„Gotham Central – Tom 1: Na służbie”

Gonzalo Higuain zdobył dla Realu Madryt 107 goli w 190 meczach. Dla przeciętnego kibica „Królewskich” był jednak frustrującym i rozczarowującym napastnikiem. Po latach trzeba mu oddać – ten wynik powinien budzić szacunek. Nie budził tylko przez zestawienie z osiągami pewnego, niekoniecznie skromnego młodego człowieka z Portugalii, który był jego partnerem w ataku. Podobnie jak ów Argentyńczyk odbierani są dzielni policjanci z Gotham City. A przecież nie każdy z nich jest łapówkarzem czy szumowiną, co udowadnia komiks Brubakera, Rucki i Larka.

Gotham_Central_Vol_1_-_In_the_Line_of_Duty

Batman implikuje wiele rzeczy dla mieszkańców Gotham. Dla kryminalistów oznacza nadchodzący koniec porządku społecznego. Dla zwykłych mieszkańców to symbol nadziei. Dla policjantów Batman symbolizuje ich słabość, może nawet nieudolność. Superbohater pokazuje im, że są tylko ludźmi, chociaż on sam nie jest przecież nikim więcej. Jeden z policjantów dla żartu obok nazwisk wszystkich detektywów Wydziału Poważnych Przestępstw dopisał na tablicy Batmana, jakby ten był częścią jednostki i „zrzucał” na niego wszystkie niewyjaśnione zbrodnie. W ten sposób spychał na niego odpowiedzialność, wyrażając podświadomie pewność, że kto jak kto, ale on na pewno poradzi sobie z tymi sprawami. Obecność Batmana jest deprymująca, ale też wygodna dla policjantów. Działa bowiem trochę jak ostatnia instancja sprawiedliwości – w razie gdyby wszyscy zawiedli, zawsze można liczyć na niego. Z drugiej strony Batman to rywal, Mick Jagger czy Paul McCartney, przy którym policjanci są permanentnie zepchnięci do roli Charliego Wattsa albo George’a Harrisona. Nikt nie neguje ich umiejętności, ale nigdy nie wejdą na pewien poziom. Większości to pasuje, ale niektórzy mają z tym problem.

Komisarz Gordon przeszedł na zasłużoną emeryturę, a Harvey Bullock oddał odznakę w niejasnych okolicznościach. Stara gwardia jest powoli wypierana przez nowych, mniej doświadczonych, ale i mniej zrezygnowanych stróżów prawa. Weterani niechętnie otwierają się na młodych. Ironia to ich sposób na radzenie sobie z codziennością. Ofiarami ich cynicznego, czasem bezwzględnego poczucia humoru padają wszyscy, nawet przełożony, który nie ma łatwego zadania – musi zastąpić legendarnego Jamesa Gordona. W tej części poznajemy bliżej dwójkę detektywów: Marcusa Drivera i Renee Montoyę. Ich przeciwnikami są natomiast Mr. Freeze, Two-Face i Firebug, a zatem dwójka solidnych pierwszoligowców i reprezentant okręgówki.

Prezentowanie znanego uniwersum z innej perspektywy nie jest szczególnie ryzykowne. Po pierwsze, zapewnia rozgłos. Po drugie, autor nie musi silić się na tworzenie całego świata – wchodzi na przygotowaną wcześniej planszę. Musi jednak poustawiać figurki na tyle umiejętnie, by nie zrazić starszych zwolenników gry. Pierwszy tom Gotham Central pokazuje jak wkroczyć w doskonale skonstruowany świat i niczego nie naruszyć. Duża zasługa w tym samej historii, która sama w sobie jest dobrze napisana, zawiera obligatoryjny dreszczyk i tajemnicę. Zanurzona w sosie z DC smakuje jeszcze lepiej. Jeśli miałbym wskazać jakiś mankamentskupiłbym się na tłumaczeniu. Momentami jest zbyt dosłowne – niby skąd polski czytelnik ma znać implikacje określenia Oryginalny Gangster („O.G”)? Dochodzą do tego jeszcze zwroty jak: „bracie”. „wiejemy” czy „małe głąby”, obrazujące brak zrozumienia dla powagi sytuacji. Tłumaczenie nie przeszkadza jednak w odbiorze komiksu. To tom dobrze napisany, narysowany i profesjonalnie wydany.

Łukasz Muniowski

Tytuł oryginału: Gotham Central Vol. 1: In the Line of Duty
Scenariusz: Ed Brubaker, Greg Rucka
Rysunki: Michael Lark
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Rok wydania: 2016
Wydawca: Egmont

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *