. 158). A jakie komentarze można snuć, biorąc pod uwagę, że dorosły mężczyzna namieszał w głowie nastolatce, więc osobie jeszcze nie w pełni uformowanej?

Prowokacje prowokacjami, ale wątpliwa argumentacja osądów wpływa na negatywny odbiór książki. Krótkie odpowiedzi wydają się bardziej unikaniem odpowiedzialności, wygodnymi wymykami niż zdecydowanymi, uzasadnionymi stanowiskami. Prowadzi to do smutnej konstatacji, że pomimo znawstwa tematu mediów profesor Dąbała wpada w pułapki, których jak nikt inny powinien być świadom i wiedzieć, jak ich unikać. To zawsze źle, gdy poglądy biorą górę nad faktami.

Tytuł: Medialne fenomeny i paradoksy
Autor: Jacek Dąbała
Liczba stron: 257
Wydawnictwo: Universitas
Rok wydania: 2020

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *